tag:blogger.com,1999:blog-58909684873139965852024-02-20T17:31:02.803-08:00"Darling your looks can kill, so now you’re dead" The NeighbourhoodFlorensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-38736990445580805962014-05-19T06:11:00.000-07:002014-05-19T06:11:20.346-07:00Epilogue<div style="text-align: right;">
<i>"She sought death on a queen-sized bed<br />
And he had said darling your looks can kill,<br />
So now you’re dead"</i></div>
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=LVqGRJLEj28" target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">The Neighbourhood, A Little Death </span></a></div>
<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Po prostu powiedź mi, gdzie on
jest. – Ton jej głosu ze wściekłego przeradzał się w błagalny, gdy rozmowa z
Louisem nie przynosiła żadnych efektów. Siedziała już prawie godzinę w tym
szarym pomieszczeniu bez okien, z jednym policjantem stojącym cicho pod ścianą
dla bezpieczeństwa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Minęły trzy dni
od kiedy policja aresztowała doktora Louisa, ciotka Georgia wyjechała, by
przygotować się na pogrzeb córki, a Harry zniknął bez śladu. Fay nie wierzyła,
by tak po prostu ją opuścił. Nie po tym wszystkim przez co razem przeszli. Do
tego ta notatka od Louisa…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay, ile
razy mam ci powtarzać. Nie wiem, gdzie jest Harry. – Mimo irytacji, doktor
wciąż brzmiał spokojnie. Wyglądał nawet, jakby relaksował się podczas tej
rozmowy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Miała ochotę
płakać, ale wiedziała, że łzy w niczym jej teraz nie pomogą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiedziałeś,
że zniknie, więc nie próbuj mi teraz wmówić, że nie masz pojęcia dokąd poszedł!
– Podniosła głos, chociaż wcale tego nie planowała. Policjant za nią obruszył
się odrobinę, ale ostatecznie nic nie powiedział. Miał za zadanie jedynie
pilnować, by Louis nie zrobić nic głupiego podczas odwiedzin. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A skąd ta
pewność, że Harry cię opuścił? O Liamie też tak mówiłaś…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay oddychała
głęboko, starając się uspokoić. Doktor Louis wzruszył ramionami. Wyglądał,
jakby nie mógł sobie wyobrazić lepszej rozrywki od wyprowadzania jej z
równowagi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tego już mi
nie wmówisz – warknęła. – Gdzie. On. Jest?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zapadła chwila
milczenia, podczas której Fay desperacko próbowała wymyślić coś, co zmusiłoby
Louisa do powiedzenia prawdy. Łzy, które wstrzymywała od początku rozmowy
ostatecznie wygrały i jej wizja momentalnie staje się rozmazana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego on?
Dlaczego akurat on, Louis? – Szloch zniekształcił jej słowa. Przez chwilę na
twarzy doktora widnieje współczujący uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Może on nie
był z tobą szczery? Może podczas, gdy ty myślałaś, że Harry pomaga tobie, on
pomagał komuś innemu? – Jego słowa nie miały sensu, a jednak Fay przeczuwała,
że jest w nich ukryta ważna wskazówka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co masz na
myśli? – zapytała, ścierając zły z policzków, chociaż wciąż napływały nowe.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Louis jedynie
wzruszył ramionami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry pomagał
komuś innemu? W jakim sensie? – myślała Fay. – Ostatecznie mógł pomagać samemu
sobie. W końcu przyznał, że był w niej żałośnie zakochany, więc zdobycie jej
zaufania mogło być dla niego pewnym wyzwoleniem, prawda? Bo komu innemu
chciałby pomagać Harry? Ciotce Georgii? Nie, ciotka Georgia nienawidziła Fay.
Więc może Blair? Ale Blair nie miała z tym nic wspólnego. Nie powiedziała jej
nawet o swoich przypuszczeniach co do tego, kto jest mordercą… Nagle ja olśniło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Masz na
myśli siebie? – Fay prawie prychnęła śmiechem, wypowiadając te słowa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyobraziła
sobie, jak Harry miałby współpracować z doktorem Louisem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Rozbawiło ją
to, jak desperacko Louis potrzebował uwagi. Robił już wszystko, byleby tylko
podtrzymać grę, która dawno się skończyła. Tym razem Fay nie da się w nią
wciągnąć. – Musisz być jeszcze bardziej szalony, niż wszyscy podejrzewają, jeśli
myślisz, że ci w to uwierzę – powiedziała, starając się nie roześmiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Louis ponownie
jedynie wzruszył ramionami, uśmiechając się dokładnie tak, jak podczas ich
spotkań w gabinecie, kiedy wydawało jej się, że mężczyzna próbuję jej pomóc.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic nie
powiesz? – Jego milczenie zdenerwowało ją jeszcze bardziej od słów, które
wypowiedział.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Obawiam się,
że czas wizytacji już się kończy. – Usłyszała za sobą głos policjanta i
odwróciła się szybko, sprawdzając czas na dużym zegarze nad drzwiami. Nie mogła
zostać dłużej nawet gdyby chciała, bo spóźniłaby się na pociąg do Leeds.
Pogrzeb Blair miał się zacząć za kilka godzin.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Już idę –
szepnęła, ścierając ostatnie łzy i wstając z metalowego krzesła. Rzuciła
Louisowi nienawistne spojrzenie i wyszła z pomieszczenia, zabierając z podłogi
na korytarzu małą walizkę, w której spakowała rzeczy na kilka dni, które miała
spędzić u ciotki. Widocznie kobiety były skazane na taki rodzaj odwiedzin. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*
* *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc co
planujesz? – Liam stał tuż obok niej, podczas gdy czterech postawnych mężczyzn,
prawdopodobnie wujków Blair, wkładało jej trumnę do dziury w ziemi na małym,
wiejskim cmentarzu niedaleko Leeds. Fay westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wrócę do
domu. Będę czekać na Harry’ego…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zignorowała
ból w piersi, który pojawił się, kiedy uświadomiła sobie, że Harry nie
przyjechał na ceremonię. Nie chciała przyznać się przed sobą, że w głębi ducha
liczyła na to, że chłopak pojawi się przynajmniej na pogrzebie swojej siostry.
Mógł porzucić ją, ale nie porzuciłby Blair. Chyba, że nie wyjechał z własnej
woli?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A co jeśli
nie wróci? – Głos Liama znów przebił się ponad cichym pochlipywaniem kobiet,
stojących niedaleko Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie będę
próbować się zabić, jeśli o to pytasz. – Fay próbowała posłać mu rozbawione
spojrzenie, ale nie pozwalały jej na to spuchnięte oczy. Nie płakała przez
Blair. Niestety. Płakała, bo uświadomiła sobie, że przez ostatnie kilka
miesięcy przeszła przez prawdziwe piekło, a jednak nie wyciągnęła z tego żadnej
wartościowej lekcji. Wciąż była sama. Wciąż płakała z byle powodu. Wciąż nie
potrafiła żyć w tym wielkim, pustym domu, który, jak pułapki, gromadził
wspomnienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Otworzę
pensjonat – szepnęła pod nosem. – Pieniądze po rodzicach powoli mi się kończą,
a ja i tak nie mam co zrobić z tak dużym domem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To dobry
plan – Liam pokiwał głową. Złapał jej rękę, chociaż nie poczuła jego dotyku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pomożesz mi?
– Podniosła załzawione oczy, wpatrując się w jego przystojną twarz. To
śmieszne, że po tym wszystkim, co się wydarzyło, Liam pozostał jedyną stałą
rzeczą w jej życiu. To śmieszne, bo oboje wiedzieli, że tak nie powinno być. Że
to było chore. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dobrze, że
jesteś – pomyślała, nie mając odwagi, by powiedzieć to na głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Liam wygiął
kąciki ust w delikatnym uśmiechu, czytając jej w myślach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zawsze.<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-99hH5fHFPW0zfsBfngXzGNdUDZ0o-cUKvn0MFjLJLvXNfvar7uSPSoCnkrIRrhyphenhyphenmJRYT8tFQEsgP3CwlG2NoRHziNNtCOpQH1ucxb2AOwX2uW0sTyiu5gftxLNIglxj968o2JvOvuw/s1600/g%25C3%25B3ra.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-99hH5fHFPW0zfsBfngXzGNdUDZ0o-cUKvn0MFjLJLvXNfvar7uSPSoCnkrIRrhyphenhyphenmJRYT8tFQEsgP3CwlG2NoRHziNNtCOpQH1ucxb2AOwX2uW0sTyiu5gftxLNIglxj968o2JvOvuw/s1600/g%25C3%25B3ra.gif" height="212" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
__________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<a href="http://found-in-garden.blogspot.com/p/podziekowania.html" target="_blank">|| Od autora || </a></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-47584012938793463382014-05-13T07:04:00.000-07:002014-05-13T07:04:51.332-07:00Chapter fourteen<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<i><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">“It's in your blood stream<br />
A collision of atoms that happens before your eyes<br />
It's a marathon run or a mountain you scale without thinking of size"</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><span lang="EN-US"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=dpapgTL7Mnw" target="_blank">Lorde, <i>Bravado</i></a> </span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Siedziała w
swoim pokoju z plikiem małych karteczek wyrwanych z dziennika. Czuła, że
wszystko powinno teraz nabierać sensu, ale zamiast tego była jeszcze bardziej
zagubiona niż kiedykolwiek wcześniej. Przyjrzała się notatkom.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kartki, które
znalazła w domu podczas ostatnich kilku tygodni. Kartka z adresem, którą
dostała wczoraj od doktora Louisa. I zdjęcie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jedyną rzeczą,
która łączyła wszystkie te przedmioty był styl pisma. Staranny, pochyły…
należący do doktora Louisa. To nie miało sensu, ale nie miała wątpliwości. Albo
doktor Louis zostawiał w jej domu kartki dotyczące wydarzeń w jej życiu, albo
ktoś dobrze podrabiał jego pismo. Skłaniała się bardziej ku drugiej opcji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Liam siedział
na brzegu jej łóżka i przyglądał się jej w milczeniu. Nauczyła się już ignorować
jego obecność tak, że nawet gdyby ktoś wszedł teraz do pokoju, nie domyśliłby
się, że Fay widzi swojego przyjaciela, chociaż w rzeczywistości jest tutaj
sama. Wciąż jednak czuła nieprzyjemną pustkę i rozczarowanie, gdy patrzyła na
Liama.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Usłyszała pukanie
do drzwi. Kiedy Harry wszedł do pokoju i usiadł na brzegu łóżka, dokładnie obok
Liama, nawet nie odwróciła głowy. Wciąż próbowała poukładać wszystko w logiczną
całość, a bliskość Harry’ego tylko by ją rozpraszała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh73_nP-ei5i8j_mv9AZPZoakjhVdWGmKfngVMTA6VDKaSSHfdPnUqoasJL0wdrL-fiYIUo_t-znk5RLeG2qITEMNi4DC43egac-yZD-Fl0mWhtz_zzOZMln1zf_DGNoIFw7eJg2RRIlQ/s1600/harry+i+liam.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh73_nP-ei5i8j_mv9AZPZoakjhVdWGmKfngVMTA6VDKaSSHfdPnUqoasJL0wdrL-fiYIUo_t-znk5RLeG2qITEMNi4DC43egac-yZD-Fl0mWhtz_zzOZMln1zf_DGNoIFw7eJg2RRIlQ/s1600/harry+i+liam.gif" height="138" width="200" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wymyśliłaś
coś? – zapytał chłopak z ciekawością. Nie mogła się powstrzymać i w końcu na
niego zerknęła. Dziwnie było patrzeć na ten obraz. Harry tuż obok Liama, obaj
wpatrujący się w nią intensywnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mam
pojęcia co to ma oznaczać – mruknęła pod nosem, wracając spojrzeniem do kartek
na podłodze. – Chyba pojadę do doktora Louisa i po prostu z nim porozmawiam.
Nie widzę innego wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że
to bezpieczne? A co… Co jeśli to on jest mordercą? – Harry zawahał się przed
wypowiedzeniem tego pytania. Bał się, jak Fay mogłaby zareagować na ten pomysł.
Jeszcze nigdy nie była tak blisko poznania prawdy o tym, co wydarzyło się w
dniu śmierci Meg.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Może być
mordercą – szepnęła do siebie. – A może po prostu ktoś próbował podszyć się pod
niego. Albo… albo doktor Louis po prostu wie więcej niż nam się wydawało. Może
nawet wie wszystko. Tylko…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przerwała
nagle, patrząc przed siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tylko
dlaczego nic ci nie powiedział do tej pory? – dokończył za nią Harry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dokładnie. –
Długie westchnięcie wyrwało się z ust Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli chcesz
do niego pojechać, mogę pojechać razem z tobą – zaproponował chłopak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie –
powiedziała bez chwili namysłu. Po jego minie można było powiedzieć, że poczuł
się odrobinę urażony. – To znaczy… Chcę to zrobić sama. Ja… po prostu muszę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Odwrócił od
niej spojrzenie i przygryzł wargi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jak chcesz –
mruknął w końcu. Fay podeszła do niego i objęła jego szyję ramionami. Wciąż była
trochę skrępowana robiąc to, ale Harry sprawiał, że czuła się znacznie
bezpieczniej w jego uścisku, niż podczas trzymania go na dystans. Przyciągnął ją
do siebie i złożył długi pocałunek na jej ustach. Nagły ucisk w jej piersi
zelżał, kiedy przycisnęła czoło do jego czoła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Leżeli jeszcze
chwilę na jej łóżku, czekając na moment, w którym oboje będę czuli się na
siłach, by się rozdzielić. Fay wiedziała, że ten czas musi przyjść niedługo,
ponieważ czekała ją długa rozmowa z doktorem Louisem, a wpierw musiała znaleźć
jego mieszkanie. Może znała jego adres, ale nie bywała wystarczająco często w
Brighton, by orientować się w rozmieszczeniu ulic.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przesunęła dłonią
po włosach Harry’ego i przyglądała się, jak chłopak zamyka oczy i mruczy cicho
z przyjemności. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Miło było
odkrywać tę stronę jego osoby. Wcześniej wszystko, co razem robili miało
związek ze śmiercią Meg, albo zniknięciem Liama, a przez to praktycznie nie
mieli czasu, by naprawdę poznać siebie nawzajem. Teraz w końcu zaczęli to
robić. I była to przyjemna odmiana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W końcu
zebrała się w sobie, by opuścić bezpieczne łóżko i wyjść na zewnątrz. Deszcz
spadł o poranku i teraz wszystkie drogi pełne były kałuż, lecz nie
przeszkadzało jej to. Zdążyła się przyzwyczaić do nieustannej mżawki. Przed
odwiedzeniem Louisa i tak musi jeszcze gdzieś wstąpić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Na kolanach
trzymała małą karteczkę z adresem doktora Louisa podczas jazdy samochodem.
Rozglądała się uważnie w poszukiwaniu właściwego domu, a kiedy w końcu
natrafiła na blok o podanym numerze na przedmieściach Brighton, zatrzymała się
ostrożnie na parkingu i zerknęła na budynek. Nie spodziewała się, że doktor Louis
będzie mieszkał w bloku. Bardziej wyobrażała go sobie w prywatnym domu pełnym
starych, stylowych mebli, takich, jak te z gabinetu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stanęła pod
jego drzwiami i zawahała się przed zapukaniem. O co dokładnie chciała się go
zapytać? Czy zdradzi mu od razu, co odkryła? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Drzwi
otworzyły się, zanim zdążyła przemyśleć swój plan działania. W progu stanął
Louis, zatrzymując się gwałtownie, gdy zobaczył dziewczynę. Wyglądał, jak gdyby
właśnie miał wyjść na dwór, trzymając w dłoni parasol i płaszcz. Znów miał na
sobie ten sam, szary sweter, który zaczął kojarzyć się Fay tylko i wyłącznie z
nim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay? –
wydukał, zaskoczony, cofając się, by uniknąć krępującej bliskości z dziewczyną.
– Co tutaj robisz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Powiedział
pan, że mogę pana odwiedzić, jeśli będę potrzebowała rozmowy przed naszą
kolejną wizytą w gabinecie – wytłumaczyła się szybko Fay, czując wyrzuty
sumienia, że psuje jego plany na wieczór.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ach, no tak.
Oczywiście. – Mężczyzna podniósł brwi, cofając się jeszcze o krok, by wpuścić
Fay do środka jego mieszkania. Dziewczyna weszła niepewnie, rozglądając się na
boki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wąski korytarz
prowadził do małej kuchni i salonu, a po prawej stronie stały drzwi, które
prawdopodobnie prowadziły do sypialni mężczyzny. Fay nie zauważyła żadnych
ozdób ani obrazów. Wszystko było utrzymane w bardzo skromnym, minimalistycznym
stylu, kompletnie odmiennym od tego z gabinetu doktora Cappusa. Poczuła się
obco w tym pustym mieszkaniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Szczerze,
nie spodziewałem się, że przyjdziesz – przyznał się doktor Louis, prowadząc ją
do salonu, w którym jedyny mebel stanowiła szeroka kanapa stojąca naprzeciwko
małego telewizora. – Właśnie miałem wychodzić na spacer…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oczywistym
było, że doktor Louis nie zaprojektował wystroju wnętrza gabinetu, w którym
przebywał od niedawna, ponieważ przejął go po kimś, kto pracował w nim od
znacznie dłuższego czasu, a jednak Fay nie mogła powstrzymać rozczarowania,
kiedy porównywała te puste ściany do wspomnienia staromodnych, oszklonych
szafek i wygodnych poduszek na fotelach w gabinecie. Przemilczała to jednak,
zajmując miejsce na kanapie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
usiadł w bezpiecznej odległości od niej, przypatrując się jej ostrożnie.
Wiedziała, że umiera z ciekawości, by w końcu dowiedzieć się, co ją do niego
sprowadza. Dotknęła kieszeni w swoich spodniach, by upewnić się, że są w niej
przedmioty, które przygotowała na rozmowę z doktorem. Wzięła głęboki wdech i zaczęła
mówić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak jak pan
wie, od dawna starałam się dowiedzieć, kto jest mordercą Meg. –<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Doktor Louis poruszył się nieznacznie na
swoim miejscu, ale nic nie powiedział. – Aż w końcu, wczoraj zobaczyłam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Co ona
wyprawia? A co jeśli doktor Louis jest mordercą? Zabije również i ją, jeśli
dowie się, że Fay zna prawdę! Spuściła wzrok na swoje palce, bawiące się
nerwowo kawałkiem materiału z jej bluzki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wczoraj
zobaczyłam, jak Harry napisał jakiś list do ciotki… to znaczy, swojej mamy –
powiedziała, zastanawiając się, co ona najlepszego wyprawia kłamiąc mu prosto w
oczy. Nie mogła już jednak wycofać się z tego, co zdążyła powiedzieć. Louis od
razu zacząłby ją o coś podejrzewać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak? No cóż…
Ludzie czasami piszą listy. – Doktor Louis wzruszył ramionami, posyłając jej
wymuszony uśmiech. Wyglądał na zdenerwowanego, ale jednocześnie, to mogła być
tylko wyobraźnia Fay, która podpowiadała jej taki obraz wydarzeń. W stresie
rozejrzała się po pokoju, by odszukać Liama. Wiedziała, że jeśli nadal będzie
tak rozkojarzona, za chwile pojawi się gdzieś obok</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, wiem.
Ale nie to miałam na myśli. Po prostu… - zawahała się, po czym wyciągnęła z
kieszeni spodni dwie notatki i pokazała je doktorowi. Zerknął na nie z
zainteresowaniem. – Zobaczyłam jego pismo. Wydaje mi się… Wydaje mi się, że to
on napisał te rzeczy. A w takim razie Harry musiał wiedzieć wszystko o
morderstwie. Jak inaczej wytłumaczyć te kartki?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
wziął od niej notatki i przyglądał się im uważnie w milczeniu przez kilka
przerażająco długim minut. Fay poczuła jak po plecach spływa jej stróżka
zimnego potu, kiedy czekała cierpliwie, aż mężczyzna coś powie. Dłonie zaczęły
jej się trząść z nerwów, więc schowała je pomiędzy uda. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Doktorze? –
odezwała się w końcu, wyrywając go z zamyślenia. Ku jej przerażeniu, doktor
Louis popatrzył na nią z szerokim uśmiechem na ustach. Nie był to jednak jego
zwykły, uprzejmy uśmiech, którego używał, by ją pocieszyć, lub rozluźnić
sytuację. Tym razem wyglądał niemal groźnie, wyginając kąciki ust do góry i
posyłając jej pewne siebie spojrzenie. Jak gdyby rzucał jej wyzwanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay, Fay,
Fay… - westchnął, kręcąc głową. – Nigdy w życiu nie spotkałem tak naiwnej
osoby, jak ty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay spojrzała
na niego zszokowana. Mężczyzna bez słowa wstał z kanapy i wyszedł na chwilę z
pokoju. Przez otwarte drzwi widziała, jak doktor Louis sięga do jednej z szafek
w kuchni i wyciąga mały plik karteczek na notatki, po czym wraca i ponownie
siada obok niej z szerokim, złowieszczym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pochylił się i
zaczął coś pisać na karteczce na wierzchu. Fay miała ochotę zajrzeć mu przez
ramię, ale powstrzymała się i czekała cierpliwie aż skończy. W końcu doktor
Louis wyprostował się i położył jej karteczkę na kolanach razem z resztą
notatek, które mu pokazała. Otworzyła szeroko oczy, wstrzymując oddech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Nigdy nie lubiła żółtych tulipanów.</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Podobno nie chciał odjeżdżać.”</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Napisał to
przed chwilą, siedząc obok niej. Linijka pod linijką. Dokładnie tym samym
stylem pisma, co na kartkach, które znalazła w swoim domu. Zamarła w
przerażeniu. Teraz nie miała już żadnych wątpliwości, co do tego, kto zostawiał
te tajemnicze notatki. Nie rozumiała tylko dlaczego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
rozumiem… - wymamrotała, patrząc w osłupieniu na notatki i porównując je do
siebie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Szczerze,
myślałem, ze zepsułem już wszystko, w pierwszej minucie, kiedy tylko cię spotkałem
– zaczął doktor Louis, czym sprawił, że poczuła się jeszcze bardziej
zdezorientowana. - Nie zorientowałaś się? Zwróciłem się do ciebie po imieniu.
Zwykły przypadek. Zapamiętałem, że tak mówiła do ciebie twoja siostra podczas
pogrzebu waszych rodziców. Dopiero, kiedy to powiedziałem, zorientowałem się,
że jeszcze nie zdążyłaś mi się przedstawić osobiście. Bałem się, że nabierzesz
podejrzeń, ale ty wydawałaś się niczego nie dostrzegać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay
przypomniała sobie dzień, w którym po raz pierwszy przyszła do gabinetu doktora
Cappusa. Doktor Louis pojawił się za jakimś starszym biznesmenem z tym swoim
trzydniowym zarostem i potarganymi włosami i jakimś cudem wydał jej się
wystarczająco sympatyczny, by mu zaufać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Oh, przecież już skończyłem spotkanie z ostatnim
pacjentem. Wchodź, Fay.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dokładnie to
powiedział. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wchodź, Fay</i>… Jak mogła to
zignorować?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz,
bardzo lubiłem twojego ojca – kontynuował doktor Louis bez śladu zmieszania na
twarzy. Wydawał się teraz naprawdę rozluźniony. – Świetny nauczyciel. Niewielu
jest takich, którzy naprawdę uczą z powołania, a on był<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>jednym z nich. Lubiłem z nim rozmawiać o
przyszłości. O tym, co mógłbym robić w życiu. To on doradził mi psychologię i
dosłownie w dniu, w którym ukończyłem pierwszy rok studiów, ten zmarł w wypadku
samochodowym. Bardzo się to na mnie odbiło…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay
przyglądała się w milczeniu, jak jego mimika zmienia się wraz z opowieścią.
Cień przebiegł po jego twarzy, gdy dotarł do śmierci swojego nauczyciela.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę nie
wiedziałem co robić ze swoim życiem. Zwątpiłem w psychologię i studia. Chciałem
to rzucić i dać sobie spokój z edukacją. Ale najpierw poszedłem na jego pogrzeb
i Boże, ukarz mnie, jeśli skłamię, ale zobaczyłem najpiękniejszą kobietę, jaka
kiedykolwiek chodziła po tej ziemi. Wszyscy ci powiedzą, że ze smutkiem ci do
twarzy, Fay. To bardzo niesprawiedliwe, jednak taka jest prawda. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Chciałem cię
poznać. Niczego tak nie pragnąłem, jak spędzić z tobą chociaż kilka minut
więcej, ale byłaś taka cicha i zamknięta w sobie. Nie patrzyłaś się na nikogo
oprócz swojej młodszej siostry i cały czas szeptałaś coś pod nosem, jakbyś
odmawiała modlitwę. Teraz już wiem, że przez cały ten czas rozmawiałaś z
Liamem, ale wtedy wydawało mi się to czymś znacznie bardziej fascynującym,
niesamowitym. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Podszedłem do
ciebie na cmentarzu i chciałem poznać twoje imię, ale tylko popatrzyłaś się na
mnie pustym wzrokiem i odeszłaś bez słowa. Nawet nie wiem, czy widziałaś mnie
wtedy. Wydaje mi się, że zamknęłaś się w swoim świecie, a dostęp do niego był
naprawdę mocno ograniczony. Była to bolesna prawda, ale nie mogłem się poddać.
Śledziłem cię aż do twojego domu. Przepraszam, za moje zachowanie, nie mogłem
się powstrzymać. Fay, nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Od tamtej pory
obserwowałem cię regularnie. Widziałem jak spacerujesz po ogrodzie, jak
wychodzisz, by popatrzeć na morze przed deszczem. Wiedziałem, że lubisz szum
fal, bo zawsze wtedy zamykałaś oczy i stawałaś nieruchomo, wsłuchując się w
nie. Chcąc, nie chcąc, dostrzegałem również Meg i widziałem, że omija z daleka
rabatę z żółtymi tulipana. Nie do końca to rozumiałem, ale też nie starałem się
za bardzo nad tym rozmyślać. Meg była mi obojętna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle doktor
Louis przerwał swoją historię i spojrzał na Fay, sprawdzając, jak dziewczyna
reaguje na to wszystko. Wyglądała na opanowaną i niewzruszoną, ale w
rzeczywistości walczyła ze łzami, które napływały do jej oczu. Wiedziała, że za
chwilę usłyszy historię morderstwa jej siostry i nagle poczuła, że nie jest na
to gotowa. Gdyby mogła, cofnęłaby czas i wymazała z pamięci wszystko, czego
dowiedziała się do tej pory. Życie w nieświadomości wydawało jej się teraz
najlepszym rozwiązaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Z dnia na
dzień zaczynałaś żyć na nowo. Bez rodziców było ci znacznie trudniej, bo
musiałaś sama dbać o dom i siostrę, ale spokojnie dawałaś sobie radę. Czasami
działając mechanicznie, czasami aż zanadto emocjonalnie, ale zawsze jakoś
udawało ci się poradzić ze wszystkimi przeciwnościami. Widziałem, że powoli
zanika ta smutna, zamknięta w sobie dziewczyna, którą zobaczyłem na pogrzebie.
Zatęskniłem za twoimi zaszklonymi oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie zrozum
mnie źle, nie planowałem wtedy zrobić ci żadnej krzywdy. Szczerze
powiedziawszy… To wyszło całkiem niespodziewanie. Ale jednak czułem pewien
niedosyt, gdy coraz rzadziej widziałem cię płaczącą. Codziennie znikałaś co
najmniej na dwie godziny i chowałaś się gdzieś nad morzem, a wtedy dom stał
zupełnie pusty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z początku
chciałem tylko wejść do środka i rozejrzeć się, ale wtedy ta mała, Meg, wyszła
z kuchni i kompletnie mnie zaskoczyła. Była bardzo inteligentna, muszę to
przyznać. Nie uwierzyła, kiedy powiedziałem, że jestem twoim przyjacielem. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">To ty masz na imię Liam? Fay powiedziała, że
Liam się mną zaopiekuję… </i>Tak powiedziała. – Doktor Louis spróbował podrobić
cieniutki głos dziewczynki. Fay nie potrafiła już powstrzymać łez. Płakała,
ignorowana przez mężczyznę, który jak gdyby nigdy nic kontynuował swoją
opowieść. – Zainteresowała mnie wtedy postać Liama, bo wiedziałem, że zawsze
jesteś sama. Nikt nigdy nie odwiedzał ciebie, ani twojej siostry, a na
pogrzebie nie spotkałem nikogo o imieniu Liam. A jednak wyglądało na to, że
masz jakiegoś przyjaciela. Przyznam szczerze, poczułem ukłucie zazdrości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Delikatny
uśmiech pojawił się na ustach doktora Louisa, kiedy wyznawał Fay swoje uczucia
względem Liama. Dziewczyna musiała odwrócić wzrok zdegustowana. Nie mogła już
patrzeć na tego mężczyznę, który śledził ją i zniszczył całe jej życie, a teraz
przyznawał się jej do tego bez zmrużenia oka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Meg zaczęła
się mnie bać. Musiałem powiedzieć coś, co ją spłoszyło, bo uciekła do ogrodu, a
ja pognałem za nią. Nie mogłem pozwolić na to, by przekazała ci, że
przyszedłem. To by mnie zrujnowało. Przecież w głowie układałem już idealny
plan, jak mógłbym ciebie poznać. Był on jeszcze w początkowej fazie tworzenia,
ale wiedziałem, że z czasem wpadnę na pomysł, który zbliży mnie do ciebie.
Zaczęła krzyczeć. Bałem się, że usłyszysz jej krzyk i przybiegniesz. To by było
najgorsze. A w mojej ręce dosłownie znikąd pojawiła się lina.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay jęknęła,
niemo błagając mężczyznę, by skończył. Nie chciała już dłużej słuchać. Chciała
uciekać, ale nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Cała historia Louisa. Wszystkie
jego wyznania i opisy sprawiały, że robiło jej się niedobrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Większość
morderców opowiada o swoich zbrodniach i przyznaję, że odbieranie komuś życia
jest niesamowitym uczuciem. Masz władzę i możesz ją pokazać w najbardziej
apodyktyczny sposób. Jeśli tak na to popatrzeć, to rzeczywiście, muszę
przyznać, że zabijanie jest czymś niesamowitym. Ale sam proces. Nie. Nie mogłem
nawet popatrzeć na to małe ciałko, które leżało u moich stóp w dosłownie kilka
sekund. Robiłem wszystko jak przez mgłę. Nawet nie pamiętam, kiedy zacząłem ją
dusić. Oprzytomniałem dopiero, kiedy zaciągnąłem ją do lasu niedaleko twojego
domu i ukryłem w zaroślach. Spanikowałem i uciekłem zaraz potem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dopiero w domu
uświadomiłem sobie, że jeśli nie ukryję ciała w jakimś odpowiedniejszym
miejscu, ludzie znajdą je w kilka godzin i może nawet odkryją, kto to zrobił. Nie
mogłem do tego dopuścić. Wtedy przypomniałem sobie o żółtych tulipanach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Poczekałem do
następnego dnia, aż wyjdziesz z domu na swój codzienny spacer. Trochę zadziwiło
mnie to, że mimo zniknięcia siostry i tak opuszczasz dom, ale nie narzekałem.
To mi nawet pomogło, bo spokojnie zaniosłem ciało do ogrodu i zakopałem pod
tulipanami. Musisz przyznać, że całkiem nieźle mi to wyszło, prawda? Nie było
nawet śladu po obecności kogoś z zewnątrz, a musiałem kopać naprawdę głęboko.
Potem wywiozłem ziemię do lasu i zobaczyłem, że nadal stoisz nad klifem i
patrzysz się w przestrzeń. Wyglądałaś tak poetycko. Dosłownie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnął się
do Fay, ale ona nie potrafiła już nawet tego dostrzec przez łzy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Coś
podkusiło mnie, żeby wrócić do twojego domu. Wiedziałem, że nie ma już w nim
twojej siostry, więc czułem się bezpieczny. Zajrzałem do twojej sypialni i w
którejś z szuflad w biurku znalazłem stary notatnik. Wtedy wpadłem na pomysł,
by zrobić z tego grę. Wiedziałem, że jestem bezpieczny. Postarałem się o
usunięcie dowodów. Chciałem tylko podtrzymać tę zabawę trochę dłużej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay posłała mu
najbardziej zniesmaczone spojrzenie, na jakie było ją stać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zabiłeś moją
siostrę, a potem postanowiłeś <i style="mso-bidi-font-style: normal;">podtrzymać
tę zabawę</i>? – postarała się, by jej głos był chłodny i opanowany, jednak
nawet to nie wytrąciło Louisa z równowagi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To nie
koniec – powiedział z uśmiechem. – Napisałem notatkę o żółtych tulipanach i
zostawiłem ją w twoim pokoju, a potem nadal obserwowałem twoje poczynania.
Widziałem, że odkryłaś gdzie znajduje się Meg. Tego dnia, gdy twoja rodzina
przyjechała do ciebie… Ukrywałem się za furtką w ogrodzie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To ty
zmieniłeś kłódkę… - przerwała Fay, uświadamiając sobie jeszcze jeden fakt,
który pasował do całej układanki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co? Ach,
tak. Ale to nieistotne. – Doktor Louis machnął dłonią, wracając do swojej
opowieści. – Ukrywałem się za furtką w ogrodzie, gdy twoja babka postanowiła
pójść na mały spacer z Harry’m. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay
zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, że Harry rozmawiał z jej babcią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pokazał jej
miejsce, w którym była ukryta Meg i opowiadał jej o tobie. Mówił, że nie
radzisz sobie z tym wszystkim, ale starasz się tego po sobie nie pokazywać.
Wtedy twoja babcia po raz pierwszy wspomniała o doktorze Cappusie. Dostrzegłem
swoją szansę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Już następnego
dnia złożyłem podanie o przyjęcie na praktyki. Dobrze się złożyło, że kończyłem
swoje studia i nie zrezygnowałem z nich, kiedy miałem chwilę zwątpienia. Teraz
wiem, że opłaciło się przeczekać depresję. Nie wiem, jakim cudem, ale doktor
Cappus zgodził się mnie przyjąć. To była chyba jedyna rzecz, której nie
musiałem wywalczyć w drodze do poznania ciebie. Potem jedynie złożyłem małą
wizytę w jego domu i przygotowałem dla niego drobny posiłek. Trucizna, którą mu
podałem działała bardzo powoli. Nie przypomnę sobie teraz jej nazwy, ale
pamiętam, że mężczyzna, który mi ja sprzedał gwarantował, że nikt nawet nie
powiąże ze mną faktów. Jak widać, miał rację. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tydzień
później doktor Cappus rozchorował się i tymczasowo oddał mi pod opiekę swój
gabinet. Naprawdę mnie lubił i ufał, że poradzę sobie ze wszystkim. A potem
odszedł. Biedaczek…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
pokręcił głową z politowaniem. Świetnie odgrywał skruchę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś
obrzydliwy – warknęła Fay, ścierając łzy z policzków.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Obrzydliwie
szczęśliwy? To miałaś na myśli?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przełknęła
głośno ślinę, powstrzymując wymioty. Nie chciała już płakać. Łzy ustały i teraz
pozostawał tylko wstręt do tego mężczyzny, któremu kiedyś bezgranicznie ufała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kolejny
punkt załamania przyszedł, kiedy ta dziewczyna… Blair. Zaczęła węszyć. Naprawdę
nie mam pojęcia jak domyśliła się, że to mogłem być ja i zaczęła mnie uważniej
obserwować. To chyba zaczęło się w dniu pogrzebu Meg. A potem ta noc, kiedy chciałem
zostawić kolejną notatkę…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To ty ją
oślepiłeś! O mój Boże. Miałeś tupet, by wracać do mojego domu po tym
wszystkim?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay, to nie
był jedyny raz, kiedy przyszedłem do twojego domu po śmierci Meg, pamiętasz? –
Jego uśmiech wyglądał na przerażająco szczery. – Musiałem zrobić to, co
zrobiłem. Blair wyszła z pokoju, kiedy usłyszała hałasy i zobaczyła mnie, jak
skradałem się korytarzem. Na szczęście byłem przygotowany. Obroniłem się zanim
zaczęła krzyczeć…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Obroniłeś
się? Obroniłeś?! Zrobiłeś z niej kalekę na cześć swojej chorej gry! – wrzasnęła
Fay, tracąc panowanie nad sobą. Emocje zniekształcały jej słowa, ale wciąż mogła
jasno myśleć. A jej myśli przerażały ją bardziej niż to, co mogła powiedzieć. –
Blair nie spadła z klifu… Nie bez czyjejś pomocy, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś
jednak sprytniejsza niż mi się wydawało. Nieźle, Fay. – Jego pochwała
zabrzmiały w jej myślach jak najgorsza obraza. – Przyszła do mnie o świcie. Ktoś
ją przywiózł, ale nie zdążyłem zauważyć, kim był kierowca, bo odjechał zaraz po
tym jak wysiadła z samochodu. W każdym razie… Zaczęła mi grozić. Grozić, że
pójdzie ze wszystkim na policję, jeśli sam nie przyznam się do winy. Była
naprawdę głupia, jeśli myślała, że zrobi to na mnie wrażenie. Jaki problem może
sprawić jedna, mała, ślepa nastolatka?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
wzruszył ramionami i rozłożył bezradnie ręce, podczas gdy nieprzyjemny dreszcz
przebiegł po plecach Fay. Zapadła chwila milczenia, podczas której dziewczyna
próbowała uspokoić oddech i przygotować się do dalszej rozmowy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Powiedź mi
szczerze, Fay – odezwał się w końcu Louis. – Czy chociaż na chwilę przyszło ci
do głowy, że to mogłem być ja?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Szczerze –
zawahała się Fay. – Szczerze, to nie myślałam, że jesteś zdolny do czegoś tak
okropnego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Faith.
Naprawdę tęskniłem za twoją piękną, smutną twarzą. A kiedy pojawiłaś się w moim
gabinecie, zobaczyłem ją ponownie. I znów się zakochałem. Równie mocno, co za
pierwszym razem. Uwierz mi, Fay. Zrobiłem ci przysługę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś
chory. – Wypluła te słowa z obrzydzeniem. – Ale cieszę się, że powiedziałeś mi
o wszystkim…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Usłyszeli, jak
drzwi frontowe zamykają się z cichym kliknięciem. Fay uśmiechnęła się ledwo
zauważalnie, podczas gdy Louis obejrzał się z paniką w oczach w tamtym
kierunku. Zgodnie z planem policja pojawiła się po godzinie. Dokładnie tak, jak
ustaliła to z nimi Fay. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ty to
zaplanowałaś? – Doktor Louis odwrócił na nią zszokowane spojrzenie. Fay nie
odpowiedziała. – Myślałem, że jesteś rozsądniejsza. Fay, zrobiłem to wszystko
dla ciebie. Moglibyśmy być szczęśliwi. Mógłbym dać ci cały świat!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pokręciła
głową. Policja zaczęła zbliżać się do nich korytarzem i przez chwilę Fay
pomyślała, że Louis rzuci się na nią póki jeszcze ma okazję, ale on zamiast
tego, pochylił się nad plikiem kartek, które wciąż miał na kolanach i zaczął
coś szybko zapisywać. Patrzyła na niego w zdumieniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dwóch
policjantów złapało Louisa od tyłu za ramiona i pociągnęło w ich stronę,
przygniatając go do oparcia kanapy. W ostatniej chwili rzucił jej kartkę z
notatnika z przebiegłym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Prosił by
cię pozdrowić! – krzyknął rozbawiony, gdy mężczyźni zaciągali go siłą przez
drzwi w stronę korytarza. Fay siedziała na kanapie osłupiała, wpatrując się w
niego z szeroko otwartymi oczami. Zastanawiała się, jak chorym człowiekiem
trzeba być, by w takiej sytuacji mieć siłę się uśmiechać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w
porządku? – usłyszała głos trzeciego policjanta, który do tej pory obserwował
kolegów z boku i pilnował, by nic nie stało się Fay podczas aresztowania. Pokiwała
głową, uświadamiając sobie, że zgniata w dłoni kartkę, którą podał jej Louis. Spojrzała
na rozmazane litery i poczuła, jak serce zamiera jej w piersi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Jego już nie zamierzam ci oddać”</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Podniosła się
z kanapy i rzuciła biegiem w stronę klatki schodowej. Louis był już przy drzwiach
prowadzących za zewnątrz, eskortowany przez kilku policjantów. Popatrzył w górę
i posłał jej szeroki uśmiech dokładnie w momencie, gdy go dostrzegła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co z nim
zrobiłeś?! – wrzasnęła, zanim zniknął za wyjściem. – GDZIE JEST HARRY?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
_____________________________</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">I tak właśnie kończy
się ta historia. Zostaje tylko epilog…</span></div>
<span style="font-size: x-small;">
</span><br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Do usłyszenia po raz
ostatni za tydzień ;__;</span></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyBhhOfiqXXaDIDvG3qCl52BbzIeF5ZEGssGKh4iOflpRbQD9hLg2S5DlEmZrueruNwMcxe2XgjcTcLcIxj3ynN_hBL8-Ed6J9ZF4ETPbh_FAtS0eqoqJWVCe5c9yF3GaJyngbRgN19w/s1600/IMG_7719.JPG" height="266" width="400" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://instagram.com/jestem_agats#" target="_blank">fot. Agats </a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
( <span style="font-size: xx-small;">Mówiłam, że będę szukać klifów!</span> ) </div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-5430873905809490722014-04-26T06:14:00.001-07:002014-04-26T09:50:52.384-07:00Chapter thirteen<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="//img2.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<i>"I got a feeling I might have lit the very fuse<br />
That you were trying not to light"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Arctic Monkeys, <i>Knee Socks </i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zadrżała ze
strachu, kiedy pierwszy piorun przeciął czarne niczym węgiel niebo. Dookoła
było tak ciemno, że tylko podczas rozbłysków widziała gdzie kończy się klif, a
zaczyna wzburzone morze. Szła powoli, walcząc z zaciekłym deszczem i starając
się wypatrzeć w oddali znajomą sylwetkę kogoś, kogo od zawsze uważała za
swojego przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Podniosła
głowę i zmrużyła oczy, zasłaniając je dłonią przed deszczem. Z początku nic nie
widziała, ale gdy podczas kolejnego rozbłysku popatrzyła w stronę klifu,
dostrzegła go. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stał
spokojnie, wyprostowany i zamyślony, wpatrując się w niespokojne fale,
rozbijające się o ścianę klifu. Może szalało tuż pod jego stopami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przyspieszyła
kroku, ale była zbyt przerażona i niepewna, by krzyknąć i zawołać go po
imieniu. Bała się, że mężczyzna tylko jej się przywidział, albo nie był tym,
kogo szukała. Gdy była już zaledwie trzy metry od niego, rozpoznała Liama.
Mokre włosy spadały mu na czoło, a na twarzy wciąż miał ten sam, trzydniowy
zarost, który widziała przed jego wyjazdem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Łzy spłynęły
po jej policzkach i złączyły się z kroplami deszczu na jej twarzy, kiedy
popatrzyła na mężczyznę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Liam… -
jęknęła i całą siłą woli powstrzymała się przed rzuceniem mu na szyję. Chciała
wiedzieć wszystko to, co działo się z nim, podczas jego nieobecności. Chciała,
by powiedział jej, że wyjechał i wrócił innym statkiem. Że nadal ją kochał i
chciał zostać z nią na zawsze. Że<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>b y ł.
Był i fizycznie istniał na tym świecie, a nie tylko w jej głowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay. –
Popatrzył na nią z czułością, jaką widziała w jego oczach już nie razleczpo raz
pierwszy spowodowała ona tak ogromny skurcz w okolicach jej serca. –
Wiedziałem, że kiedyś się dowiesz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU5U9eyvhe06jXIx1d_UDL3AMKqbYup3JA5ZX5PG0_6V0_TO4ifIvJEardaz9JlUPuead3de2zYil9CkmMTEJAJKc_MBWhR16qdBKpsnj3vlAMMsKZI7JsuLQvX681XsHQoON32D4_Yg/s1600/liam+nad+morzem.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU5U9eyvhe06jXIx1d_UDL3AMKqbYup3JA5ZX5PG0_6V0_TO4ifIvJEardaz9JlUPuead3de2zYil9CkmMTEJAJKc_MBWhR16qdBKpsnj3vlAMMsKZI7JsuLQvX681XsHQoON32D4_Yg/s1600/liam+nad+morzem.gif" height="171" width="320" /></a></div>
Na chwilę
wstrzymała oddech, analizując w myślach jego słowa. Łzy nie przestawały lecieć
z jej oczu i jeszcze nigdy nie była aż tak wdzięczna za ulewny deszcz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A więc to
prawda? – zapytała, łamiącym się głosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam
– odrzekł tylko, odwracając spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie jesteś
prawdziwy? Jesteś tylko w mojej głowie? – Patrzyła na niego długo, ale nie
uzyskała żadnej odpowiedzi. Pomyślała o tych wszystkich razach, kiedy była
przekonana, że zostawia Meg z Liamem jako opiekunem i o dniu, w którym zginęła
jej siostra. Poprosiła wtedy przyjaciela, by popilnował niej przez kilka
godzin. Boże. Meg zginęła przez nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jak to
możliwe, Liam? Jak możesz być tak prawdziwy, a jednocześnie nierealny?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem,
Fay. To nie ja siebie stworzyłem… - wyszeptał. Przez dźwięki ulewy ledwo co
potrafiła go zrozumieć. A może po prostu tak to sobie wyobraziła?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nastąpiła
chwila ciszy, po której Fay westchnęła, splatając ręce na piersi i garbiąc się
lekko, przeciążona ilością wrażeń z ostatnich kilku godzin. Liam spojrzał w jej
kierunku i odetchnął głęboko, po czym zbliżył się do niej i oplótł ją
ramionami. Jego ciało wciąż dawało jej przyjemnie ciepło, bezpieczeństwo. Jak
mogła tak oszukiwać swoje zmysły? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stali przez
chwilę, złączeni w uścisku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-Wciąż jesteś
na mnie zła? – zapytał się jej w końcu Liam, opierając podbródek o jej czoło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy nie
byłam na ciebie zła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jaka więc
byłaś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zraniona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Poczuła jak
jego pierś unosi się wysoko, kiedy wzdychał z bólem, słysząc jej słowa.
Wiedziała już teraz, że każda jego reakcja jest wytworem jej wyobraźni, jednak
tym bardziej ciężko było jej pogodzić się z wszystkim, co robił Liam. Nie
pocieszały ją gesty, które powinny pocieszać, bo czuła, że jest to jak klepanie
samej siebie po ramieniu. Przytulanie z powietrzem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pamiętasz
ten jeden raz, kiedy chciałam skoczyć z klifu, a ty mnie złapałeś? – zapytała
się go, dobierając ostrożnie słowa. Liam kiwnął głową z wahaniem. – Czy to
oznacza, że tak naprawdę powstrzymałam samą siebie? Gdybym chciała, mogłabym
skoczyć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak –
odpowiedział powoli. – Nie potrafię cię powstrzymać. Wtedy po prostu nie
chciałaś skakać, a ja byłem tą częścią umysłu, która musiała cię kontrolować.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Liam. Chcę
skoczyć – powiedziała stanowczo, odsuwając się od niego na krok i patrząc
prosto w oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcesz,
Fay. Uwierz mi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chcę, i
zrobię to. Nie mam już siły, żeby radzić sobie z tym wszystkim. Niedługo
wyjedzie ciotka z Harry’m i Blair, skończę wizyty u doktora Louisa, ty nigdy
nie będziesz kimś, kogo myślałam, że kocham… Liam, zostanę sama. Nie chcę być
sama…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem –
wyszeptał, spuszczając wzrok. Z niedowierzaniem patrzyła na niego, kiedy
przestał ją odsuwać od pomysłu samobójstwa. Jej własny wymysł wyobraźni wyraził
na to zgodę. Podjęła ostateczną decyzję. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kolejna
błyskawica przecięła niebo, po czym rozbrzmiał potężny grzmot. Poczuła jak
ziemia trzęsie się jej pod stopami. W świetle pioruna podeszła na skraj klifu.
Popatrzyła w ciemną toń i wyobraziła sobie skok. Krew przepełnioną adrenaliną.
Pęd powietrza. Uczucie, że po raz ostatni w swoim życiu czuje się samotna i
słaba.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Liam podszedł
do niej i stanął wraz z nią na skraju klifu, dotykając jej dłoni. Nie zdziwiła
się, że chciał skakać razem z nią. Potrzebowała teraz kogoś, kto doda jej odwagi,
by uczynić ten pierwszy krok w pustą przestrzeń. Uśmiechnęła się ciepło do
niego i spojrzała w dół, podczas gdy następna błyskawica rozświetliła wodę.
Nagle zamarła, wpatrując się w fale i nie wierząc w to, co widzi. Po kilku
sekundach znów zapadła ciemność, lecz Fay nie potrafiła już myśleć o skoku.
Coś, co zobaczyła tam na dole sprawiło, że jej serce przestało pracować
należycie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Postanowiła
poczekać na kolejny rozbłysk światła, by upewnić się, że to, co zobaczyła nie
było tylko przywidzeniem. Pochyliła się nad krawędzią i wyczekiwała z uwagą, a
gdy rozbrzmiał grzmot, otworzyła szeroko oczy z przerażenia. Na powierzchni
wody unosiło się drobne, kobiece ciało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*
* *</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Trzymała się z
daleka od całego zamieszania. Od wrzeszczącej ciotki, od milczącego Harry’ego,
od policji i przypadkowych gapiów, którzy przyszli sprawdzić, co przerwało ten
spokojny, wtorkowy poranek. Wróciła do domu biegiem, zaraz po tym, jak odkryła
ciało dryfujące u stóp klifu i zadzwoniła po pomoc, jednak wszyscy odpowiadali
jej, że są bezsilni wobec wściekłego sztormu, który panował teraz na morzu.
Burza uniemożliwiała akcję ratunkową. Szczególnie tuż przy ostrych skałach, o
które łatwo rozbić nawet najsolidniejszą łódź. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tak więc
czekali do rana. <span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Fay, Harry </span>i
ciotka Georgia.
Siedzieli przy stole w jadalni i milczeli, tak jak to już mieli w zwyczaju od
pewnego czasu. Ciotka rzucała niespokojne spojrzenia po całym pokoju, jak gdyby
czekała tylko, by Blair magicznie pojawiła się tuż obok niej i wyjaśniła, że
zgubiła się w drodze po poranną gazetę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Burza ustała o
świcie i wtedy właśnie nad morzem zjawiła się grupa mężczyzn, którzy podpłynęli
niewielką motorówką pod skały otaczające klif i wyłowili ciało ze słonej wody.
Fay nie chciała na to patrzeć. Nie chciała wiedzieć, jak wygląda ktoś, kto
spędził ponad dwadzieścia godzin nasiąkając cieczą. Już na samą myśl o tym
robiło jej się niedobrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To miałam
być ja… - szepnęła pod nosem, zapominając, że przecież nikt jej nie słucha.
Stała sama na skraju plaży, kilkaset metrów od zbiegowiska. Widziała jak Harry
pomaga mężczyznom wyciągnąć ciało z motorówki i jak po chwili odchodzi od nich,
by zwymiotować. Ciotkę Georgię zakrył tłum, ale wyraźnie słyszała jej szlochy
nawet z takiej odległości. Sama również miała łzy w oczach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
I nagle
poczuła coś ciężkiego w piersi. Coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Nagle, widząc Harry’ego pochylonego nad przerzedzoną trawą, oddychającego
powoli, chociaż z trudem, zrozumiała jak łatwo było jej uporządkować swoje
myśli. Jak łatwo było wszystko sobie wyjaśnić. Wystarczyło działać powoli, krok
po kroku. Wszystko praktycznie wyjaśniało się samo, kiedy cierpliwie czekała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Więc wróciła
do domu i czekała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przyglądała
się jak słońce powoli wznosi się nad Brighton a następnie opada po drugiej
stronie zatoki. Patrzyła jak dzień mija, a ciotka Georgia i Harry wciąż nie
wracają do domu. Tak właśnie będzie wyglądać jej życie, kiedy odjadą. Widziała
Liama, siedzącego na kanapie w salonie, lecz zignorowała go. Nie potrafiła już
do niego mówić tak, jak to kiedyś robiła. Rozmowa z nim wydawała jej się teraz
nienaturalna. Musiała poczekać na Harry’ego i powiedzieć mu coś, co powinna
wyznać już dawno temu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W końcu, około
piątej po południu, frontowe drzwi zaskrzypiały i otworzyły się szeroko, a do
środka weszła ciotka Georgia i Harry. Chłopak bez słowa ruszył po schodach na
górę i zamknął się w swoim pokoju. Trzaśnięcie jego drzwi wywołało w Fay
przeszywający serce ból. Obserwowała jak odchodzi w milczeniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ciotka Georgia
za to starła białą, przemoczoną chusteczką łzy z policzków i zerknęła na
dziewczynę niepewnie. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale żaden dźwięk się z
nim nie wydobył. Fay oderwała wzrok od schodów, po których szedł Harry i
zwróciła spojrzenie na ciotkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak? –
zapytała, próbując zachęcić kobietę do rozmowy. Gdy tylko wypowiedziała to
słowo, uświadomiła sobie, że dokładnie tak samo zwracał się do niej doktor
Louis, kiedy próbował nawiązać z nią kontakt.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja… Ja muszę
wracać – wyszeptała w końcu ciotka Georgia, zamykając powieki, by się skupić.
Na pierwszy rzut oka widać było, że kobieta jest na skraju załamania nerwowego.
– Dzisiaj.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jest ciocia
pewna? – Fay zmarszczyła brwi, przyglądając się kobiecie z uwagą. – Nie lepiej
by było, gdyby ciocia odpoczęła chociaż jeden dzień? Wygląda ciocia…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nie. Ja
musze… Pogrzeb… Wszystko trzeba szybko przygotować. – Wypowiedzenie każdego
słowa zajmowało jej niesamowicie dużo czasu i energii, ale Fay stała cierpliwie
i przysłuchiwała się jej, czekając aż skończy. – Moje rzeczy są już spakowane,
wezmę je i pojadę ostatnim pociągiem z Brighton. Wyjeżdża za jakąś godzinę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie uważam,
żeby to był dobry pomysł…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay nigdy nie
żywiła ciepłych uczuć względem ciotki i nie było to dla nikogo tajemnicą,
jednak nawet teraz, nawet, kiedy wiedziała, że kobieta straciła córkę, jedynym
o czym mogła myśleć było to, że im szybciej odjedzie ciotka, tym szybciej z jej
życia zniknie Harry. Miała godzinę, by wszystko naprawić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zapukała do
jego pokoju, lecz nikt w środku się nie odezwał. Niezrażona, nacisnęła klamkę i
popchnęła drzwi, postępując jeden krok do przodu. Harry siedział na łóżku,
zwrócony do niej plecami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry? –
powiedziała cicho, podchodząc do niego. Nie zareagował, więc wyciągnęła dłoń w
jego stronę i delikatnie dotknęła jego ramienia. Drgnął lekko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wyjdź,
proszę cię. – Jego głos był żałośnie cienki i lękliwy. Dopiero wtedy dotarło do
Fay, że Harry płakał i próbował ukryć przed nią łzy. Bez wahania wskoczyła na
łóżko i przysunęła się bliżej niego, obejmując go ramionami. Była o wiele
mniejsza i drobniejsza od chłopaka, ale wciąż czuła, że jej ciepło jest właśnie
tym, czego Harry może teraz potrzebować.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zostaniesz?
– zapytała, wtulając twarz we wgłębienie pod jego obojczykiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze
wiesz, jaki jest mój warunek… - mruknął Harry, ścierając ostatnią łzę, która
spływała wzdłuż linii jego żuchwy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem… -
zawahała się. Serce zaczęło pulsować jej w piersi nienaturalnie szybko, a w
głowie zaszumiało od adrenaliny. Dokładnie jak wtedy, gdy chciała skoczyć. Nie
było żadnej różnicy. Miłość jest jak skok z klifu. Wzięła głęboki wdech. –
Kocham cię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zwrócił na nią
zaczerwienione oczy, w których oszołomienie mieszało się ze szczęściem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię i
przepraszam, że tak długo zajęło mi uświadomienie sobie tego. Jestem idiotką
Harry… Kocham cię, bo od kiedy się poznaliśmy widziałeś już praktycznie
wszystkie moje demony a i tak chcesz jeszcze ze mną przebywać. I nienawidzę
siebie za to, że tak bardzo musiałeś przeze mnie cierpieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Powiedziała
to. I gdy tylko skończyła mówić, poczuła jak emocje opadają. Jak następuje
ulga. Jak spada w dół, lecz ten moment wcale się nie kończy, a trwa i trwa. I
Harry leci tuż obok niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja też cię
kocham, Fay. Nigdy w życiu nie kochałem nikogo tam mocno – wyszeptał, dotykając
dłonią jej policzka i zbliżając swoją twarz do niej. Zaczerpnęła powietrza,
zamykając oczy, by się uspokoić. Każdy dotyk Harry’ego zostawiał na jej skórze
ślady, wypalał blizny, które tylko ona była w stanie zobaczyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq8FeThvTMYsLvnHJ3Gc4DgloTSOXkcAMBSo6SYKWg6xO0ZKMByAmaXMFs7RU39wQK2KCJl5o3YJZrLHW20N2VAd0xZv4UqwcHaH7Nqc1PHuDnByq08cuUifrHxNk95yDGrEPsaNfJfw/s1600/poca%C5%82unek.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq8FeThvTMYsLvnHJ3Gc4DgloTSOXkcAMBSo6SYKWg6xO0ZKMByAmaXMFs7RU39wQK2KCJl5o3YJZrLHW20N2VAd0xZv4UqwcHaH7Nqc1PHuDnByq08cuUifrHxNk95yDGrEPsaNfJfw/s1600/poca%C5%82unek.gif" height="170" width="320" /></a>Poczuła jego
ciepły oddech na swojej szyi, a potem jego dłoń, powoli przejeżdżającą wzdłuż
jej ramienia, zostawiając na nim gęsią skórkę, w miejscach, których dotknął.
Jego miękkie usta, dotykające jej ust. Klatka piersiowa, która unosiła się i
opadała tuż przy jej ciele. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zatracała się
w uczuciu tak intensywnym i obezwładniającym, że jeszcze przed kilka dobrych
chwil nie była świadoma, że właśnie dokonała skoku. Dokonała największego skoku
w swoim życiu i po raz pierwszy poczuła się szczęśliwa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Godzinami
leżeli na łóżku Harry’ego i najzwyczajniej w świecie wpatrywali się w sufit.
Żadne z nich nie czuło potrzeby by mówić. Od kiedy się poznali, oboje zdążyli
nauczyć się wiele od siebie nawzajem. On wiedział już, że milczenie wcale nie
powoduje ciszy, a jedynie ją przedłuża. Ona, że nie trzeba spadać, żeby upaść i
nie trzeba upaść, żeby spadać. Wystarczy zrobić ten pierwszy krok i cierpliwie
czekać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Na szafce
nocnej obok łóżka stała fotografia jej ojca z dnia zakończenia roku szkolnego w
liceum, gdzie był nauczycielem. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ dom
przepełniony był starymi zdjęciami jej rodziny, lecz ta konkretna scena
przykuła jej uwagę. Spojrzała na rząd uczniów za swoim ojcem i ściągnęła brwi z
konsternacją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wzięła ramkę
ze zdjęciem do ręki i przyjrzała się niskiemu chłopakowi w pierwszym rzędzie,
który stał po prawej stronie jej ojca. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Coś nie tak,
Fay? – zapytał się jej Harry, spoglądając na nią niepewnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie. Nie
wiem… - zawahała się. Ten niewysoki brunet kogoś jej przypominał. Oczywiście
fotografia miała już prawie sześć lat, więc mógł być to po prostu zbieg
okoliczności, ale coś w uśmiechu chłopaka wydawało jej się dziwnie znajome.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyciągnęła
zdjęcie z ramki i odwróciła je. Tak jak się spodziewała, na odwrocie znajdowały
się podpisy większości uczniów. Odszukała miejsce w którym ustawiony był brunet
i przygryzła dolną wargę, zamierając.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Z pozdrowieniami dla najlepszego wychowawcy
na świecie</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Louis</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">__________________________________</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Muszę się wam pochwalić: Jutro jadę do Anglii! Znajdę tam ten klif! Zobaczycie! On istnieje! :D </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-61192441765667655362014-04-10T12:40:00.002-07:002014-04-10T13:41:29.656-07:00Chapter twelve <div style="text-align: right;">
<i>"Maybe you're right, maybe this is all that I can be<br />
But what if it's you, and it wasn't me?"</i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">The Neighbourhood, <i>W.D.Y.W.F.M.?</i></span></div>
<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Niedziela była
najbardziej cichym dniem w historii cichych dni posesji państwa Connorsów.
Przez cały dzień nie odezwała się ani ciotka Georgia, ani Blair, ani Fay, ani
nawet Harry, co było niespotykaną rzadkością. Każdy posiłek, każdy spacer,
każdą wolną chwilę cała czwórka spędzała w milczeniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay ponownie
śniła się kładka pomiędzy wzburzonymi falami oceanu. Stąpała powoli po cienkim
drewnie, po czym traciła równowagę i wpadała do wody. Poczuła, jak ktoś chwyta
ją za bluzkę na plecach i stawia na powrót na kładce. Odwróciła się i w końcu
ujrzała jego twarz. Cofnęła się o krok, kiedy z szokiem zauważyła, że jej
wybawcą jest młody student psychologii, doktor Louis, uśmiechający się do niej
uprzejmie na tle zachmurzonego nieba.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle jej sen
został przerwany przez nawoływania ciotki Georgii dochodzące z korytarza na
piętrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Blair?
Blair, gdzie jesteś?! – krzyczała kobieta, chodząc po domu i otwierając drzwi
do każdego pokoju w poszukiwaniu córki. Fay otworzyła leniwie oczy i obróciła
się na drugi bok. – Blair!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay podparła
się na ramieniu, wsłuchując w odgłosy zza drzwi jej sypialni. W głosie ciotki
Georgii było za dużo paniki jak na zwykłe wołanie kogoś na śniadanie, czy
rozmowę. Coś<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z n o w u<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>musiało się zdarzyć. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Drzwi jej
sypialni tworzyły się i do środka głowę wsunęła starsza kobieta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jest tutaj
Blair?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie – odpowiedziała
szybko Fay, podnosząc się z łóżka i zakładając kapcie na stopy. Postanowiła
dołączyć do poszukiwań. – Nie ma jej w sypialni?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nigdzie
nie mogę jej znaleźć – powiedziała ciotka Georgia, zmartwionym tonem po czym
wróciła na korytarz, otwierając kolejne drzwi. W kilka minut obeszły całe
piętro i nigdzie nie znalazły ani śladu po Blair. Następnie dokładnie
przeszukały jej sypialnie, ale wszystko wyglądało tak, jak zawsze. Zero
jakichkolwiek oznak wyprowadzki dziewczyny, czy porwania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W końcu wrócił
Harry, który cały czas spędził na dworze, szukając siostry w okolicy wokół
domu. Uspokoił je, mówiąc, że pewnie Blair wyszła na spacer przed śniadaniem i
na pewno będzie w domu na obiad. Nie pozostawało im więc nic innego, tylko
czekać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przez cały ten
czas coś jeszcze zaprzątało Fay głowę. Wizyta u doktora Louisa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie wiedziała,
czy jest jeszcze sens przychodzić do niego, skoro ciotka powinna wyjechać jak
najszybciej i nareszcie zostawić ją w spokoju. W sumie to już by jej nie było,
gdyby nie zniknięcie Blair, bo przez jej nieobecność wszyscy przegapili poranny
pociąg do Leeds. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ale ten sen.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W końcu
zobaczyła twarz osoby, która uratowała ją przed utonięciem i był to Louis. Czy
to mógł być jakiś znak? Czy doktor Louis miał dla niej odpowiedzi na pytania,
które od tak dawna ją męczyły? Czy może wiedział coś o Liamie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nawet nie
wiedziała, dlaczego akurat to przyszło jej do głowy, ale wystarczyło, by
ostatecznie podjęła decyzję. Chciała zobaczyć się z doktorem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Brighton o
trzeciej po południu w poniedziałek wydawało się być najbardziej zatłoczonym
miastem w całej Anglii i Fay szczerze nienawidziła go za to, jadąc na spotkanie
z doktorem. Wpadła do jego gabinetu trzydzieści minut po czasie, przeklinając w
myślach wszystkie istoty odpowiedzialne za tworzenie korków. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
siedział spokojnie w swoim obrotowym krześle i wpatrywał się w notatki, które
zrobił podczas wizyty z poprzednim klientem. Lubił poniedziałki. Szczerze
powiedziawszy, lubił wszystkie dni tygodnia, ale poniedziałki wydawały mu się
szczególnie sympatyczne. Trudno było nawet powiedzieć dlaczego, po prostu po
usłyszeniu tylu negatywnym komentarzy na temat początków tygodnia postanowił zrobić
wszystkim na przekór i pokochać coś, co łatwiej było nienawidzić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam
za spóźnienie – wymamrotała Fay, siadając na krześle naprzeciwko jego biurka i
spoglądając na mężczyznę. Popatrzył na nią z uśmiechem, który pamiętała ze
swojego snu. Musiała mimowolnie się zarumienić, bo zaśmiał się pod nosem widząc
jej minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic się nie
stało – odparł, odkładając notatki, które wcześniej czytał. – I tak nie mam
więcej pacjentów. Co tam u ciebie słychać, Faith?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Drgnęła
słysząc swoje pełne imię, ale zignorowała to i wzięła głęboki wdech,
przygotowując się do opowieści o wszystkim tym, co wydarzyło się w przeciągu
ostatniego tygodnia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Liam nie
wrócił…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Louis mruknął
ciche „tak” i pokiwał głową zaciskając usta, jak gdyby usłyszał informację,
którą już znał. Fay posłała mu pytające spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłaś mi
wcześniej, że miał wrócić dopiero za kilka miesięcy, więc nic dziwnego, ze
jeszcze go nie ma, prawda? – wytłumaczył się szybko, po czym oddał głos Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Statek na
którym wypływał wrócił do portu na kilka dni, ale dowiedziałam się, że nawet go
na nim nie było… To znaczy… Musiał wypłynąć na innym statku…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak uważasz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay ponownie
zerknęła na niego, marszcząc brwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pan coś wie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dokończ
swoją opowieść – polecił jej. – Później porozmawiamy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna
miała problemy z koncentracja. Po jego słowach była już przekonana, że doktor
Louis wie o czymś, o czym nie chce jej powiedzieć i okropnie ją to frustrowało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc… -
zawahała się, patrząc w podłogę i przypominając sobie, co było po jej wizycie w
porcie. – Poszliśmy do domu Liama, ale… nikogo tam nie było. Od bardzo dawna…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Poszliśmy? –
Doktor Louis uśmiechnął się do niej uprzejmie, przechylając delikatnie głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja i Harry –
wyjaśniła szybko Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ach,
rozumiem – kiwnął głową i zapisał coś na kartce, którą trzymał na swoich
kolanach. – Co było dalej?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W sumie to
tyle. Nie wiem, gdzie jest Liam. Nie wiem, czy w ogóle wyjechał, a jeśli
wyjechał, to czy zamierza wrócić. Niewiele wiem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Odwróciła
wzrok, wpatrując się w róg pokoju, gdzie doktor postawił duży, podłużny wazon z
ususzonymi różami. Nagle do głowy wpadło jej pytanie kompletnie nie związane z
jej osobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Doktor
Cappus wciąż jest na zwolnieniu chorobowym? – zapytała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Em, nie do
końca… - zawahał się młody doktor, spoglądając na nią niepewnie. – Nie czytasz
gazet?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie za
często – odparła Fay, żałując, że tak mało interesowała się prasą w ciągu ostatnich
kilku tygodni. Doktor Louis odwrócił wzrok, zmieszany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pan Cappus
został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu kilka tygodni temu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oboje spuścili
wzrok na podłogę, nie wiedząc co powiedzieć. Fay czuła się zmieszana i winna,
że zadała pytanie, które w ogóle nie powinno paść podczas tej rozmowy.
Postanowiła więc zmienić temat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chciał mi
pan coś powiedzieć o Liamie, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Och, Faith.
Myślę, że powinnaś się już sama domyślić kilku rzeczy, nie uważasz? – Zerknął
na nią, a chociaż ton miał poważny, w jego oczach wciąż widoczne było
rozbawienie, które starał się ukryć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czego na
przykład? – zapytała Fay, wytrącona z równowagi. – Że Liam jest mordercą Meg?
To chce mi pan powiedzieć, tak? Bo Harry sugeruje mi to już od dawna i wie pan
co? Nie wierzę w to. Liam jest dobrym człowiekiem, nigdy nie zrobiłby mi czegoś
takiego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie miałem
tego na myśli – powiedział spokojnie mężczyzna, przyglądając się jej uważnie. –
W gruncie rzeczy, myślałem o czymś zupełnie odwrotnym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zaintrygował
ją. Patrzyła na niego marszcząc brwi i próbując odczytać coś z jego twarzy, ale
nie potrafiła zgadnąć o czym myśli młody doktor. A on sam nie wydawał się być
skłonny do mówienia wprost.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłaś, że
przyjaźniliście się od liceum, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy Liam
kiedykolwiek miał innych znajomych?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, ale ja
też…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy
kiedykolwiek zaprosił cię do swojego domu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, ale
mówił mi…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy
ktokolwiek inny przyznał ci się kiedykolwiek, że z nim rozmawiał?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak jak
mówiłam, nie mieliśmy za wielu znajomych. – Fay wzruszyła ramionami, kompletnie
zdezorientowana tym, w jakim kierunku idzie cała rozmowa. Co doktor próbował
jej przekazać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W dniu
pogrzebu Meg – zaczął doktor Louis, przypatrując się jej – poprosiłem cię,
żebyś pokazała mi Liama, pamiętasz? – Fay kiwnęła głową, przypominając sobie
drogę pomiędzy kościołem a cmentarzem. – Oczywiście wtedy jeszcze niczego się
nie domyślałem, po prostu byłem ciekawy, jak wygląda twój perfekcyjny
przyjaciel…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay wyczuła
ironię, kiedy mężczyzna wymawiał słowo „perfekcyjny”.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, co
zobaczyłem, kiedy wskazałaś Liama?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay pokręciła
głową, niezdolna, by cokolwiek powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Urwał, patrząc
się jej prosto w oczy i próbując odczytać jej myśli prosto z jej źrenic. Ale w
głowie Fay panowała pustka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jak to <i style="mso-bidi-font-style: normal;">nic</i>? – zapytała w końcu, tracąc kontrolę
nad swoim głosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic. Liama
nie było na pogrzebie. – Doktor Louis wyglądał, jak jeden z tych pewnych siebie
detektywów z seriali telewizyjnych, zaraz po rozwikłaniu bardzo ciężkiej
sprawy. – Jestem pewien, ze nie było go również na statku. Ani w twoim domu.
Ani w liceum… Konkretnie to Liam mógł się pojawić tylko w jednym, szczególnym
miejscu. Wiesz jakim?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay zawahała
się, chociaż domyślała się odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mojej
głowie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Twojej
głowie. – Mężczyzna kiwnął, patrząc na Fay z dumą, jak ojciec chwalący córkę po
wywiadówce w szkole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie. – Fay
pokręciła głową. – To nie może być prawda. Na pewno po prostu przeoczył go pan
na pogrzebie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nikogo nie
przeoczyłem. Rozmawiałem również z twoją rodziną. Wszyscy zgodnie mówili, że
czasami słyszeli, jak rozmawiasz z kimś w swoim pokoju, ale nigdy nie
zobaczyli, by przychodził do ciebie jakiś mężczyzna. Do tego – wszystkie fakty
się zgadzają.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jakie fakty?
– Dziewczyna nie mogła zaakceptować tego, co próbował wmówić jej doktor.
Liam<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>b y ł<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>prawdziwy. Widziała go. Dotykała. Całowała
go!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Byłaś
samotna Faith. Całą szkołę podstawową nie mogłaś znaleźć sobie przyjaciela.
Wszyscy po kolei od ciebie odchodzi, aż tu nagle znalazł się ktoś tak idealny!
Miły, uprzejmy, zawsze wiedział co zrobić i co powiedzieć. Zachowywał się, jak
gdyby znał twoje myśli, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdyby pokiwała
głową, automatycznie przyznałaby doktorowi Louisowi rację co do wszystkiego, a
więc tylko wpatrywała się w niego, siedząc sztywno w fotelu naprzeciwko jego
biurka. Nie przeszkadzało to jednak mężczyźnie, kontynuował bez cienia
skrępowania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To naprawdę
nietypowe, by między parą przyjaciół nigdy nie zrodziło się żadne głębsze
uczucie. Praktycznie niespotykane. Z tego co wiem, zawsze przynajmniej jedna
osoba zaczyna się nad tym zastanawiać, ale w twoim przypadku… Mówiłaś, że nigdy
go nie pokochałaś bardziej niż przyjaciela. A potem zjawił się Harry…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co Harry ma
z tym wspólnego?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dosłownie
wszystko! – wykrzyknął Louis z entuzjazmem, gestykulując rękami. – W twoim
życiu w końcu pojawił się ktoś, kto zwracał na ciebie uwagę. Kto chciał i
jawnie pokazywał, że lubi z tobą rozmawiać. W końcu przestałaś czuć się
samotna. Liam zaczął przychodzić rzadziej po przyjeździe Harry’ego, prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ponownie brak
reakcji, który mimo wszelkich starań Fay był potwierdzeniem słów doktora.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A potem w
twojej głowie zakiełkowała taka mała, niewinna myśl, której nawet nie byłaś
świadoma. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">A może potrzebuję miłości?</i>
Oczywiście nie takiej, którą już zapewniał ci Liam, ani nie takiej, którą
miałaś od siostry, ale tej miłości, która rodzi się pomiędzy kobietą i
mężczyzną. Tej, która wymaga bliskości, by ją wzmocnić. I co zrobił Liam?
Powiedział, ze cię kocha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
przeciągnął ostatni wyraz, pochylając się nad biurkiem z minął odkrywcy na
dziewiczym lądzie. Fay siedziała w milczeniu, zastanawiając się, czy szok, jaki
teraz czuła, był wyraźnie widoczny na jej twarzy, czy może udało jej się go
zatuszować pod maską obojętności.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O miłości
zaczęłaś myśleć przez Harry’ego, ale on przecież nie mógł robić tego co mu
kazałaś – kontynuował doktor, opadając ponownie na swój fotel i uśmiechając się
do niej z dziecinną szczerością. – Więc posłużyłaś się kimś, kogo zachowanie
było od ciebie zależne. A potem Liam zniknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
zrobił krótką pauzę na złapanie oddechu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tego, przyznam
ci się szczerze, się nie spodziewałem. Myślałem, że Liam będzie żył sobie
gdzieś na uboczu w twoim umyśle, czekając na chwilę twojej słabości, by znów
się pojawić, kiedy będziesz go potrzebować. Może tak też by się stało, gdyby
Harry nie okazał się cudownym substytutem twojego uroczego przyjaciela. Był
przy tobie zawsze, kiedy potrzebowałaś towarzystwa, a nawet jeszcze częściej!
Biedny Liam nie miał okazji by bohatersko wkroczyć do twojego życia, jako
niezastąpiony lek na wszystko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna
pokręciła głową z niedowierzaniem, wpatrując się w podłogę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To
niemożliwe… - wydukała w końcu, tak cicho, że mężczyzna ledwo mógł ją
dosłyszeć. – Nie jestem stuknięta. Nie mam wymyślonych przyjaciół!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay,
zachowałaś się jak każdy inny człowiek. Chciałaś być szczęśliwa, więc
wyobraziłaś sobie to szczęście. A potem przybrało ono kształt człowieka. Nigdy
nie zastanawiało cię, dlaczego Liam jest tak idealny? Nigdy nie próbowałaś się
go zapytać, skąd zawsze wie, co robić?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oczywiście, że
się go o to pytała. Nie jeden raz patrzyła na niego z zachwytem i zadawała
pytania, a on tylko uśmiechał się tajemniczo i mówił:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">To nie takie trudne... wystarczy tylko
chwilę posiedzieć w twojej głowie.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Liam zawsze
był typem filozofa. Często mówił zagadkami i używał słów o podwójnych
znaczeniach. Nie wyrażał swoich myśli wprost, a dawał jej szanse, by się nad
nimi zastanowić. Myślała, że po prostu taki jest…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja… to
wszystko nie ma sensu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego tak
trudno ci w to uwierzyć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Sama nie
wiem. Liam… Liam był kimś wyjątkowym. Kimś kto… Kto słuchał mnie. Ale nie tak
jak wszyscy inni! – Fay nabierała powietrza, by coś powiedzieć, po czym
przerywała po kilku słowach i próbowała od nowa, podczas gdy doktor Louis
siedział cierpliwie w swoim fotelu i słuchał jej z pełną skupienia miną. – Ma
pan czasami takie wrażenie, że wszyscy ludzie słuchają pana tylko po to, by
odpowiedzieć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna
kiwnął głową bez chwili wahania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- On nie
słuchał, by odpowiedzieć. Słuchał, żeby zrozumieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
zamknął powoli oczy i zastanowił się nad jej słowami w milczeniu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Faith, wiem,
że czujesz się teraz, jak gdyby cały twój świat stanął na głowie, ale wszystko
to, co mówisz wcale nie zaprzecza moim argumentom. Liam istnieje tylko w twojej
głowie i tylko ty jesteś zdolna, go przywołać. Twoja podświadomość wyparła go
na kilka tygodni ponieważ w końcu przestał ci być potrzebny, co nie oznacza, że
nie może wrócić, kiedy tylko tego zapragniesz. Wszystko zależy od tego… jak
bardzo jesteś tego świadoma.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Posłał jej
długie, pełne fascynacji spojrzenie, ale jedyne co Fay mogła robić, to gapić
się na niego w milczeniu. Rzeczywiście, czuła się, jak gdyby wszystko to, co ją
otaczało nagle stało się jednym wielkim kłamstwem. Liam był wytworem jej
wyobraźni? Co jeszcze, w takim razie, sobie zmyśliła? Gdzie zacierała się
granica rzeczywistości?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mogę się
panu z czegoś zwierzyć? – zapytała, po chwili wahania. Mężczyzna popatrzył na
nią z dozą rozbawienia i politowania w swoich piwnych oczach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przez
ostatnie kilka dni byłam przekonana, że nie mogę wyznać miłości Harry’emu,
ponieważ byłoby to nie w porządku względem niego od kiedy kocham Liama.
Naprawdę wierzyłam w to, że kocham Liama… Byłam o tym przekonana od kiedy tylko
zniknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zawsze
łatwiej nam jest kochać ludzi, których nie możemy mieć. Tak jest po prostu
wygodniej. Nieobecni nie mogą nas skrzywdzić, a dopóki żyjemy w świecie naszych
wyobrażeń o nich, nie musimy bać się odrzucenia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc
zakochałam się w chłopaku, którego sama stworzyłam?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy to nie
genialne? – Doktor Louis posłał jej niestosownie szeroki uśmiech. – Ile
dziewczyn nadaje swoim obiektom zainteresowań cechy idealnego mężczyzny, tylko
po to, by podtrzymać w swoich myślach jego obraz? Ty posunęłaś się o krok
dalej! Nie dopisywałaś cech do jakiegoś wybranego chłopca z ulicy. Ty po prostu
stworzyłaś ideał od samego początku do końca! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To chore… -
mruknęła ze wstrętem, przyglądając się entuzjazmowi z jakim doktor opowiadał
jej o wszystkim. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie
dlatego tutaj jestem, Faith. Jestem psychologiem, pamiętasz? – poprawił małą,
drewnianą tabliczkę ze swoim nazwiskiem, stojącą na biurku przed nim.
Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy zdążył ją tutaj postawić. Zawsze wydawało
jej się, że na biurku leżały jedynie ulotki doktora Cappusa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc nie
kocham Liama? Tak mi się po prostu… wydawało?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Och, jestem
pewien, ze w jakimś sensie czujesz do niego pewien sentyment. W końcu Liam jest
bardzo ważną częścią twojej osobowości, więc kto inny może dać ci tak dobre
rady, jak nie on? To tak, jakbyś miała konsultacje z własną sobą. – Znów ten
sam, szeroki uśmiech. – Kto będzie dla ciebie lepszym doradcą od ciebie samej?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc
powinnam pozbyć się Liama ze swojego życia, ale jednocześnie zachować go przy
sobie? – Zmarszczyła brwi, wpatrując się w mężczyznę. Sama nie wiedziała już,
czy wierzy w jego słowa, czy może wciąż oczekuje, że Liam zaraz wyskoczy z
szafy stojącej za doktorem Louisem i zacznie tłumaczyć jej, że to wszystko było
tylko jednym, wielkim żartem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wydaje mi
się, że już dawno doświadczyłaś tej części, w której pozbywasz się Liama. Może
nie do końca byłaś tego świadoma, ale chłopak odszedł, wmawiając ci, że wypływa
gdzieś na statku. Jednak również wydaje mi się, że może on jeszcze nie raz
pojawić się w twoim życiu, jeśli bardzo tego zapragniesz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Na przykład
kiedy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Na przykład,
kiedy znów zostaniesz sama – wytłumaczył jej doktor Louis. – Na przykład, kiedy
Harry wyjedzie i ponownie będziesz musiała zająć się wielkim domem w pojedynkę,
albo radzić sobie z kolejną tragedią. Twoim problemem jest to, że jesteś
uzależniona od ludzi. Nie potrafisz bez nich funkcjonować. Co więcej, nawet
tego nie chcesz!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy bym
tak o sobie nie pomyślała… - mruknęła Fay, nie kryjąc urazy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Louis
zaśmiał się głośno, po czym sięgnął po jedną z małych, kwadratowych karteczek
leżących na skraju jego biurka i zaczął coś na niej pisać. W tym czasie Fay
wyjrzała przez okno i z zaskoczeniem zauważyła, że słońce zdążyło już dosięgnąć
horyzontu, a gęste, czarne chmury zasnuły niebo, grożąc nadciągającą burzą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Niestety
nasze spotkanie odrobinę się przeciągnęło – zaczął doktor – ale tutaj masz mój
adres. W razie, gdybyś potrzebowała ze mną porozmawiać przed naszą następną,
poniedziałkową wizytą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay miała już
wspominać, że prawdopodobnie nie zjawi się na następnej wizycie, ponieważ jej
ciotka będzie już wtedy od dawna w swoim apartamencie w Leeds wraz z Blair i
Harry’m, ale coś kazało jej milczeć i po prostu przyjąć kartkę od doktora.
Wsunęła ją do kieszeni spodni i wstała z krzesła, żegnając się z mężczyzną. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Do
zobaczenia, Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Długo jeździła
po ulicach Brighton zanim kompletnie się ściemniło, a duże krople deszczu
zaczęły powoli utrudniać jej dalszą jazdę samochodem. Wiedziała, że musi wracać
do domu, ale nie była jeszcze na to gotowa. Nie po tym wszystkim, co dzisiaj
usłyszała. Potrzebowała jakiegoś dowodu. Dowodu, że Liam naprawdę istniał tylko
w jej głowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Żeby odnaleźć
Liama postanowiła pojechać w jedyne miejsce, w którym to on zazwyczaj starał
się odnaleźć ją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZpWVsJXEDNqzW3CUHSV55AW0sUxdxBeeQa3WveDrG9ryQehFTlbyV5NIVIYKbh15i0W9ssounN0bkTvwXQhHYIcpWe2rSlMbocTwdNK43Jx1w01oL1fbD3MRnildrC9-eXB-rfWwQ-A/s1600/dr+ti.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZpWVsJXEDNqzW3CUHSV55AW0sUxdxBeeQa3WveDrG9ryQehFTlbyV5NIVIYKbh15i0W9ssounN0bkTvwXQhHYIcpWe2rSlMbocTwdNK43Jx1w01oL1fbD3MRnildrC9-eXB-rfWwQ-A/s1600/dr+ti.gif" height="192" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
______________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Proszę nie znienawidźcie mnie za ten rozdział! :/ </span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-49624588901229578202014-04-01T06:28:00.002-07:002014-04-01T13:57:49.051-07:00Chapter eleven<div style="text-align: right;">
<i>"I'm a puppet on a string<br />
Tracy Island, time-traveling diamond <br />
Cutter shaped heartaches<br />
That's come to find you, in some velvet morning<br />
Years too late"</i></div>
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=VQH8ZTgna3Q" target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">Arctic Monkeys,<i> R U Mine</i></span></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kilka razy w
nocy budziła się, męczona tym samym snem, którego nie można było nawet nazwać
koszmarem. Wciąż szła wąską kładką pomiędzy wzburzonymi falami oceanu, traciła
równowagę i zostawała złapana przez kogoś zaraz przed wpadnięciem do wody.
Nigdy jeszcze nie udało jej się dotrwać do momentu, w którym widzi twarz
wybawiciela, bo budziła się zawsze, gry próbowała odwrócić głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
O świcie
obudziło ją czyjeś chrapanie. Otworzyła oczy w panice, świadoma tego, że w jej
sypialni nigdy wcześniej nie rozbrzmiewały tego typu dźwięki i rozejrzała się
po pokoju. W fotelu obok półki z książkami leżał Harry z głową opadającą na
lewe ramię i ręką przewieszoną przez oparcie. Wyglądał, jak gdyby zasnął
pilnując jej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry –
powiedziała głośno, by go obudzić. Chrapanie ustało i nagle Harry podskoczył w
miejscu, przecierając twarz dłonią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co się
stało? – wymamrotał, rozglądając się i w końcu zatrzymując spojrzenie na Fay.
Uśmiechnął się do niej nieznacznie i zmrużył oczy, robiąc zaspaną minę i
przeciągając się w fotelu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co tutaj
robisz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Krzyczałaś w
nocy – powiedział, przyglądając się jej z uwagą. – Chciałem położyć się obok
ciebie, ale strasznie się wierciłaś, więc usiadłem tutaj na chwilę i chciałem
coś poczytać, ale… najwidoczniej zasnąłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Moje książki
nie mogą być aż tak nudne. – Fay posłała mu rozbawione spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ojciec
zawsze mi mówił, że wiedza to największy skarb, a książki to klucz, by go
zdobyć. Uwielbiał czytać i nigdy nie pozwolił nam nawet wyrażać się
niepochlebnie o książkach. – Harry pokiwał głową, robiąc poważną minę, chociaż
w jego oczach igrały rozbawione ogniki. – Co ci się śniło? – zapytał, nagle
zmieniając temat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ach… Miałam
kilka dziwnych snów – szepnęła, spuszczając wzrok na swoją białą pościel. –
Harry, wracaj do łóżka. Ten fotel jest strasznie niewygodny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skoro
nalegasz. – Mężczyzna wzruszył ramionami i podszedł do niej. Z początku Fay
przyglądała mu się z zainteresowaniem, lecz kiedy Harry odsunął odrobinę pościel
i przymierzał się do położenia na JEJ łóżku, zaoponowała, przytrzymując go w
połowie tej czynności. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ale nie
do<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>m o j e g o<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>łóżka! – krzyknęła, zsuwając go z materaca stopą i śmiejąc się przy tym.
Harry wstał i popatrzył na nią z politowaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay, sama
nie wiesz, czego pragniesz – powiedział, kręcąc głową i w kilka sekund zniknął
za drzwiami jej sypialni. Dziewczyna jeszcze przez dobrą chwilę wpatrywała się
w punkt, w którym zniknęła jego czupryna z uśmiechem na ustach, zanim
zorientowała się, że ponownie została sama w pokoju. Opadła na poduszki z
westchnięciem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Prawda była
taka, że nawet, jeśli Harry mówił do niej półżartem to jednak miał rację. Fay
nie wiedziała, czego pragnęła. Zwodziła go, udając przyjaźń, podczas gdy od
dawna przestało jej na niej zależeć. Uczucie do Harry’ego ewoluowało z dnia na
dzień i chociaż z początku nie była tego świadoma, teraz doskonale to wiedziała
i jedyne co robiła, to oszukiwała siebie. Lubiła Harry’ego, może nawet i
kochałaby go, gdyby udało jej się przyznać ten fakt przed samą sobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Na szafce
nocnej leżały dwa liściki zapisane pochyłym pismem. W szufladzie schowany był
długi nóż rzeźnicki. Kalendarz na ścianie mówił jej, że za dwa dni powinna udać
się na wizytę do doktora Louisa. Ale czy było to jej jeszcze potrzebne?
Wiedziała jak pozbyć się ciotki Georgii, a przecież gdy zaczęła chodzić do
psychologa, właśnie to miała na celu. Teraz wizyty były zbędne.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdyby tylko
mogła znaleźć te pieniądze, o których mówił wuj Berty…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po południu po
raz pierwszy odważyła się wyjść samotnie do ogrodu. Ciepłe promienie słoneczne
pomogły odżyć roślinom po nieustannych ulewach, panujących przez ostatnie kilka
tygodni, więc wszystko zaczynało powoli kwitnąć na nowo. Przeszła się wąską
ścieżką pomiędzy grządkami tulipanów i goździków, po czym ruszyła w kierunku
różanych krzewów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Podczas, gdy
Fay spacerowała po ogrodzie, Harry pojechał z ciotką Georgią do szpitala w
Brighton, skąd odebrali Blair. Dziewczyna wróciła z oczami przewiązanymi ciemną
opaską, poruszając się dzięki cienkiej lasce. Lekarze poinformowali jej
rodzinę, że od dnia wypadku nie odezwała się ani słowem, a było to
prawdopodobnie spowodowane szokiem, jaki przeżyła. Nawet jeśli podczas włamania
widziała włamywacza, nie była w stanie się z tego nikomu zwierzyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay zerwała
kilka dojrzałych pąków róż z zamiarem włożenia ich do wazonu w salonie.
Odwracając się w stronę domu jeden z kwiatów wypadł jej z ręki a wiatr zwiał go
w kierunki furtki, ukrytej w ogrodzeniu otaczającym ogród. Dziewczyna pobiegła
za nim, a kiedy sięgała po niego, zauważyła coś bardzo interesującego. Kłódka w
furtce lśniła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie byłoby w
tym nic dziwnego, gdyby doskonale nie pamiętała starej, zardzewiałej kłódki, z
którą zawsze się męczyła, próbując ją zamknąć, czy otworzyć. Ktoś ją podmienił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pobiegła do domu
po kluczyk i wróciła szybko do ogrodu, wstrzymując oddech, kiedy przymierzała
się do otworzenia kłódki. Tak jak się domyślała, klucz nie pasował do otworu.
Odsunęła się od bramy i przyjrzała jej jeszcze raz, szukając kolejnych dowodów
na to, że ktoś majstrował przy wejściu do jej ogrodu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Za długo
mnie tu nie było – mruknęła do siebie. – Wszystko mogło się zmienić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wróciła do
domu przez taras, ale słysząc odgłosy rozmowy pomiędzy Harry’m a ciotką Georgią
na górze, postanowiła wyjść ponownie na dwór i pomyśleć w samotności. Na myśl
przychodziło jej tylko jedno miejsca, odpowiednie do takich wypraw. O mało co
nie dostała zawału, kiedy zobaczyła Blair, siedzącą sztywno wewnątrz altanki
obok jej domu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zawahała się
tylko na chwilę, po czym usiadł obok dziewczyny i przyjrzała się jej uważnie.
Zastanawiała się, czy Blair instynktownie wie, że ktoś na nią patrzy i speszyła
się tą myślą. Odwróciła wzrok i zaczęła wpatrywać się w dom, unikając rozmowy.
Córka ciotki Georgii i tak nie wydawała się skłonna do zwierzeń. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay próbowała
uporządkować jakoś elementy układanki w swojej głowie, ale wciąż czegoś jej
brakowało. Coś było nie tak. Spojrzała na okno, z którego mogła zobaczyć
wnętrze małego salonu z książkami i nagle zmarszczyła brwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyła na
miejsce, w którym kończył się mur i spróbowała odmierzyć odległość pomiędzy nim
a oknem. Salon powinien znajdować się dokładnie na rogu, a okno nie mogło być
wbudowane dalej, niż metr od krawędzi ściany. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ale to dawało
jakieś dodatkowe dwa metry przestrzeni, które nie należały do salonu. Okno
znajdowało się za daleko, co znaczyło, że pomiędzy rogiem domu, a salonem
znajdował się dodatkowy pokój. Pokój, o którym do tej pory nie miała pojęcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Rzuciła się
biegiem w kierunku domu i wpadła do salonu, omal nie przewracając po drodze
Harry’ego, który akurat niósł gdzieś kubek herbaty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hej, nie
widziałaś Blair? – zapytał, ale Fay już nie było w pomieszczeniu. Zniknęła
wewnątrz małego salonu, wpatrując się w ścianę, zabudowaną półkami z książkami.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Próbowała
złapać oddech po biegu, ale jej serce wciąż łopotało niebezpiecznie szybko
wewnątrz jej piersi. Przelatywała wzrokiem po tytułach książek, zastanawiając
się, jak dostać się do pomieszczenia, które znajdowało się za nimi. Może trzeba
było wyciągnąć którąś z nich, jak na starych filmach przygodowych? A może po
prostu pozbyć się ich wszystkich?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co ty
wyprawiasz?! – wykrzyknął Harry jakieś pięć minut później, widząc całą masę
książek, walających się pod stopami Fay, podczas gdy ona wciąż zrzucała na
ziemie nowe tomy. – Zwariowałaś? Fay! Faith?! Przestań!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dopadł do niej
jednym krokiem i złapał ją za dłonie, nie pozwalając jej na ściągnięcie z półki
serii opowiadań o Sherlocku Holmesie, po które właśnie sięgała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Puszczaj! –
krzyknęła, wyrywając się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co ty
wyprawiasz, Fay? Odpowiedz mi!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna
zamarła, wpatrując się w niego i oddychając głęboko. Popatrzyła w jego zielone
tęczówki i uśmiechnęła się od ucha do ucha, a w jej uśmiechu nie było ani
odrobiny rozbawienia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przyjrzyj
się bliżej – szepnęła i wskazała głową na puste w większości już półki, które
teraz odsłaniały nowy obiekt, od dawna ukryty za grubymi woluminami. Dębowe
drzwi, stare i zakurzone.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co to jest?
– zapytał, puszczając jej nadgarstki i podchodząc bliżej półek. Posłał Fay
pytające spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Twoja mama
się ucieszy – mruknęła dziewczyna pod nosem, po czym wróciła do ściągania
książek na ziemie. – Pomóż mi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dwa razy nie
trzeba mu było tego powtarzać. Harry zabrał się za zrzucanie tomów na podłogę,
robiąc to jeszcze szybciej niż Fay, która powoli opadała z sił. Pracowali w
milczeniu, sprzątając przejście do tajemniczego pokoju, aż w końcu mogli
spokojnie zdjąć półki z zawiasów, otwierając tym samym dostęp do drzwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay sięgnęła
do klamki, ale Harry ponownie złapał jej nadgarstek. Rzuciła mu rozdrażnione spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Poczekaj –
poprosił. – Dlaczego powiedziałaś, że moja mama się z tego ucieszy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy to nie
oczywiste? – zapytała Fay, wyginając usta w rozbawieniu, a on ponownie z
przerażeniem odkrył pustkę w jej oczach, jaka towarzyszyła sztucznemu uśmiechowi.
– Ciotka Georgia przyjechała i została tutaj tylko dlatego, że szukała
pieniędzy po twoim ojcu. Możesz mi przypomnieć, co takiego wuj Berty zwykł
mawiać za starych dobrych czasów?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiedza to
największy skarb, a książki to klucz, by go zdobyć…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Widać nikt
nie brał staruszka na poważnie, prawda? – Fay zaśmiała się, a po kręgosłupie
Harry’ego przeszły ciarki. – Wystarczyło zrozumieć jego słowa dosłownie, a
wszystko byłoby sto razy łatwiejsze. Ukrył skarb za książkami!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
To mówiąc
nacisnęła klamkę, a drzwi z łatwością ustąpiły pod jej naporem. Popchnęła je do
środka, a wewnątrz, dzięki nikłej poświacie padającej z salonu, zobaczyli pusty
pokój z tylko jednym, wąskim przedmiotem leżącym na podłodze po środku.
Staromodna, wyświechtana walizka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry zrobił
krok do przodu i sięgnął po walizkę, przyciągając ją do nich.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jest ciężka
– mruknął, wpatrując się w znaleziony przedmiot.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jest
wypchana pieniędzmi – wytłumaczyła mu Fay, jak gdyby było to dla niej oczywiste
od samego początku. Przed oczami miała już wizję wyjeżdżającej ciotki. Ciszy i
spokoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Lepiej pójdę
powiedzieć o tym mamie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, ja
pójdę. Ty lepiej idź po Blair – poradziła mu Fay. – Siedzi w środku altanki
obok domu. Za chwilę zrobi się zimno na zewnątrz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry jedynie
kiwnął głową i opuścił pomieszczenie. Przez jedną, długą sekundę Fay mierzyła
się z pokusą, by zajrzeć do walizki i odkryć, jaka suma została w niej ukryta,
ale potem usłyszała kroki na schodach i odwróciła się spanikowana w stronę drzwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ciociu? –
zawołała, wychylając się odrobinę zza framugi, by zobaczyć, kto znajdował się
za ścianą. Żadnej odpowiedzi. – Ciociu, jesteś tam? Chcę ci coś pokazać!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyszła z
salonu, nie słysząc reakcji ciotki na jej słowa. Korytarz był pusty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ciociu! –
krzyknęła głośno, tracąc cierpliwość. Przez chwilę wydawało jej się, że czuje
przeciąg, ale potem przypomniała sobie, że sama wysłała Harry’ego na dwór, więc
to pewnie chłopak zapomniał dobrze zamknąć drzwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle ciotka
wyszła z kuchni z flakonem pełnym róż w obu dłoniach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay,
kochanie, rzuciłaś tak te kwiaty na blat. Nie chciałam, żeby zwiędły – odezwała
się ciotka Georgia widząc dziewczynę, stojącą w korytarzu i spoglądającą z
wyczekiwaniem na najwyższe stopnie schodów. Fay odskoczyła od niej z
przerażeniem wymalowanym na twarzy, po czym złapała się za pierś, oddychając
głęboko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Boże,
myślała, że ciocia jest na górze – wymruczała, śmiejąc się do siebie pod nosem
i zerkając jeszcze raz na schody. – Nieważne! Znalazłam coś, co należy do
cioci.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę? –
wykrzyknęła ciotka Georgia i o mało nie upuściła wazonu z kwiatami z
podekscytowania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, jest w
mniejszym salonie. – Fay kiwnęła głową, patrząc z uśmiechem, jak ciotka biegnie
do wskazanego jej pokoju i odnajduje na podłodze walizkę, którą przed laty
zostawił dla niej mąż.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Och, Fay –
jęknęła ciotka Georgia, pochylając się nad walizką. – To należało do Berta,
pamiętam jak pakował tutaj wszystkie nasze wspólne zdjęcia i pamiątki, kiedy
wyjeżdżał na wojnę…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ciotka Georgia
rozczuliła się nad walizką, wspominając stare czasy, gdy to jeszcze byli z
mężem młodzi i szaleńczo w sobie zakochani. Opowiedziała Fay o tym, jak wuj
Berty otrzymał wezwanie do wojska i musiał ją opuścić, ale obiecał, że jak
długo będzie miał przy sobie te przedmioty, tak długo będzie ją kochał.
Wszystkie zdjęcia i podarunki, które spakował zostały jej odesłane po jego
śmierci, jedynie walizka zaginęła w tajemniczych okolicznościach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
O zmroku
ciotka Georgia weszła do sypialni Fay z szarym, tekturowym pudełkiem w rękach.
Dziewczyna akurat leżała na łóżku czytając książkę i wsłuchując się w szum
deszczu za oknem. Ostatnio zdążyła polubić ten dźwięk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay, chyba
powinnam ci podziękować, a przy okazji przeprosić cię za to, przez co musiałaś
przeze mnie przejść – odezwała się ciotka, a Fay oderwała wzrok od książki,
spoglądając na kobietę z zainteresowaniem. Nie mogła uwierzyć, że to wciąż ta
sama osoba, która upierała się, że Fay potrzebuje specjalistycznej opieki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie musi
mnie ciocia przepraszać. Czy w walizce było to, czego ciocia szukała?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, Bert
schował tam wszystkie nasze oszczędności. – Ciotka Georgia pokiwała głową, po
czym spuściła wzrok na pudełko w swoich dłoniach. – Nie znalazłabym tego jednak
bez twojej pomocy, więc proszę, przyjmij ten skromny… prezent.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay popatrzyła
na tekturowe pudełko i pokręciła głową z powątpiewaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
potrzebuję twoich pieniędzy, ciociu. Do tej pory całkiem dobrze sobie bez nich
radziłam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Utrzymanie
takiego domu dużo kosztuje, a spadek po twoich rodzicach nie wystarczy ci na
długo. Potem i tak będziesz musiała wymyślić, jak zarobić na opłatę rachunków –
powiedziała ciotka, a Fay z przykrością musiała przyznać jej rację. Już teraz
obawiała się o to, co się stanie z jej domem, kiedy skończą jej się aktualne
fundusze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wuj Bert nic
nie wspominał o tym, że pragnie oddać mi część swoich oszczędności. – Na
przekór wszystkiemu broniła się Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To również
moje oszczędności, Fay. Nie bądź naiwna, po prostu przyjmij ten prezent.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ciotka Georgia
postawiła paczkę na biurku i zerknęła na Fay z wahaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wyjadę w poniedziałek,
najwcześniejszym pociągiem – poinformowała dziewczynę. – Pożegnałabym się z
tobą już dzisiaj, ale obawiam się o zdrowie Blair. Chcę, żeby jeszcze przez
kilka dni była blisko lekarzy z okolicznego szpitala. Tak… na wszelki wypadek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem. –
Fay kiwnęła głową, nie patrząc się na ciotkę. Inna rzecz przyszła jej na myśl.
Jeżeli ciotka zabiera ze sobą swoją córkę, będzie również chciała zabrać i
syna. Przeszedł ją dreszcz strachu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ciotka
zacisnęła mocno wargi, patrząc w podłogę i wyszła z pokoju bez słowa. Fay
spoglądała jeszcze przez chwilę w pustą przestrzeń, po czym otrząsnęła się z
szarych myśli i wyszła czym prędzej, by porozmawiać z Harry’m.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stał nad
spakowaną walizką w swoim pokoju i patrzył w milczeniu na poskładane równo
rzeczy. Kiedy Fay weszła do sypialni, spojrzał na nią i posłał jej ponure,
pełne żalu spojrzenie. Jak gdyby to ona zmusiła go do spakowania się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc masz
to, czego chciałaś – mruknął, odwracając wzrok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie musisz
wyjeżdżać – powiedziała cicho, podchodząc do niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie muszę?
Naprawdę? – Jego głos był przepełniony goryczą. Fay zgarbiła się lekko, słysząc
ile jadu przelewa się przez jego usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego nie
chcesz zostać? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Bo nie
jestem aż tak wielkim idiotą, za jakiego mnie masz – warknął. – Nie mam zamiaru
siedzieć tu i czekać aż wróci ten twój psychopata, a potem pójść w odstawkę,
Fay. Wiem, że gdy tylko pojawi się Liam, zapomnisz nawet, że kiedykolwiek
istniałem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To
nieprawda… - mruknęła, ale nawet ona nie była przekonana o szczerości swoich
słów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nieprawda? W
takim razie powiedz mi coś. – Harry zbliżył się do niej tak, że teraz musiała
zadzierać głowę, by utrzymać z nim kontakt wzrokowy. – Dlaczego chcesz, żebym
został?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Bo cię
potrzebuję – odpowiedziała bez chwili wahania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, Fay.
Przecież ty nikogo nie potrzebujesz! To twoje słowa! – podniósł głos, cofając
się o krok i wznosząc ręce ze złością. – Więc, proszę cię, powiedz mi, dlaczego
chcesz, żebym został?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Każde słowo
wypowiadał coraz wolniej, wyraźniej i głośniej, aż w końcu warczenie zamieniło
się w krzyk. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry! –
krzyknęła, by go uspokoić, ale to tylko jeszcze bardziej go rozwścieczyło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy naprawdę
jesteś aż tak ślepa? – pochylił się, by nie musiała podnosił głowy, żeby
widzieć jego twarz. Był od niej co najmniej o stopę wyższy. – Czy to nie jest
aż boleśnie oczywiste jak żałośnie mocno jestem w tobie zakochany? Łatwo ci
było tak długo to ignorować? Wykorzystywać mnie do wszystkiego, żeby osiągnąć
to, czego chciałaś?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry, ja
nie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc teraz
mówię to głośno i wyraźnie – przerwał jej. – I wystarczą tylko dwa twoje słowa,
a zostanę jak długo zechcesz. Zostanę nawet na całą wieczność…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wpatrywała się
w niego w milczeniu, hamując łzy i uspokajając serce, by przestało tak
szaleńczo bić, odkrywając przed Harry’m całą prawdę o jej uczuciu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dwa słowa,
dziewięć liter. Powiedź je, a wyrzucę ten kufer za okno. – Harry wskazał na
walizkę u stóp jego łóżka. Fay nabierała powietrza by coś powiedzieć, ale zaraz
zamykała usta i wpatrywała się żałośnie w rozwścieczone oczy bruneta. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wydawało jej
się, że minęły godziny zanim Harry w końcu westchnął głośno i odwrócił od niej
wzrok, poddając się. Odszedł w kierunku okna i zapatrzył się w przestrzeń za
nim. Fay nie mogła zobaczyć jego twarzy, ale przez chwilę wydawało jej się, że
widzi na niej pojedynczą łzę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Lepiej już
wyjdź – szepnął, nie patrząc się na nią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zamknęła za
sobą drzwi, wróciła do swojej sypialni i dopiero wtedy dała upust swoim
emocjom. Zsunęła się po ścianie na podłogę, rozpadając się na tysiąc małych
fragmentów. Dokładnie jak w dniu, kiedy odszedł od niej Liam. Uczucie
osamotnienia było równie intensywne, jednak tym razem wiedziała, że wina leży
tylko i wyłącznie po jej stronie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jej myśli
plątały się i krzyżowały ze sobą, tworząc pajęczynę wrażej, których nie
potrafiła rozszyfrować. Wiedziała, że z każdym dniem od zniknięcia Liama
kochała go coraz mocniej, ale jednocześnie była świadoma tego, że jej uczucia
względem Harry’ego w niczym nie przypominały tego, czym były na początku ich
znajomości. Harry stał się kimś ważnym. Kimś istotnym. I gdyby tylko nie Liam… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Liam wszystko
komplikował. Nie było go od tak dawna, a wciąż czuła, jakby krył się za każdym
rogiem. Jak gdyby obserwował ją i oceniał jej zachowanie. Wszystko co robiła,
robiła z myślą o Liamie. Jej przyjacielu. Kimś, kto wyznał jej miłość, a potem
zniknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
A teraz
przyszedł czas, w którym powinna podjąć tę na pozór łatwą decyzję. Wybrać tego
mężczyznę, który złamał jej serce, czy tego, który je naprawił? I chociaż
wiedziała, co byłoby rozsądniejsze, nie potrafiła działać racjonalnie. Tego
właśnie się obawiała. Przed tym uciekała w samotności, gdy nie chciała
rozmawiać z ludźmi. Wiedziała, że jeśli tylko wpuści kogoś do swoich myśli,
zostanie pokonana. Znów czuła się słaba.</div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
______________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję</span> </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;"> Trochę dłuższa notka ode mnie niż zazwyczaj:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Mam dla was dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że w następnych rozdziałach będzie znacznie więcej Louisa i Liama, a zła - zostało już tylko kilka rozdziałów do końca. Tak. Niedługo poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania! A mówiąc o pytaniach:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Kto według was jest mordercą i kto podkłada Fay kartki z notatkami? :) Jestem ciekawa waszych domysłów :3 </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Pozdrawiam! xx</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-70666208043144287112014-03-22T16:20:00.000-07:002014-03-31T07:36:05.436-07:00Chapter ten<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>"You've been on my mind,<br />
I grow fonder every day,<br />
Lose myself in time,<br />Just thinking of your face"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=wA4ppvp2IzY" target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">Adele,<i> One and only </i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wyszła z domu
zostawiając milczącego Harry’ego w swoim pokoju, leżącego bez ruchu na łóżku.
Nie potrafiła teraz z nim przebywać. Nie potrafiła na niego patrzeć, nie
potrafiła mu współczuć ani go pocieszyć. Jedyne co mogła zrobić to zostawić go
w spokoju, by sam do siebie doszedł. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Siedząc nad
brzegiem klifu, w miejscu, którego nie odwiedzała przez zaskakująco długi
odcinek czasu, odczuwała wyrzuty sumienia, ale jednocześnie nie mogła zmusić
się do wykazania chociaż odrobiny empatii. Czuła, że potrzebuje Harry’ego, ale
nie rozumiała w jakim sensie on mógłby potrzebować jej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Morze na
szczęście było spokojne. Żadne chłodne fale nie rozbijały się o skały,
dosięgając kroplami czubków jej stóp, jak to miały w zwyczaju, zapowiadając tym
samym nadciągający sztorm, którego jeszcze nie było widać na niebie. Tym razem
woda wydawała się uspokajająco martwa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nagle
usłyszała kroki za sobą i odwróciła się zaalarmowana. Z zaskoczeniem zobaczyła
Harry’ego, idącego w jej stronę. Nie odezwała się, kiedy przysiadł się koło
niej i oparł dłońmi o ziemie za swoimi plecami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Mama
powiedziała, że Blair straciła wzrok przez kwas – powiedział w końcu, po
kilkunastu minutach milczenia. Fay dała mu czas do namysłu, w tym akurat była
dobra. Czasu nigdy jej nie brakowało. – Powiedziała, że Blair w ogóle miała
szczęście. Kwas mógł stopić jej całą twarz, ale zniszczył tylko oczy i trochę
prawego policzka. Będzie zdrowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay nie miała
pojęcia, co zrobić w takiej sytuacji. Wiedziała, że gdyby to o nią chodziło,
Harry od razu zacząłby mówić i pocieszać ją na wszystkie możliwe sposoby, ale
to nie było w jej stylu. Bolało ją patrzenie na cierpiącego Harry’ego, ale
jednocześnie nie potrafiła odnaleźć tego uczucia wewnątrz siebie. Tak, jakby
tylko i wyłącznie naturalny instynkt podpowiadał jej, że tak właśnie powinna
się teraz czuć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W końcu
zdecydowała się nie otwierać ust i po prostu sięgnęła po rękę Harry’ego.
Chciała uścisnąć jego dłoń, przekazać mu w ten sposób, że jest przy nim. Ale
chłopak ku jej zaskoczeniu od razu odsunął się od niej i odwrócił wzrok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nic nie
powiesz? – zapytał, a w jego głosie dźwięczała wyraźna uraza i rozdrażnienie.
Fay przełknęła ślinę. Chciała przeprosić, ale nie wiedziała jak. – No jasne.
Jedyne co potrafisz robić to użalać się nad sobą. Szukasz ludzi, którzy by ci
współczuli, a potem udajesz, że wcale ich nie potrzebujesz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie mów tak
– przerwała mu Fay. Jego słowa bolały jak igły wbijane prosto w serce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- A więc jak
mam mówić?! – Harry podniósł głos, posyłając jej rozdrażnione spojrzenie. –
Fay, nie mówię, że to, przez co przeszłaś, to pestka, ale ja naprawdę starałem
się ci pomóc. Robiłem co mogłem. A teraz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam…
- Fay spuściła głowę. Czuła jak czerwienią się jej policzki, ponieważ
wiedziała, że każde słowo chłopaka jest prawdą. Udawała silną, a jedyne czego w
rzeczywistości pragnęła to wieczne współczucie. Lubiła robić z siebie ofiarę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Powiedź mi
coś, Fay. Po co mnie tu trzymasz, co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Słucham?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Po co
chciałaś, żebym został? Najpierw kłóciłaś się z moją mamą, bo nie potrzebowałaś
nikogo, a potem nagle zmieniłaś zdanie? Nie uwierzę, że nagle tak to sobie
uświadomiłaś!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Harry… -
zawahała się Fay, gdy nagle uświadomiła sobie, że nie wie, co mu powiedzieć. W
sumie, odpowiedź była prosta, ale zbyt bolesna dla chłopaka, by mogła mu ją
teraz przekazać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy to
dlatego, że ten cały Liam wyjechał? – zapytał nagle Harry, a Fay podniosła
niespodziewanie głowę, patrząc się na niego szeroko otwartymi ze strachu
oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Patrzyła się
na niego w milczeniu, modląc się, by skończył ten temat. By zapomniał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Odpowiedz
mi, Fay! Czy jestem tylko zamiennikiem? Pożegnasz się ze mną, kiedy wróci Liam?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pokręciła
głową, a niekontrolowane łzy zbierały jej się w kącikach oczu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie, Harry.
Nie mogę ci odpowiedzieć! – jęknęła, chociaż oboje znali już prawdę. Harry
wyraził się wystarczająco jasno, a Fay nie potrafiła zaprzeczyć.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfYdMyjbMMi7yNApIt1Ef2bSMebReoQlWotBPeTrTaMCAgwo4lMv4-sC5eehg-0gR3sFus8VVUQmKl-vxLIKxa-Q0Qg_MnyLG-g59Mv2-V-Dzb-IBOgXG3mfVRw1rEt3jnFQjFOw5tzw/s1600/harry+zmartwiony.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfYdMyjbMMi7yNApIt1Ef2bSMebReoQlWotBPeTrTaMCAgwo4lMv4-sC5eehg-0gR3sFus8VVUQmKl-vxLIKxa-Q0Qg_MnyLG-g59Mv2-V-Dzb-IBOgXG3mfVRw1rEt3jnFQjFOw5tzw/s1600/harry+zmartwiony.gif" height="110" width="200" /></a>- Tak myślałem
– mruknął.Siedzieli
przez chwilę w milczeniu. On oddychając ciężko ze zdenerwowania, ona pociągając
cicho nosem i ścierając łzy. Nie chciała się z nim teraz rozstawać. Im dłużej
myślała o ich kłótni, tym szybciej dochodziła do wniosku, że powoli granica
pomiędzy miłością do Liama, zaczęła zacierać się z granicą miłości do
Harry’ego. Jeden stał się dla niej równie ważny, jak drugi. Z tym jednym
wyjątkiem, że Harry był tutaj obok, zaraz przy niej. A Liam gdzieś daleko, za
horyzontem spokojnego morza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W radiu
mówili dzisiaj, że statek handlowy „Anabelle” przypływa dzisiaj do portu w
Brighton na jedną noc. Czy to nie tam pracuje Liam? – Harry nie patrzył się na
nią, chociaż wiedziała, że z całych sił chciałby poznać jej reakcje na własne
słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem,
bardzo prawdopodobne. A czy ten statek wypływał niedawno z tego samego portu? –
zapytała Fay, starając się ukryć nadzieję, która powoli rodziła się w jej sercu
na myśl o ponownym spotkaniu Liama.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Z tego co
wiem, to tak. Dlatego pomyślałem, że moglibyśmy wybrać się na spacer do miasta.
Zobaczyć, czy Liam przypłynął z innymi marynarzami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay popatrzyła
na Harry’ego w niemym zdziwieniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chcesz iść
ze mną? – zapytała się go.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skoro jest
on dla ciebie taki ważny. – Wzruszył ramionami. Fay uśmiechnęła się do siebie
pod nosem, chociaż łzy nie zdążyły jeszcze wyschnąć na jej policzkach. Harry
nadal wydawał się zdenerwowany, ale Fay wiedziała, że wciąż mu na niej zależy.
Nie proponowałby przecież czegoś takiego, gdyby było inaczej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Objęła go
mocno za szyję i przytuliła się do niego. Wciąż siedzieli nad klifem więc było
to ryzykowne, ale gdy tylko Harry przełamał się i w końcu oplótł dłonie wokół
jej talii, poczuła się bezpiecznie. Przycisnął ją do swojej piersi i schował
twarz w jej włosach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mogła pomyśleć
o tym od początku. Mogła od razu po prostu go przytulić i powiedzieć, że
wszystko będzie dobrze. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła? Dlaczego nie
pomyślała, że jedyne, czego potrzebował Harry była odrobina miłości?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Oh, Fay… -
mruknął, chociaż jej włosy zniekształciły jego słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak? –
zapytała, poruszając dłonią od szyi do czubka jego głowy w uspokajającym
geście. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt; text-align: justify;">
- Nie, nic.
Nieważne – szepnął i przytrzymał ją jeszcze mocniej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Na pewno?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak. Chodźmy
już do tego miasta. Nie wiem, o której ma przypłynąć ten statek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Okazało się,
że statek z marynarzami przypłynął o świcie i kiedy przybyli do portu tylko
kilku nielicznych mężczyzn kręciło się jeszcze wokół towarów transportowanych
do Anglii. Harry popatrzył się na nich z rezygnacją, ale Fay nie traciła
nadziei. Podeszła do jednego z nich, średniego wzrostu blondyna o intensywnie
niebieskich oczach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam,
czy zna pan Liama? Pracował na tym statku – zwróciła się do mężczyzny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Panienko,
pływam tym statkiem od roku i nigdy nie było na nim żadnego Liama – odezwał się
blondyn z wyraźnym, irlandzkim akcentem. Dopiero teraz zauważyła, że musiał być
niewiele starszy od niej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś tego
pewien?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W stu
procentach. Znam wszystkich pracowników, zajmuję się szkoleniem nowych, wiec
nawet gdyby ktoś niedawno dołączył do załogi, na pewno bym go kojarzył. –
Blondyn zerknął na Fay i powoli pokiwał głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ach… -
szepnęła pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A nie wiesz,
czy wypływały stąd ostatnio jakieś inne statki? – odezwał się Harry, próbując
wyciągnąć od marynarza więcej informacji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- „Anabelle”
to jedyny handlowiec, który w ciągu lata przypływa do Brighton z towarem. To
jedyne co wiem – nie mamy konkurencji. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W porządku.
Dziękuję za informację – wydukała szybko Fay i odeszła na kilka metrów od blondyna,
nie patrząc nawet, czy Harry podąża za nią. Okazało się, że był tuż przy jej
boku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A może Liam
nie płynął handlowcem? – dopytywał się Harry. – Może wstąpił do marynarki
wojennej, albo coś w tym stylu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że
rekrutowaliby mężczyzn do wojska bez ogłaszania tego gdziekolwiek? Musiałaby
się przecież toczyć wojna, żeby tak po prostu brali ludzi z ulicy, bez żadnego
szkolenia. Z resztą… Ciebie też by wtedy zgarnęli – mruknęła Fay, wykluczając
od razu pomysł Harry’ego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Niby racja –
przyznał. – Ale Liam nie mógł przecież tak po prostu wyparować!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle ją
oświeciło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry. Co
było na tej kartce? – Zrobiło jej się niepokojąco gorąco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Słucham?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ta kartka,
którą znalazłam w nocy w pokoju Meg. Kompletnie o niej zapomniałam! Na pewno
była na niej jakąś wskazówka!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zaczęła biec w
stronę głównej drogi, którą zawsze wracała do domu. Od portu dzieliło ją
dokładnie pięć kilometrów, ale planowała przebiec ten dystans i jak najszybciej
dostać się do notatki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fay!
Spokojnie! – krzyknął za nią Harry i w kilka sekund ją dogonił. Nie próbował
jednak jej zatrzymać. Jedynie biegł tuż obok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Może Liam
wrócił i zostawił dla mnie wiadomość? Może to właśnie było na tej kartce?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To by
oznaczało, że to Liam skrzywdził Blair – warknął Harry, chmurząc się momentalnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Masz rację.
Liam nie byłby do tego zdolny – wysapała, powoli zwalniając bieg. Nie
przebiegła jeszcze nawet jednej dziesiątej dystansu, a już czuła, że nogi
odmawiają jej posłuszeństwa. Nie była przyzwyczajona do wysiłku fizycznego. –
Więc może ktoś porwał Liama zanim zdążył odpłynąć na statku i zostawił mi
jakieś wskazówki jak go znaleźć? Albo zapłacić okup? Sama już nie wiem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Najpierw
musimy zobaczyć tę kartkę. Potem zaczniesz snuć teorie, okay? – starał się
uspokoić ją Harry. W końcu Fay zwolniła i przeszła w szybki chód. Jej płuca
otrzymywały za mało powietrza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem taką
idiotką. Jak mogłam o tym zapomnieć?! – mruczała do siebie pod nosem, a Harry
tylko szedł obok niej, uśmiechając się krzywo, kiedy widział, jak dziewczyna
się denerwuje. Nie próbował już nawet jej uspokajać. Po prostu obserwował.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dotarli do
domu przed zmierzchem i mijając zaskoczoną ciotkę Georgię, pobiegli do sypialni
Fay, gdzie w szufladzie szafki przy łóżku leżał duży, rzeźnicki nóż i mały
skrawek papieru z wąską, podłużną dziurą po ostrzu na środku. Fay spojrzała na
tekst, napisany staranna, pochyłą czcionką.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Podobno nie chciał odjeżdżać”</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Podobno nie
chciał odjeżdżać? – przeczytał Harry. – Co to ma niby znaczyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Fay usiadła na
łóżku, wpatrując się w milczeniu w notatkę. W jej głowie kłębiły się tysiące
myśli, ale żadna z nich nie chciała połączyć się z drugą i utworzyć spójnej
całości. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie chciał odjeżdżać</i>…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To znaczy… -
zaczęła, ale zawahała się w obawie, że jeśli wypowie te słowa na głos, dopiero
wtedy staną się rzeczywistością – że Liam nigdy nie wyjechał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry
popatrzył na nią szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co masz na
myśli? – Zmarszczył brwi. – Przecież mówiłaś, że pożegnał się z tobą.
Powiedział, że wypływa statkiem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Najwidoczniej mnie okłamał. – Fay wciąż nie mogła się zebrać, żeby spojrzeć
Harry’emu w oczy, ale czuła jego wzrok na sobie. Miała ochotę wygonić go teraz
z pokoju i przemyśleć to w samotności, ale nie mogła tego zrobić. Nie po tym
wszystkim przez co ostatnio przeszedł. Przez co oboje przeszli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Liam nigdy w
życiu jej nie okłamał. Jeśli po tej ziemi chodził ktokolwiek, kto był w stu
procentach szczery z Fay, był nim właśnie Liam. Tym bardziej trudno jej było
oswoić się z tą myślą. Wiedziała, że zostało jej tylko jedno wyjście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wstała z łóżka
i podeszła do drzwi, zatrzymując się z dłonią zaciśniętą na klamce. Odwróciła
głowę w stronę Harry’ego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Liam mieszka
w domu niedaleko głównej drogi do Brighton. Opowiadał mi kiedyś jak tam dojść –
odezwała się szybko, jak gdyby po raz pierwszy w życiu kończył jej się czas.
Jak gdyby Liam miał zniknąć na zawsze, jeśli nie dotrze w porę do jego domu. –
Idziesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Chłopak
jedynie kiwnął głową i przepuścił ją w drzwiach, w drodze na zewnątrz. Nie
zadał żadnego z pytań, które teraz nękały jego myśli. Dlaczego Fay opowiadała o
domu przyjaciela, jak gdyby nigdy nie widziała go na oczy, tylko znała z
opowieści? Dlaczego nagle stwierdziła, że Liam nie mógł wyjechać? Najważniejsze
pytanie nie było jednak skierowane do Fay – Dlaczego Liam nie odezwał się do
dziewczyny, skoro podobno tak bardzo ją kochał?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pogodzenie się
z faktem, że jest się drugim wyborem przyszło Harry’emu z wielkim trudem, ale
potrafił sobie z tym poradzić, ponieważ nigdy tak naprawdę nie czuł obecności
Liama. Nie potrafił rozpoznać zagrożenia z jego strony. Ale teraz… Teraz, kiedy
mogło się okazać, że przyjaciel Fay przez cały ten czas tylko się ukrywał. Czy
Fay zostawi go, gdy odnajdzie przyjaciela?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Rzeczywiście,
od głównej, asfaltowej drogi prowadzącej do Brighton odchodziła wąska dróżka,
wyglądająca, jak gdyby dawno nikt z niej już nie korzystał. Gęste jeżyny
zdążyły już pokryć większą część trasy, a drzewa zamknęły się ciasno nad
przejściem, zamykając przechodzącym dostęp do światła słonecznego. Zachód
słońca, który powoli ustępował nocnemu niebu wcale nie polepszał sytuacji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś
pewna, że to dobra droga? – zapytał Harry, uwalniając nogawkę spodni z
cierniowego krzaka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To jedyna
boczna droga w okolicy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyglądała,
jakby chciała powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy jej oczom ukazał się stary, piętrowy
dom jednorodzinny z białej cegły z dachem z czerwonej dachówki i oknami
zaklejonymi taśmą izolacyjną. Cała posiadłość wyglądała na niezamieszkaną od
bardzo dawna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To chyba
pomyłka… - mruknął Harry pod nosem, ale dalej kroczył tuż za Fay, wpatrując się
w dom, który miał należeć do Liama. – Nikt nie mógłby mieszkać w takim czymś.
Patrz! Nawet nie ma drzwi!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Drzwi
rzeczywiście były wyrwane z zawiasów i postawione tuż za progiem, przy ścianie
oddzielającej prowizoryczny salon od kuchni. Wewnątrz brakowało mebli, a ściany
obklejone były starą tapetą przypominającą wzorem perski dywan, chociaż z
bliska wyglądały bardziej jak nieporadna plątanina linii i kresek stworzona
przez wyjątkowo kreatywnego pięciolatka. Nic nie wskazywało na ślady
jakiegokolwiek człowieka w ciągu najbliższych kilku tygodni, a może nawet i
miesięcy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przy płocie jest napisane, że jest to dom numer pięć, więc dobrze trafiliśmy – powiedziała Fay, ale
jej mina zdradzała wiele wątpliwości, których dziewczyna nie chciała
wypowiedzieć na głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To tu jest
płot? – Harry obejrzał się za siebie i spojrzał na zbiór desek powbijanych w
ziemie, które najwidoczniej Fay uznała za płot. – No, nie wiem. Nie podoba mi
się to.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Musimy
znaleźć Liama…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę
wierzysz, że on tu jest? – Harry rozłożył ręce wskazując otaczające ich ruiny.
– Podejrzewam, że ostatnim, co tutaj się pojawiło, były dinozaury!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Może i Fay
zaśmiałaby się z żartu, którym Harry próbował rozładować napięcie, gdyby
sytuacja nie była dla niej aż tak poważna. Stali na progu domu, nie próbując
nawet wejść do środka, blokowani przez jakąś wewnętrzną siłę, która
podpowiadała im, że nie znajdą tu odpowiedzi na żadne z pytań, a jednak
przeczuwała, że jest to jej jedyna szansa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Powoli
przekroczyła próg i rozejrzała się uważnie. Promienie zachodzącego słońca już
dawno przestały docierać do okien starego domu, do tego w środku cuchnęło
pleśnią i kurzem. W rogu pokoju stało kilka opakowań styropianu, na nich ktoś
poustawiał jakiś czas temu zakurzone butelki po piwie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pewnie
dzieciaki zrobiły tu sobie miejsce do imprez – pomyślał Harry, chociaż nie
wypowiedział tych słów na głos, bo wiedział, że Fay wciąż wierzy, że znajdzie
tutaj Liama. On nie miał już żadnych złudzeń. Ten dom był tak pusty, jak puste
było serce jego matki po śmierci ojca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja pójdę
popatrzeć na górze, a ty poszukaj tutaj, dobrze? – zwróciła się do niego Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że
te schody są bezpieczne? – zapytał, zerkając w kierunku wejścia na górę. Nie
bał się opuszczonych posesji, ale też nie ufał starej konstrukcji i mrokowi,
który powoli opanowywał to miejsce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Są
wybetonowane – powiedziała dziewczyna, stawiając jedną stopę na pierwszym
stopniu, żeby sprawdzić jego stabilność. – W razie czego będę krzyczeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry próbował
wygiąć usta w uśmiechu, ale nie potrafił się nawet do tego zmusić. Minął Fay i
zajrzał do kuchni, gdzie kilka drewnianych szafek bez drzwiczek stało w rzędzie
pod ścianą, ukazując puste póki i kilka butelek na blatach z niepewnie
wyglądającą substancją w środku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Następnie
przeszedł do małego pomieszczenia przy kuchni, gdzie nie znalazł niczego poza
zdechłą myszą i starym trampkiem bez sznurówek, a na końcu zajrzał do pokoju,
który mógłby służyć jako sypialnia dla gości, gdyby ktokolwiek raczyłby go
umeblować w ten sposób. Na samym środku leżał podarty i brudny materac, otoczony
murem z butelek, a pod ścianą ktoś kreatywny postawił starą ramę na zdjęcia z
namalowanym męskim członkiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Harry
przekręcił oczami, wzdychając nad głupotą nieznanych mu artystów i wszedł z
powrotem do salonu, gdzie już czekała na niego Fay, patrząc się w podłogę
martwym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
znalazłeś go, prawda? – zapytała. Chłopak jedynie pokręcił głową, nieświadomy,
że przecież dziewczyna i tak na niego nie patrzy. – Wiesz… przez chwilę
wydawało mi się, że może Liam tylko tak sobie ze mną pogrywa. Sprawdza, jak
długo potrafię sobie bez niego poradzić, albo coś w tym stylu. Potem
pomyślałam, że może ktoś siłą zmusił go do zostania. Może zostawił go tutaj
związanego, albo nawet martwego? Ale nigdzie go nie ma…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dopóki nie
dowiemy się wszystkiego, nie możesz mówić takich rzeczy – zganił ją Harry,
przerażony sposobem myślenia dziewczyny. – Mogliśmy pomylić domy, Liam mógł
wsiąść na inny statek… Może ta notatka nawet nie dotyczyła jego? Może musimy
jakoś głębiej ją zanalizować? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry,
przestań się łudzić – jęknęła Fay, osuszając luźno ręce, jak gdyby już się
poddała. – Oboje wiemy, że od dawna wszystko jest tu nie tak. Najpierw ktoś
zabija moją siostrę, potem włamuje się do mojego domu, potem rani twoją
siostrę, a teraz jeszcze zabiera mi jedynego przyjaciela, który mi pozostał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
jedynego… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To jeszcze
gorzej! To znaczy, że ty będziesz następny! – krzyknęła Fay łamiącym się
głosem. W mroku Harry mógł jedynie domyślać się, że ponownie zaczęła płakać. –
Ktoś po kolei zabiera mi wszystkich, którzy kiedykolwiek byli dla mnie ważni i
jeśli chociaż trochę zależy ci na swoim życiu to radzę ci wyjechać jak
najszybciej. Póki jeszcze możesz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Harry…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wyjadę.
Nie teraz. To nie mi ktoś grozi, tylko tobie – powiedział stanowczo, robiąc
krok w jej stronę. – Więc najgłupszym, co mógłbym teraz zrobić, byłoby
zostawienie cię samej sobie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zapadła chwila
pełnego napięcia milczenia, podczas której dwie postacie przecinały
spojrzeniami ciemność, starając się odczytać swoje myśli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zostanę i
pomogę ci znaleźć mordercę Meg i tego włamywacza. To już nie jest tylko twoja
sprawa, ten gość zadarł również z moją rodziną. Ja też chcę się zemścić. –
Kończąc zdanie chłopak praktycznie warczał, zaciskając mocno szczęki. Fay
patrzyła się na niego w milczeniu, a w jej oczach powoli rodziło się coś na
kształt podziwu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
______________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Przepraszam, że na rozdział trzeba było tak długo czekać, ale mam nadzieję, że jesteście po nim zadowoleni/zadowolone ;) </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-53892876298128753012014-03-02T09:17:00.000-08:002014-03-31T07:37:15.454-07:00Chapter nine<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i> "I’m not sure if I should show you what I’ve found<br />
Has it gone for good or is it coming back around?<br />
Isn’t it hard to make up your mind<br />
When you’re losing and your fuse is fireside"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=PG8yTUeptFU" target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">Arctic Monkeys, <i>Fireside </i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Śniło jej się,
że stąpa bardzo wąską kładką, a po jej obu stronach szaleją czarne fale oceanu.
Podświadomie wie, że niewiele zostało jej już do przejścia, chociaż nie widzi
jeszcze bezpiecznego brzegu, gdy nagle fale się podnoszą i traci równowagę.
Dokładnie w momencie, gdy ma już zanurzyć się w przerażającą otchłań, łapią ją
czyjeś silne ręce i stawiają ją ponownie na kładce. Odwraca się, by ujrzeć
twarz swojego wybawcy…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Trzaśnięcie
drzwiami. Krzyk kobiety. Odgłos czegoś ciężkiego upadającego na ziemię, a potem
przeszywający powietrze pisk i płacz. Szybki tupot stóp na schodach i kolejne
głośne trzaśnięcie drzwiami. Potem ktoś zaczął wołać jej imię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay usiadła
wyprostowana na łóżku i rozejrzała się w panice wokół siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay! –
Usłyszała głos Harry’ego dochodzący z korytarza. Po krokach mogła rozpoznać, że
biegnie w stronę jej pokoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Szybko
wyskoczyła z łóżka i otworzyła drzwi, stając w progu. Harry był już obok niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nic ci nie
jest? To ty krzyczałaś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ale wtedy
ponownie usłyszeli zawodzenie dochodzące z głębi korytarza. W ciemnościach
zobaczyli sylwetkę dziewczyny, kulącą się na podłodze i trzymającą się za
twarz. Pierwsze, o czym pomyślała Fay było to, że dziewczyna znajduję się pod
drzwiami pokoju Meg, dopiero potem doszło do niej, że to przecież Blair i coś
jej się stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Podbiegli do
niej. W kilka sekund obok nich znalazła się ciotka Georgia, którą również
zbudziły hałasy. Blair zawodziła i nie pozwalała odsunąć swoich rąk od twarzy.
Fay próbowała zaświecić światło w korytarzu, ale musiała nastąpić jakaś awaria,
bo wszędzie brakowało prądu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W końcu ciotka
Georgia pobiegła po świeczkę i zapałki do swojego pokoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Harry, ktoś
tutaj był. Słyszałam, jak uciekał po schodach – powiedziała Fay, obejmując
ramieniem płaczącą i nadal skuloną Blair. W pewnym sensie cieszyła się, ze
siedzieli w kompletnych ciemnościach, bo przynajmniej mogła ukryć to, jak
bardzo się bała w tamtej chwili. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Też to
słyszałem – mruknął Harry. – Pójdę to sprawdzić…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay popatrzyła
na ciemne kontury jego postaci, pochylającej się tuż obok niej. Chciała
poprosić go, by na siebie uważał, ale ostatecznie nie powiedziała niczego i po
prostu obserwowała, jak odchodzi w kierunku schodów, a potem znika na dole. Po
chwili pojawiła się ciotka Georgia z zapaloną świecą i przysunęła ją bliżej
twarzy Blair.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie musiały
już więcej próbować odsunąć rąk Blair. Fay musiała zamknąć na chwilę oczy i
wziąć głęboki oddech, by nie zareagować paniką na widok twarzy dziewczyny. Jej
oczy i prawy policzek były stopione i pokryte bąblami, jak gdyby ktoś włożył
jej twarz w ogień. Fay powstrzymała wymioty i spojrzała na ciotkę Georgię,
która wpatrywała się w córkę, zakrywając usta dłońmi. W oczach miała łzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oh, Blarie…
- jęknęła. – Kochanie, kto ci to zrobił?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
przyglądała się całej sytuacji odkrywając całkiem nową ciotkę. Ciotkę,
która<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>r z e c z y w i ś c i e<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>się martwiła. Blair wciąż kuliła się nad
podłogą, płacząc i jęcząc z bólu, a ciotka Georgia obejmowała ją ramionami i zawodziła
razem z nią. Fay czuła się niezręcznie, siedząc bezczynnie, więc wstała powoli
i podeszła do telefonu. Wybrała numer komendy policji i zgłosiła włamanie, a
także powiedziała o wypadku Blair. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Policjant, z
którym rozmawiała, poinformował ją, ze wyślą karetkę tak szybko, jak to tylko
będzie możliwe, a z rana pojawi się kilku policjantów, by sprawdzić, czy nic
nie zostało skradzione. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Rozłączyła się
i zwróciła spojrzenie na dwie kobiety klęczące na podłodze. Było jej ich żal,
ale nie potrafiła znaleźć w sobie wystarczająco dużo empatii, by usiąść koło
nich i również oddać się opłakiwaniu Blair. Potrafiła tylko stać i myśleć nad
tym, jak może czuć się ktoś, kto właśnie prawdopodobnie stracił wzrok i urodę
na całe swoje życie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nagle zerknęła
na drzwi sypialni Meg i zauważyła, że są uchylone. Wstrzymała oddech. Nikt nie
wchodził do tego pokoju od czasu jej zaginięcia. Ominęła go nawet robiąc
porządki przed przyjazdem rodziny na pogrzeb dziewczynki, bo zawsze traktowała
to pomieszczenie jako coś świętego. Coś co należało tylko do jej siostry i
tylko przez nią mogło być nawiedzane.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ominęła
płaczące kobiety i powoli uchyliła szerzej drzwi, zaglądając do środka. Było
zbyt ciemno, by mogła cokolwiek zobaczyć. W świetle księżyca widziała tylko
kontury starych mebli i łóżka tuż przy oknie. Udało jej się jednak dostrzec
nowy kształt tuż nad biurkiem. Zmrużyła oczy, ale na niewiele się to zdało.
Podeszła więc kilka kroków bliżej, starając się nie myśleć o tym, że właśnie
włamuje się do zakazanej strefy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Długi przedmiot
wystawał ze ściany i przyciskał do niej małą, kwadratową karteczkę, która
odrysowywała się na tle ciemnej tapety. Fay wyciągnęła rękę i przejechała
ostrożnie palcami po przedmiocie. Syknęła z bólu i odskoczyła do tyłu, gdy
poczuła jak skóra na jej palcu zostaje przecięta przez coś ostrego. Serce
zamarło jej w piersi, gdy rozpoznała kontury starego noża rzeźnickiego. Wyrwała
go ze ściany i złapała spadającą karteczkę, po czym szybko wyszła z pokoju,
chowając nóż przed ciotką. Nie było to takie trudne, gdyż kobieta wciąż zajęta
była pocieszaniem, a zarazem opłakiwaniem córki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ruszyła w
kierunku swojego pokoju tak szybko, jak tylko mogła, nie wzbudzając podejrzeń
ciotki Georgii, ale przy schodach spotkał ją Harry, przemoczony od stóp do głów
od deszczu, który najwidoczniej szalał wokół domu. Zatrzymała się spanikowana i
schowała przedmiot za sobą, patrząc się na chłopaka szeroko otwartymi oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nikogo nie
było – powiedział, zatrzymując się na szczycie schodów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co? – Była
rozkojarzona, co nie uszło jego uwadze. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Szukałem
wszędzie wokół domu, ale nikogo tam nie było – powtórzył Harry, a w
ciemnościach Fay mogła się tylko domyślać jak chłopak z niepokojem justuje
wzrokiem jej sylwetkę. – Co robisz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Em –
zawahała się. Harry zrobił krok w jej stronę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co masz w
ręce? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nic –
wyciągnęła jedną dłoń, pokazując mu, że nic w niej nie ma.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W tej
drugiej ręce… - Chłopak był coraz bardziej zniecierpliwiony, a Fay ogarniała
coraz większa panika. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Powiedziałam
ci już, że nic w niej nie mam – broniła się, chociaż nie potrafiła zmusić
swojego głosu, by przybrał naturalną barwę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przecież
widzę. – Harry zbliżył się jeszcze parę kroków i sięgnął za jej plecy. Fay
cofnęła się szybko, ale niewystarczająco. Chłopak złapał jej rękę i przyciągnął
do siebie. Poczuła jak chłodna woda z jego włosów spada na jej skórę, powodując
gęsią skórkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry
popatrzył na nóż w jej dłoni i spojrzał Fay prosto w oczy. Spuściła wzrok,
czerwieniąc się ze wstydu. Kilka metrów od nich leżała pokrzywdzona Blair, a
ona za wszelką cenę próbowała ukryć stary, bezużyteczny nóż i jakiś papier.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Po co ci to?
– warknął, wciąż trzymając jej nadgarstek i latając wzrokiem od noża do jej
oczu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Znalazłam to
przed chwilą w pokoju Meg… - przyznała się w końcu Fay, wciąż nie patrząc na
Harry’ego. Miała opory, przed mówieniem mu prawdy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co to robiło
w pokoju Meg? – Ton jego głosu złagodniał odrobinę, chociaż Harry wciąż wydawał
się być nieufny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie wiem…
Nóż przytrzymywał ten papier. – Pokazała mu małą karteczkę i w końcu odważyła
się spojrzeć na niego. W ciemnościach i tak nie potrafiła odczytać jego reakcji
na jej nowe znalezisko, ale podejrzewała, że chłopak musi być w szoku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Myślisz, że
włamywacz zostawił to w jej pokoju? – zapytał, biorąc od niej kartkę i próbując
coś z niej odczytać, mrużąc oczy. W końcu złość ustąpiła wrodzonej ciekawości
chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie wiem.
Nie zastanawiałam się nad tym. Może… - Wzruszyła ramionami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co tu jest
napisane?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jeszcze nie
próbowałam przeczytać. Ale… - ponownie zawahała się, uświadamiając sobie, że
zaraz wyjawi mu całą prawdę o tajemniczej notatce, którą ktoś zostawił w jej
pokoju w dniu znalezienia Meg. Miała podstawy by myśleć, że ta sama osoba
włamała się dzisiaj do jej domu, by zostawić kolejną wskazówkę. Nie wiedziała
tylko, czego mogłaby ona dotyczyć tym razem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ale co? –
dopytywał się, wciąż badając kartkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ale to nie
był pierwszy raz, kiedy dostałam od kogoś informacje na takiej karteczce…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry przestał
studiować kartkę i spojrzał na nią z powagą. W końcu dziewczyna westchnęła i
opowiedziała mu całą historię dotyczącą tego, jak znalazła Meg w ogrodzie. Było
to znacznie łatwiejsze niż otwieranie się przed doktorem Louisem, ponieważ
nauczyła się już rozmawiać z Harry’m i w pewnym sensie wiedziała, że jeśli chce
zatrzymać go przy sobie na dłuższy czas, musi kiedyś powiedzieć mu o wszystkim.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Chłopak
wysłuchał jej w milczeniu, lecz nie miał czasu by skomentować czegokolwiek,
ponieważ zaraz po tym przyjechała karetka, która zabrała Blair i ciotkę Georgię
do szpitala. Jeszcze zanim lekarze wyjechali, Fay widziała po ich twarzach, że
nie będą mogli zrobić za wiele dla dziewczyny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przesiedzieli
w jej sypialni do świtu bez zmrużenia oka. Cisza jeszcze nigdy nie była tak
niezręczna dla Fay. Mimo, że Harry leżał tuż obok niej, nie czuła jego
obecności, bo myślami był bardzo daleko od niej. Tym razem to on zamknął się w
sobie, a ona nawet nie wiedziała jak go pocieszyć. Jego siostra właśnie została
trwale okaleczona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Harry… -
zaczęła Fay. Zignorował ją, patrząc tępo w sufit. – Harry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak? –
odezwał się w końcu, chociaż nawet na nią nie zerknął. Sięgnęła po jego dłoń i ścisnęła
ją lekko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Miała
nadzieje, że chłopak spyta się jej za co go przeprasza, albo dlaczego, ale
Harry tylko kiwnął krótko głową, nie patrząc na Fay. Serce dziewczyny ogarnął
nagły skurcz przez poczucie winy. Oboje wiedzieli, że to przez nią ten
włamywacz pojawił się w domu, żeby zostawić karteczkę z notatką, której nawet
jeszcze nie odczytali. Chciało jej się płakać, ale powstrzymała łzy. Teraz to
Harry był tym najbardziej poszkodowanym, więc nie mogła ponownie robić z siebie
ofiary.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Położyła się
obok niego i chociaż Harry nawet nie zareagował na gest, na który nie odważyłaby
się poprzednio, przysunęła się bliżej i zamknęła oczy. Wiedziała, że nie będzie
potrafiła już zasnąć. Woda skapywała z chłopaka na jej pościel, ale Fay nie
zwróciła na to uwagi. Chciała by Harry znów uśmiechnął się i zaczął gadać
brednie, tylko po to, by przerwać ciszę. Ale Harry milczał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
O świcie
ciotka Georgia wróciła ze szpitala i zastała ich siedzących przy stole w kuchni
nad talerzami pełnymi nieruszonych płatków z mlekiem. Rzuciła im tylko krótkie
„Blair wróci jutro wieczorem” i zamknęła się w swoim pokoju. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zapowiadał się
bardzo długi, cichy dzień.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
______________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-72740788642959702552014-02-14T11:05:00.001-08:002014-02-14T11:05:38.339-08:00Chapter eight<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i><span style="font-size: small;">"If this is to end in fire<br />
Then we should all burn together<br />
Watch the flames climb high into the night"</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=2fngvQS_PmQ" target="_blank">Ed Sheeran,<i> I See Fire</i></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Obudził ją
dźwięk otwieranych drzwi. Słyszała go już kilkakrotnie przedtem, ale tym razem
nie rozpoznała kroków osoby, która zbliżała się do jej łóżka, więc zaalarmowana
otworzyła oczy. Przed nią stał doktor Louis i uśmiechał się pogodnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jest taka
piękna pogoda, może chcesz wyjść na dwór? – zapytał, ukazując rząd białych
zębów. Popatrzyła się na niego z otwartymi ze zdziwienia oczami. Dopiero co
obudziła się z najgorszego koszmaru w swoim życiu, a pierwszym co zobaczyła po
przebudzeniu była twarz lekarza, z którym miała się zobaczyć dopiero w
poniedziałek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co pan tutaj
robi? – Usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju. Przez okno wpadały do
środka rażące promienie światła, przez co musiała przymrużyć oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Twoja ciotka
zadzwoniła do mnie wczoraj, że nie będziesz w stanie przyjechać do mojego
gabinetu, więc zaproponowałem wizytę domową – wytłumaczył pogodnie, wciąż
stojąc nad jej łóżkiem i patrząc się jej prosto w oczy. Zamrugała parokrotnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ale wizyta
jest dopiero w poniedziałek…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dzisiaj jest
poniedziałek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ponownie
popatrzyła się na niego osłupiała. Pogrzeb był w czwartek, poszła do ogrodu w
piątek… i była to ostatnia rzecz, którą pamiętała. Następne wydarzenia były
tylko zbiorem dźwięków słyszanych zza zamkniętych powiek. Pamiętała kojący głos
Harry’ego, chociaż nie wiedziała co do niej mówił i pamiętała również swój
płacz, chociaż nie wiedziała jaki był jego powód. Wszystko mieszało jej się w głowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Spałam dwa
dni? – Zorientowała się, że ma na sobie piżamę i poczuła się niezręcznie w
towarzystwie doktora, chociaż ten wydawał się rozluźniony. Kiwnął głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Więc
wyjdziemy na zewnątrz, czy chcesz porozmawiać tutaj?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Da mi pan
chwilkę by się przebrać? – opuściła wzrok na swoje dłonie, leżące na białej,
wykrochmalonej pościeli. Doktor Louis westchnął rozbawiony i wyszedł z pokoju,
zamykając za sobą drzwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay szybko
wstała z łóżka i narzuciła na siebie ubrania, leżące na szafce przy oknie. Nie
miała pojęcia jakim cudem ostatnie dni wyleciały z jej pamięci. Nagle
uświadomiła sobie, że jej dziadkowie planowali wyjazd do swojego domu na
sobotę, co oznaczałoby, że przespała ich pożegnanie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Gdzie chcesz
pójść? – zapytał się jej doktor, kiedy wyszła z pokoju i zwróciła się w jego
stronę. Stał na korytarzu i przyglądał się czarno-białej fotografii jej
rodziców, powieszonej na ścianie naprzeciwko jej sypialni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Obok domu
stoi altana…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku.
– Nie dał jej skończyć. – Prowadź.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Uśmiechnął się
do niej pociesznie i wskazał ręką schody prowadzące na dół. Wyszli na dwór w
milczeniu, a kiedy oboje usadowili się wewnątrz altanki otoczonej z każdej
strony gęstym bluszczem, Fay w końcu odważyła się zerknąć na mężczyznę. Przyglądał
się jej cały ten czas.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wiesz, że
bardzo utrudniasz mi zadanie? – powiedział, bez żadnych słów wyjaśnienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dlaczego? –
zapytała się go, marszcząc brwi i przechylając delikatnie głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Mówisz mi,
że mam przekonać twoją ciotkę, że dasz radę mieszkać sama w tym domu, ale potem
próbujesz przejść się po własnym ogrodzie i dostajesz załamania psychicznego. –
Pokręcił głową karcąco. Chociaż cała jego postawa świadczyłaby o zdenerwowaniu,
samo jego spojrzenie było dość pobłażliwe. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie miałam w
planach załamania psychicznego… - mruknęła Fay, do której powoli powracały
wspomnienia. – To jakoś tak… samo wyszło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Louis zaśmiał
się i zamknął na chwilę oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co się
stało? – zapytał. Wyglądał, jakby powoli kończyła mu się cierpliwość, by znosić
dziwactwa Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy musi się
coś stać, żebym chciała wejść do własnego ogrodu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie każdy aż
tak przeżywa spacery wśród kwiatów, wiesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay zacisnęła
wargi i odwróciła spojrzenie. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, aż w końcu
westchnęła i otworzyła usta, by mówić. Louis wyprostował się na swoim miejscu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W tym
ogrodzie znalazłam Meg, w porządku? To nie jest takie łatwe tak po prostu tam
wrócić i patrzeć na to… miejsce, w którym ona… Ona była zakopana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dziewczyna
musiała przerywać za każdym razem, gdy czuła, że głos jej się zaraz załamię.
Nawet mówienie o tym, co się stało, bolało. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Domyślam się
– powiedział cicho Louis, jak gdyby próbował ją zachęcić do dalszych zwierzeń.
– Chcesz mi opowiedzieć o dniu, w którym ją znalazłaś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay zawahała
się przez chwilę. Pomyślała o swoim postanowieniu, że będzie szczera z
doktorem, by ten szybciej zostawił ją w spokoju, ale z drugiej strony bała się,
że ta rozmowa może pogorszyć jej sytuację. W końcu jednak przełamała się i
zaczęła mówić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Opowiadała
mężczyźnie o kartce, którą znalazła w swoim pokoju, o tym, że od razu wybiegła
do ogrodu i zaczęła przeszukiwać rabaty z tulipanami. Myślała, że znajdzie tam
kolejną wskazówkę, jakąś podpowiedź jak trafić do miejsca, w którym
przetrzymywana była Meg. Ale zamiast tego znalazła rąbek jej sukienki wystający
spod wilgotnej ziemi. I zaczęła kopać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie wiedziała,
w którym momencie nie potrafiła już powstrzymać łez, lecz to nie powstrzymało
jej od kontynuowania opowieści. Mówiła mężczyźnie o tym, jak wygrzebała siostrę
własnymi rękami spod ziemi i jak siedziała z nią w ramionach w ogrodzie całymi
godzinami, aż nie zjawił się Liam i nie zabrał Meg od niej. Potem przybyła
policja i zadawali mnóstwo pytań, ale ostatecznie dali sobie spokój, kiedy
zauważyli w jakim stanie była Fay. Gdy w końcu nikt niczego od niej nie żądał,
uciekła nad morze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Doktor Louis
siedział prosto cały czas i słuchał jej uważnie, kiwając głową, gdy wyczuwał,
że dziewczyna się waha. Nie powiedział tego na głos, ale w myślach już
wiedział, że Fay poczyniła wielkie postępy, skoro potrafiła powiedzieć mu o tym
wszystkim co ciążyło jej na duszy od dłuższego czasu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam to
dobry przyjaciel – mruknął, kiedy skończyła. Nie wiedziała, czy było to
pytanie, czy tylko stwierdzenie, więc po prostu kiwnęła głową, ścierając z
policzka łzy wierzchem dłoni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Teraz to już
i tak nie ważne. Wyjechał… - szepnęła, spuszczając głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wyjechał? –
Doktor Louis nie ukrywał zaskoczenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dostał pracę
na statku i musiał wyjechać. Wróci za pół roku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jestem
pewien, że do tego czasu uda nam się doprowadzić cię do porządku. – Mężczyzna
pochylił się w stronę Fay i uśmiechnął pogodnie. Dziewczyna zaśmiała się
gorzko, analizując w głowie dobór słów doktora. Z całym bałaganem, jakim było
jej życie, nikt nie będzie umiał doprowadzić jej do porządku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ich spotkanie
zakończyło się zaskakująco szybko. Fay nie wiedziała kiedy minął cały czas,
który doktor postanowił na nią przeznaczyć, ale kiedy wróciła do domu,
zorientowała się, że zbliżała się już piąta po południu, a to oznaczało, że
ktoś powinien już przygotować obiad. W drodze do kuchni usłyszała hałas
dochodzący zza drzwi po jej lewej, które prowadziły do piwnicy. Brzmiało to
tak, jak gdyby kilka ciężkich przedmiotów uderzyło o podłogę jednocześnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zatrzymała się
i popatrzyła w tamtym kierunku. Powoli uchyliła drzwi i zajrzała do pomieszczenia.
Na starych, pokrytych kurzem schodach wyraźnie odznaczały się czyjeś ślady
stóp. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Kto tam
jest? – zawołała w pustą przestrzeń, próbując wyszukać coś w słabym świetle
żarówki na dole. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zero
odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wzięła głęboki
wdech i powoli zeszła na dół, rozglądając się na boki. Piwnica była ogromna i w
większości zagracona pudłami, w których przechowywała pamiątki rodzinne i
wszystkie ozdoby, których nie udało jej się powiesić lub postawić w domu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Halo? –
spróbowała jeszcze raz. – Jest tu ktoś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zza jednej ze
stert pudeł niespodziewanie pojawiła się pulchna postać kobiety. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oh, to ty
Fay – westchnęła ciotka Georgia. – Doktor Louis już wyszedł?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przed chwilą
– mruknęła dziewczyna, przyglądając się ciotce. – Co ciocia tutaj robi?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kobieta na
chwilę odwróciła spojrzenie, patrząc na kilka pudeł, które musiały narobić tyle
hałasu spadając na wybetonowaną podłogę. Przygryzła wargi, kiedy zadrgała jej
broda. Fay przyglądała jej się bez słowa, chociaż w głowie formowały jej się
miliony pytań.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ciotka Georgia
w końcu wypuściła głośno powietrze i opuściła bezradnie ręce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku –
powiedziała tonem osoby, która przegrała całe swoje życie. – Powiem ci.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay podniosła
brwi, posyłając ciotce pytające spojrzenie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith,
dziecko, przepraszam, ale chociaż bardzo martwię się o ciebie i twoją sytuację,
nie było to nigdy powodem, dla którego chciałam tutaj z tobą zostać. – Oczy Fay
jasno mówiły ‘Powiedź mi coś, czego jeszcze nie wiem’, więc ciotka Georgia
kontynuowała swoje wyznania. – Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale
mój mąż zaprojektował ten dom ponad trzydzieści lat temu. Twoi rodzice, jako
młode małżeństwo, postanowili wybudować sobie dom nad morzem, a jako głównego
architekta zatrudnili Berta. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ciotka Georgia
przysunęła sobie jedno z pudeł i opadła na nie ciężko, jakby samo mówienie było
dla niej wyczerpujące. Fay wciąż stała nieruchomo, z rękoma skrzyżowanymi na
piersi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Bert
przyznał mi się w dniu swojej śmierci, że w domu schował... coś. Dużą ilość
pieniędzy, która miała być przechowana przez twoich rodziców, byśmy mogli jej
użyć w czasach kryzysu. O tym tajemniczym sejfie wiedzieli tylko mój mąż i twój
ojciec. Oboje zginęli zanim zdążyli komukolwiek powiedzieć, gdzie on się
znajduję. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Więc to
dlatego wykorzystywałaś każdą okazję, by tu przyjechać? – odezwała się w końcu
Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ciotka Georgia
pokiwała głową, nie kryjąc zażenowania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie chciałam
wyjść na kogoś czyhającego na pieniądze, ale też nie mogłam pozwolić, by ktoś
inny znalazł je przede mną i sobie przywłaszczył. Zrozum, Bert i ja oszczędzaliśmy
duże sumy pieniędzy…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Rozumiem. –
Fay pokiwała głową. – Więc jeśli pomogę ci znaleźć ten cały sejf, wyjedziesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie chciała
zabrzmieć nieuprzejmie, ale słowa same formowały jej się na języku. Ona tylko
nadawała im wydźwięk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Skoro aż tak
ci tutaj przeszkadzam… Gdy tylko dostanę swoją własność, więcej mnie tu nie
zobaczysz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dobrze. –
Głos Fay był chłodny i opanowany. Nie chciała już więcej udawać kulturalnej.
Nie, kiedy wiedziała jaki jest prawdziwy powód każdej wizyty ciotki Georgii.
Nie zależało jej na pieniądzach, o których do tej pory nawet nie miała pojęcia,
a więc nie miała problemu z obiecaniem ciotce, że odda jej wszystko, co do
grosza.<br />
Stanęła na pierwszym stopniu schodów i nagle przypomniała sobie o czymś jeszcze.<br />
- To nie ciocia zabrała ten nóż, prawda? - zapytała, patrząc się niepewnie na ciotkę Georgię.<br />
- Jaki nóż? - Kobieta wyglądała na szczerze zaskoczoną i odrobinę zagubioną. Fay pokręciła głową. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wróciła na
górę, zostawiając kobietę siedzącą wciąż w tej samej pozycji na starym,
kartonowym pudle.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nagle przez
jej ciało przelała się fala ulgi i ze zdumieniem odkryła, że uśmiecha się do
samej siebie. Wiedziała już co robić, by pozbyć się uciążliwej kobiety spod
swojego dachu, więc czuła się, jakby znalazła drogę do rozwiązania wszystkich
swoich problemów. Z trudem powstrzymała śmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jednak z myślą
o uwolnieniu się od ciotki przyszła także myśl o wyjeździe Harry’ego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pomyślała o
tym, że do czasu powrotu Liama będzie musiała włóczyć się z kąta w kąt po tym
domu samotnie i wzdrygnęła się na tę myśl. Nie chciała być samotna. A Harry
niespodziewanie stał się dla niej ucieczką od samotności. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Minęła drzwi
swojej sypialni i delikatnie zapukała do jego pokoju. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Otworzył jej w
starych spodniach od dresu i rozciągniętej koszulce, z włosami mokrymi po
kąpieli, z której musiał niedawno wyjść. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało,
widząc jego zdziwioną minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Chcesz
porozmawiać? – zapytała, nie kryjąc rozbawienia. Wyraz ulgi objawił się na jego
twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Zawsze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Stała na
środku ogrodu. Spróbowała ponownie i tym razem się udało, ponieważ nie dała
sobie czasu, by się zawahać. Nie myślała, nie wspominała, po prostu przestąpiła
przez próg i dotknęła bosymi stopami kamienistej ścieżki. Było jeszcze coś, co
różniło tę próbę od poprzedniej. Dłoń Harry’ego oplatająca jej własną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przeszli razem
do miejsca, w którym porozrzucane były zgniłe szczątki roślin, podmokłe po
stałych deszczach, a gdy doszli do punktu, w którym ziemia zasypała gładkie
kamienie a Fay wciąż nie okazywała żadnych oznak słabości, chłopak nie mógł już
dłużej ukrywać ekscytacji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Objął ją
obiema rękami i podniósł kilka centymetrów nad ziemię, śmiejąc się głośno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Udało ci
się, Fay! – krzyknął, gdy zareagowała na jego zachowanie śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Udało mi
się! – Oczy zaszkliły jej się ze szczęścia, ale powstrzymała łzy, nie chcąc by
taka piękna chwila została zrujnowana przez jej brak samokontroli. – Dziękuję
ci, Harry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przez chwilę
wydawało jej się, że chłopak ją pocałuję, gdy przeleciał wzrokiem po jej
twarzy, zatrzymując się na ustach, ale chwilę później uśmiechnął się szeroko i
puścił ją ze swojego mocnego uścisku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Uświadomiła
sobie jak duże postępy uczyniła w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin.
Razem z Harry’m zebrali resztki roślin, pozamiatali ziemię i zasadzili nowe
tulipany w miejscu, gdzie jeszcze kilka tygodni temu leżało ciało Meg.
Rozejrzała się po ogrodzie i chociaż niektóre uczucia wciąż ciążyły jej na
sercu, potrafiła je udźwignąć. Widziała też, jak od czasu do czasu brunet
spogląda na nią ukradkiem i odczuwa wręcz ojcowską dumę, ponieważ pomógł jej
się przełamać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jak chcesz
to uczcić? – zapytał jej się w końcu, gdy skończyli pracę. Słońce powoli
chyliło się ku zachodowi, chociaż chłodna, wieczorna bryza jeszcze nie
nadciągnęła znad morza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
zastanowiła się przez chwilę, wycierając ręce o spodnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Może
pójdziemy na plażę? O tej porze nie będzie tam zbyt wielu ludzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Spacerowali po
chłodnym piasku wsłuchując się w odgłosy nadmorskich ptaków, latających nad
pobliskimi alejkami, w poszukiwaniu resztek jedzenia po turystach. W pewnym
momencie Harry sięgnął po jej dłoń, a Fay nawet nie pomyślała o odsunięciu się.
Po tym wszystkim co razem przeszli powoli zaczynała przyzwyczajać się do
bliskości Harry’ego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wiesz...? To
był bardzo dobry dzień – odezwała się niespodziewanie. Chłopak popatrzył się na
nią, pozytywnie zaskoczony i odgarnął kilka niesfornych loków, które wiatr
nieustannie strącał mu na oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ta-ak –
powiedział, przeciągając słowo. – Podejrzewam, że jeden z lepszych, od kiedy tu
przyjechałem, prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
-
Definitywnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wymienili się
rozbawionymi spojrzeniami i kontynuowali spacer, podczas gdy krwistoczerwone
słońce chowało się powoli za horyzontem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
_____________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-71377107254427265582014-01-29T12:08:00.000-08:002014-01-29T15:16:27.297-08:00Chapter seven<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>"Words with no meaning<br />
Have kept me dreaming<br />
But they don't tell me anything"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=6iB5MLmmgyE" target="_blank">Birdy, <i>All You Never Say </i></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry zastał
Fay leżącą na podłodze w jej pokoju kilka godzin później.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wszedł z
zamiarem zapytania się jej o samopoczucie, ale już w progu uświadomił sobie, że
wszelkie pytania są zbędne. Łzy wciąż jeszcze spływały jej po policzkach, kiedy
podnosił ją i niósł w stronę łóżka. Położył ją delikatnie na miękkim materacu i
przykrył cienkim kocem, bo chociaż noc była ciepła, od morza wiał nieprzyjemny
wiatr. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Podejrzewam,
że jeśli spytam się, co się stało i tak mi nie odpowiesz, prawda? – zapytał i
odgarnął włosy z twarzy dziewczyny. Pociągnęła nosem i oplotła kolana ramionami
bez słowa. – Tak myślałem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Westchnął,
głaszcząc Fay po głowie. Ku jego zaskoczeniu Fay złapała jego dłoń i zacisnęła
wokół niej swoje palce, zamykając oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Odszedł –
szepnęła, tak cicho, że ledwo mógł ją zrozumieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Kto odszedł?
– Harry pochylił się nad nią skonsternowany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam.
Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi, a potem odszedł. – Zasłoniła twarz włosami
i ponownie jęknęła z bólu, który nie mógł mieć źródła w żadnym widocznym
miejscu na jej ciele. – Powinnam się już do tego przyzwyczaić. W końcu, oni
wszyscy kiedyś odchodzą. Nie potrafię trzymać ludzi zbyt długo przy sobie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie mów tak,
Fay. To nie twoja wina, że to wszystko… - urwał, zastanawiając się jakich słów
użyć, aż w końcu zamknął usta i po prostu wpatrywał się w twarz dziewczyny
ukrytą pod burzą prostych, ciemnych włosów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Siedział obok
niej przez chwilę w milczeniu, po czym zrzucił buty i położył się obok niej.
Nie oponowała, bo, szczerze, nie obchodziło jej, co zrobi teraz Harry. Zamknęła
się w swoim własnym, prywatnym świecie autodestrukcji. Przyzwyczaiła się do
tego miejsca. Egzystowała w nim chwilami, które czasami przeciągały się w całe
miesiące i nigdy nie narzekała. Można by powiedzieć, że już się tam zadomowiła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jestem
zmęczona – mruknęła, oswobadzając jego dłoń ze swojego uścisku. Popatrzyła
prosto w zielone oczy Harry’ego. Jego twarzy znajdowała się na tym samym
poziomie co jej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Spróbuj
przespać się trochę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- To jest ten
typ zmęczenia, którego sen nie potrafi naprawić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zacisnął
szczęki patrząc na nią z żałosną bezradnością wypisaną na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wiem, że to
był trudny dzień dla ciebie. Najpierw pogrzeb, potem Liam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dopiszę go
po prostu do listy osób, które ostatnio straciłam. Nie powinno to już na mnie
robić wrażenia – wyszeptała i zamknęła oczy. Po raz ostatni pociągnęła nosem i
odetchnęła głęboko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czasami… -
zaczął Harry i zawahał się przez chwilę, nie wiedząc, czy Fay nadal go słucha,
czy może już zapadła w sen. – Ale tylko czasami… Takie straty są dla nas dobre.
Bo może musiałaś stracić wszystko co łączyło cię z przeszłością, żeby zacząć
żyć teraźniejszością? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghl1IRl4oTstsJlBLto5YN3Xpdro46Y0x7InuShNDfMhorBnL3LWo16yzcOQCerE2HXs4HhTZgolk3tarzKHMq99U0kzBrz1clFq4fRRlKvjkhZAHFhgiSH_61WWcuCDSTgZMY6n24_w/s1600/harry1.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghl1IRl4oTstsJlBLto5YN3Xpdro46Y0x7InuShNDfMhorBnL3LWo16yzcOQCerE2HXs4HhTZgolk3tarzKHMq99U0kzBrz1clFq4fRRlKvjkhZAHFhgiSH_61WWcuCDSTgZMY6n24_w/s1600/harry1.gif" height="135" width="200" /></a>Popatrzył na
nią, ale ona nie patrzyła już na niego. Znajdowała się gdzieś znacznie dalej.
Daleko poza strefą bólu, który nieustannie łączył się dla niej z życiem na
jawie. Śniła o ciepłej, morskiej wodzie i zachodach słońca spędzonych na plaży.
Siedziała na rozgrzanym piasku z całą swoją rodziną i nawet przez sekundę nie
przeszło jej przez myśl, że może to wszystko kiedykolwiek stracić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Obudziła się o
wschodzie słońca i od razu wyczuła ramię Harry’ego przerzucone nad jej talią.
Odsunęła się od niego delikatnie, by go nie zbudzić, po czym wstała i podeszła
do okna. Znów wróciły deszczowe chmury, chociaż jeszcze nie padało. Morskie
fale rozlewały się leniwie po piaszczystej plaży.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
przypomniała sobie poprzedni wieczór i zgarbiła się na chwilę, dźwigając ciężar
bolesnych doświadczeń z ostatnich dwudziestu czterech godzin. Czuła się, jakby
przyjęła na siebie całą burzę gradową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przypomniała
sobie również obietnicę, którą złożyła Liamowi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Obiecała mu,
że wejdzie do ogrodu. Chociażby niewiadomo jak ciężkie miałoby to być,
przełamię się i w końcu stanie twarzą w twarz ze swoim największym koszmarem –
miejscem w którym znalazła martwą Meg. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jednak zanim
weszłaby do ogrodu, chciała skonfrontować jeszcze jedno, przerażające
wspomnienie. Wspomnienie, które do wczorajszego wieczora leżało uśpione na dnie
jej umysłu, aż Liam nie sięgnął po tę pamiętną książkę. Wspomnienie, które samo
w sobie nie ma nic wspólnego ze zwyczajną książką, a tym, co jest w niej schowane.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Podeszła do
biblioteczki i sięgnęła po gruby tom w granatowej okładce. Wstrzymała oddech,
kiedy jej palce ponownie dotknęły delikatnego materiału, którym obłożona była
książka. Czytała ją tego dnia. Zamiast zakładki zawsze używała kawałka papieru
z papeterii leżącej w pokoju Meg, bo miała ładny, liliowy odcień, lecz tym
razem ktoś podmienił karteczkę na stronę wyrwaną z notatnika.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Na górze
kartki wydrukowane były cyfry: jeden i siedem. Nie zastanawiała się wtedy, co
takiego mogą one oznaczać. Znacznie bardziej interesowało ją to, co ktoś
napisał schludnym, pochyłym pismem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<span style="font-size: xx-small;"> </span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Nigdy nie lubiła żółtych tulipanów”</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: xx-small;"> </span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wyciągnęła
kartkę, która wciąż tkwiła schowana w książce i opanowała oddech, próbując się
uspokoić. Przeczytała jeszcze raz jedno, jedyne zdanie, które stało się dla
niej wskazówką do odnalezienia Meg. Nigdy nie chciała nawet zastanawiać się,
kto był na tyle sprytny, by niepostrzeżenie zakopać dziecko w ogrodzie, a do
tego włamać się do domu i podłożyć jej tę notatkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dziwiło ją to,
że nikt wcześniej nie zapytał się jej, jak dowiedziała się, gdzie została
ukryta Meg. Oczywiście domyślała się, że ludziom łatwiej jest zmyślać własne
historię niż najprościej w świecie dowiedzieć się prawdy od źródła, lecz tym
razem była naprawdę zaskoczona. Ich brak dociekliwości podchodził pod
arogancję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ponownie
schowała kartkę w książce i położyła ciężki tom na szafce nocnej obok łóżka.
Popatrzyła się na śpiącego Harry’ego, rozłożonego wygodnie na całej szerokości
materaca i uśmiechnęła się pod nosem do siebie. Wyglądał tak niewinnie, kiedy
nie próbował grać roli jej ochroniarza. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zanim
uświadomiła sobie co takiego robi, wyciągnęła dłoń w stronę Harry’ego i
odgarnęła niesforne loki z jego twarzy. Chłopak odetchnął głęboko i przeciągnął
się, wydając z siebie pomruk zadowolenia. Odskoczyła od niego tak szybko, jak
tylko potrafiła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy dzisiaj
na obiad może być lasagna? – wymamrotał niewyraźnie, zwijając się w kłębek i
otwierając leniwie lewe oko. Fay zmarszczyła brwi. – Śniła mi się lasagna…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Prychnęła
rozbawiona i odwróciła się do drzwi z zamiarem zejścia do kuchni na śniadanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czekaj –
zawołał za nią. Łóżko zaskrzypiało, kiedy poruszył się na nim gwałtownie i
ustawił w pozycji siedzącej. – Nie chcesz porozmawiać? O tym… co się wczoraj
stało?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Harry, ja
nigdy nie chcę rozmawiać – powiedziała cicho Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wiem. Ale
wciąż mam nadzieję, że kiedyś usiądziesz tu ze mną i zaczniesz mnie traktować
jak normalnego człowieka, a nie zbędny balast. – Popatrzyła się na niego
zaskoczona. Była świadoma tego, w jaki sposób traktowała Harry’ego, ale nigdy
nie spodziewała się, że chłopak odbierze to tak osobiście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie jesteś
zbędnym balastem… - zapewniła go. Chciała zrobić coś, by pokazać mu, że docenia
jego starania, ale nie miała pojęcia co. Nie była najlepsza w wyrażaniu swoich
uczuć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zaśmiał się
gorzko i popatrzył na nią z pobłażaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Miała wyrzuty
sumienia, że pozwoliła Harry’emu myśleć, że jest dla niej zbędny. Żaden
człowiek nigdy nie był dla niej zbędny. Czasami odsuwała ich od siebie, bo nie
potrzebowała ich w swoim życiu, ale nigdy nie powiedziałaby, że są
niepotrzebni. Jego słowa otworzyły jej oczy na swoje wcześniejsze zachowanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam
cię – powiedziała podchodząc do niego. – Harry… chyba po prostu wybrałeś złą
osobę do opieki. Jestem beznadziejna we wszystkim co ma związek z ludźmi i
powinieneś już to wiedzieć. Z resztą, i tak za kilka dni wyjedziesz, więc nie
musisz się nawet przywiązywać…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Mogę zostać,
jeśli zechcesz – powiedział tak szybko, że chwilę zajęło Fay zrozumienie, co
powiedział. Popatrzyła się na niego szeroko otwartymi z zaskoczenia oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie chciała
odpowiadać na jego słowa. Nie wiedziała co o tym myśleć. Bo chociaż lubiła
spędzać czas w pojedynkę, lubiła spacerować i czytać książki samotnie,
niezwykle bała się odczucia samotności.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zeszli na śniadanie
bez słowa. Fay zauważyła, że walizki wuja Henry’ego i jego rodziny stoją już na
dole przy drzwiach. Przyjechali tylko na pogrzeb, a teraz spieszyli się, by
odjechać. Fay nie miała im tego za złe. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wiedziała, że
po śniadaniu przyjdzie ten czas, kiedy będzie musiała spełnić obietnicę daną
Liamowi i wyjść do ogrodu. Na samą myśl jednak przechodził ją zimny dreszcz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zjedli
śniadanie w spokoju. Harry nie był zbyt rozmowny po porannych wyznaniach i
chociaż Fay odpowiadała ta jego milcząca wersja, czuła się winna, bo to właśnie
ona do tego doprowadziła. Próbowała nawet uśmiechnąć się do niego
pokrzepiająco, ale jej własny charakter nie pozwalał jej na zbytnią interakcję
z chłopakiem. Za bardzo przyzwyczaiła się do jadania śniadań w samotności i
rozpaczania po ludziach, którzy odeszli w milczeniu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Po umyciu
naczyń stanęła w większym salonie i po raz pierwszy od bardzo długiego czasu
popatrzyła na ogród za oknem. Zaniedbane rośliny rozrosły się frywolnie wzdłuż
całego terenu, ale mimo to, miejsce nie straciło nic ze swojego starego uroku.
Coś zakuło ją boleśnie w sercu, ale zignorowała to. Tak, jak ignorowała
wszystkie myśli, które teraz atakowały jej umysł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jednak
patrzenie na ogród zza bezpiecznej szyby nijak równało się do postawienia stopy
na kamiennej, nierównej ścieżce prowadzącej między kwiatowymi rabatami. Wzięła
głęboki wdech i otworzyła szklane drzwi prowadzące na zewnątrz. Usłyszała jak
Harry wchodzi do salonu i przygląda jej się w milczeniu, ale nie miała teraz
czasu na zwrócenie na niego uwagi. Skupiła się na osiągnięciu swojego celu.
Przełamaniu wszystkich barier, które odseparowywały ją od normalności.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zacisnęła
mocno powieki, kiedy nogi zaczęły jej się trząść ze strachu. Irracjonalny atak
paniki opanował jej kończyny, chociaż umysł wciąż pozostawał czysty. Nauczyła
się już bronić swoje myśli przed wspomnieniami, chociaż jej mury stawały się
słabsze im bliżej ogrodu się znajdowała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ponownie
zaciągnęła się powietrzem i otworzyła oczy. Pojedyncza łza spłynęła po jej
policzku. Pozwoliła jej na to. Podniosła wysoko głowę i popatrzyła na rozkopaną
ziemię, którą deszcz praktycznie zrównał z poziomem kamienistej ścieżki i nagle
wszystkie siły ją opuściły. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jęknęła i
zacisnęła pięści, odwracając się gwałtownie i wpadając na Harry’ego. Nie
spodziewała się, że chłopak jest tak blisko niej, więc gdy uderzyła w jego
tors, straciła równowagę i tylko dzięki jego silnemu uściskowi, nie przewróciła
się żałośnie na drewnianą posadzkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie potrafię
tego zrobić, Liam. Nie potrafię – wyjęczała w jego tors, ukrywając łzy i
zaciskając dłonie na jego bawełnianej koszulce. – Nie zmuszaj mnie, ja nie
umiem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jej cichy
płacz zamienił się w histeryczny szloch. Z początku Harry stał oszołomiony,
zaciskając ramiona wokół drobnej postaci, lecz zaraz oprzytomniał i podniósł ją
na rękach, tak, jak robił to poprzedniego wieczoru i zaniósł do jej sypialni.
Przez cały ten czas Fay mamrotała niezrozumiałe słowa, przyciskając twarz do
jego piersi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kiedy położył
ją na łóżku, popatrzyła się na niego i przez chwilę wydawało mu się, ze dziewczyna
ponownie odzyskała świadomość. Dotknęła powoli jego policzka i powiedziała,
patrząc się mu prosto w oczy:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wszyscy
wciąż powtarzają mi, jaka jestem silna, ale koniec końców, jestem tylko słabą
dziewczynką płaczącą po kątach i wzbudzającą litość. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zamknęła oczy
i odleciała, zostawiając go przerażonego jak jeszcze nigdy w życiu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
_____________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-85913735062761925042014-01-24T02:54:00.001-08:002014-01-24T02:55:21.259-08:00Chapter six<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>"In this time I've lost all sense of pride<br />
I've called a hundred times<br />
If I hear your voice I'll be fine"</i> </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=rA9k-r8uSHE" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">Little Mix, <i>These Four Walls</i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Bóg nie
słyszał o pogrzebie Meg. Nie mógł tego słyszeć, bo gdyby jednak, jakimś cudem,
do nieba dotarła ta wiadomość, na pewno nie zesłałby tak pięknej pogody w dniu
jej ostatniego pożegnania z bliskimi. Fay patrzyła w niebo i nienawidziła
każdego promienia słońca błądzącego po wilgotnej od rosy ziemi. Od czasu
zniknięcia dziewczynki nie było jeszcze dnia, w którym słońce pokazałoby się w
pełnej okazałości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay chciała by
niebo płakało, ale niebo rzadko słucha zachcianek śmiertelników. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Liam przyszedł
o świcie. Fay nie miała nic przeciwko, bo gdyby on jej nie zbudził, na pewno
zrobiłby to Harry. A widzieć twarz Liama, jako pierwszą rzecz po przebudzeniu
było dla niej znacznie przyjemniejsze. Przytuliła go na powitanie.
Prawdopodobnie zbyt mocno i stanowczo za długo, ale tego właśnie potrzebowała.
Schowała się w jego ramionach z kilku różnych powodów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Po pierwsze
stęskniła się za nim. Pomimo szczerych chęci, zapewnień i prób poradzenia sobie
ze wszystkim w pojedynkę, naprawdę potrzebowała Liama. Potrzebowała ciepła jego
dłoni, jego obecności, przynoszącej ze sobą poczucie bezpieczeństwa.
Potrzebowała również świadomości, że Liam jest. Tak po prostu. Jest.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kolejnym
powodem, dla którego trudno było jej odsunąć się od Liama było wszystko to, co
wydarzyło się podczas jego nieobecności. Od kłótni przy stole, przez rozmowy z
Harry’m, po wizytę u psychologa. Jednocześnie chciała się wyżalić i pokazać,
jaka jest z siebie dumna, że zrobiła to bez niego. Zrobiła coś sama.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- No widzisz,
już praktycznie mnie nie potrzebujesz – mruknął Liam, gdy usłyszał historię
Fay. Dziewczyna uśmiechnęła się, ukrywając dreszcz, który przeszedł jej po
kręgosłupie na samą myśl, że kiedyś mogłaby nie potrzebować Liama. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Są pewne
narkotyki, które pojawiają się w naszym życiu w postaci ludzi. Czasami bierzemy
je w nadmiarze, bo szczerze wierzymy, że są dla nas dobre. Nawet jeśli Liam w
istocie był największym błogosławieństwem jakie spotkało Fay, chłopak powoli
zaczynał sobie uświadamiać, że jest również jej przekleństwem. Do tego,
poprzedniego wieczoru Liam dowiedział się o czymś, co mogło kompletnie
zrujnować Fay. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Msza w
kościele zaczęła się w samo południe. Fay założyła czarną sukienkę i nasunęła
na głowę koronkowy kapelusz z szerokim rondem. Gdy tylko weszła do kaplicy
pierwszym, co rzuciło jej się w oczy była liczba osób zgromadzona w
pomieszczeniu. Większość z nich stanowili uczniowie ze starej szkoły Meg, ale
Fay rozpoznała także kilka znajomych twarzy spotykanych na drodze do sklepu w
sobotnie popołudnia lub innych miejscach, w które często wybierała się z
siostrą. Nie spodziewała się, że przyjdzie tyle osób.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Bliska rodzina
siedziała z przodu, ale Fay nie chciała, by ludzie patrzyli na nią w trakcie
ceremonii. Wolała, by skupiali się na Meg, która została ukryta w małej,
drewnianej trumnie, ustawionej na podwyższeniu zaraz przed ołtarzem. Dziewczyna
usiadła więc w ostatnim rzędzie obok Liama.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Gdy zabrzmiały
kościelne dzwony obwieszczające równe południe, drzwi kościoła otworzyły się i
do środka wszedł ostatni, spóźniony gość. Usiadł zaraz przed Fay i chociaż z
początku dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi, po chwili rozpoznała jego
potargane włosy i trzydniowy zarost. Była nawet pewna, że pod czarnym płaszczem
mężczyzna ukrywa ten sam, szary sweter, w którym widziała go poprzedniego dnia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wyglądało na
to, że doktor Louis przegląda nekrologi w swoim wolnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay nie
uroniła ani jednej łzy podczas ceremonii. Przez cały ten czas modliła się o
deszcz w dniu pogrzebu, by ukryć łzy słabości, tymczasem jej oczy pozostały
suche niczym lipcowe niebo nad katedrą. Trzymała dłoń Liama i patrzyła w
milczeniu na ołtarz, gdzie ksiądz cytował frazesy z Biblii i powtarzał, jaki to
wielki ból dla wszechświata, gdy odchodzi z niego tak młoda osoba. Nie
powiedział niczego, co nie byłoby już powiedziane w tysiącach książek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Potem Harry,
wuj Henry, Evan i dziadek Ronald wynieśli małą trumienkę Meg z kościoła. Fay
miała ochotę wrócić do pustego domu i zamknąć się we własnym pokoju na kilka
dni, ale wiedziała, że nie może tak po prostu odpuścić. To tylko zadziałałoby
na korzyść ciotki Georgii. Później poczuła się źle, że akurat ten argument ją
przekonał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zaczął się
pochód, a słońce odprowadzało Meg na cmentarz wraz z grupą żałobników. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Witaj, Fay.
– Dziewczyna podniosła wzrok znad swoich czarnych sandałów i ujrzała poważną
twarz doktora Louisa. Kiwnęła do niego głową i ponownie skupiła się na
dorównywani kroku innym. – Jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jakby
właśnie umarła mi siostra – powiedziała pod nosem, chociaż dobrze wiedziała, że
mężczyzna może ją usłyszeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Trafne
określenie. – Doktor Louis był wręcz nietaktownie pogodny, biorąc pod uwagę wskazane
okoliczności. Może taka była jego natura? Może nie potrafił udawać smutku, a
może po prostu próbował pokazać Fay, że nad nimi nadal świeci słońca. Nadal. To
samo, które świeciło tysiące lat temu, mimo, że codziennie umierało i umiera
setki osób. – Wciąż masz wsparcie w przyjacielu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak. – Fay
mimowolnie odszukała wzrokiem Liama w tłumie. Szedł kilka kroków przed nią, z
uwagą przypatrując się swoim wypolerowanym butom. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Możesz mi go
pokazać? Chętnie zamienię z nim kilka zdań. – Louis rozejrzał się, a gdy Fay
wskazała mu mężczyznę przed nimi, utkwił w nim uważne spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- To on?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak –
powtórzyła Fay ponownie spuszczając głowę. – Już nie chcę pan z nim
porozmawiać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Hm – mruknął
doktor Louis wciąż nie odwracając spojrzenia od Liama. – Może innym razem.
Wydaję się być… zajęty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dokładnie w
momencie, kiedy Fay była przekonana, że doktor Louis w końcu odpuści sobie
rozmowę i oddali się od niej, dołączyła do nich ciotka Georgia. Chciała poznać
lekarza, który miał pomóc jej podopiecznej. Fay westchnęła bezgłośnie i odeszła
od nich. Zbliżali się już do cmentarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Gdy
przystanęła przy wykopanym grobie, Liam odszukał ją i delikatnie dotknął jej
dłoni opuszkami palców. Posłała mu pośpieszne, uspokajające spojrzenie i
ponownie skupiła wzrok na świeżej ziemi przed nimi. Chciała płakać. Naprawdę
chciała, by wszystkie te emocje, które się w niej zbierały od rana w końcu
wypłynęły wraz ze słonymi łzami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay nie
pamiętała zbyt wiele z tego co wydarzyło się od zakopania małej trumienki po powrót
do domu. Oprzytomniała, kiedy przy stole nakrytym do obiadu ciotka Georgia
dostawiła jeszcze jeden talerz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dla kogo to?
– zapytała kobietę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Zaprosiłam
doktora Louisa, żeby spędził z nami trochę czasu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dzisiaj?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay pomyślała
o tym, jak bardzo chciałaby być teraz w swoim własnym pokoju. Chciałaby usiąść
tam obok Liama i po prostu poczuć się znowu jak dawniej. Mogłaby sobie wmawiać,
że Meg śpi spokojnie w sypialni za ścianą, a oni mają całe godziny na odbywanie
swoich milczących rozmów. Zamiast tego usiadła przy stole przy Harry’m i
odtworzyła w myślach obraz Liama odchodzącego z cmentarza w przeciwnym
kierunku, kiedy ona szła za rodziną w stronę domu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie miała
nawet okazji zapytać się go, dokąd idzie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Doktor Louis
wszedł do jadalni wraz z wujem Evanem i usiadł naprzeciwko Fay. Cała rodzina
powoli zajmowała swoje miejsca. Podano kolację, chociaż nikt nie zwracał uwagi
na to, co było na talerzach. Panowała cisza, i chociaż Fay z natury lubiła
ciszę, ta wydawała jej się niezręczna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wydaję się pan
bardzo młody, jak na lekarza – odezwała się w końcu babcia Helen, patrząc
nieufnie na doktora Louisa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jestem
jeszcze studentem, ale doktor Cappus przyjął mnie na praktyki w tym roku –
odpowiedział Louis posyłając jej uprzejmy uśmiech. Ciotka Georgia pokiwała
głową z przekonaniem i zerknęła na Helen karcąco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- A co myśli
pan o naszej Fay? – zapytała ciotka, wskazując na dziewczynę. Fay zmarszczyła
brwi, ale zaraz przypomniała sobie, że musi odpowiednio się zachowywać przy
doktorze, więc szybko uśmiechnęła się w stronę mężczyzny, wyczekując jego
odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Myślę, że
Fay ma już dość słuchania o samej sobie – powiedział mężczyzna pogodnie,
patrząc dziewczynie prosto w oczy. Ciotka Georgia wyglądała na zagubioną. – Ale
jeśli już chcecie znać moje zdanie, to uważam, że Fay jest wyjątkowo
niedocenianą osobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wypowiadał
każde słowo, utrzymując kontakt wzrokowy z Fay, jakby prowadził z nią prywatną
rozmowę, ignorując pozostałych ludzi przy stole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
-
Niedocenianą? – Ciotka Georgia pokręciła głową z konsternacją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oczywiście.
Bądźmy szczerzy, czy ktokolwiek z was naprawdę uważa, że Fay może mieszkać w
tym domu sama? Wszyscy skaczecie wokół niej jak małe pchły przy wyjątkowo
owłosionym psie… przepraszam za porównanie. Chodzi o to, że od kiedy usiedliśmy
przy tym stole, każdy z was chociaż raz zerknął przelotnie na Fay, by sprawdzić
czy wszystko z nią w porządku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Brednie,
może patrzyliśmy na nią, żeby zaprosić ją do rozmowy? – broniła się babcia
Helen.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie
zauważyłem, by Fay jakoś wyjątkowo udzielała się w rozmowach…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay chciała
przerwać doktorowi. Wiedziała, ze jego słowa rozpoczną kolejną konwersację na
jej temat, a tego nie miała ochoty słuchać. Z drugiej jednak strony,
fascynowało ją to, jak mężczyzna za pomocą zwykłej obserwacji odczytał myśli
wszystkich siedzących przy stole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry,
siedzący obok Fay, prychnął z oburzeniem, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ale,
doktorze Louisie, sam musi pan przyznać, że dziewczyna nie radzi sobie zbyt
dobrze… - mruknęła ciotka Georgia, pochylając się nad stołem, jak gdyby nie
była świadoma, że wszyscy mogą ją idealnie usłyszeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay wstała
gwałtownie, przewracając swoje krzesło. Wybiegła z jadalni bez słowa, śledzona
spojrzeniami swoich najbliższych. Ktoś krzyknął jej imię, ale zignorowała to. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Drzwi jej
sypialni było otwarte. Zwolniła na korytarzu i zajrzała do środka
zaniepokojona, lecz gdy tylko zobaczyła, kto stał w środku, odetchnęła z ulgą.
Liam przyglądał się jej półce z książkami, odwrócony tyłem do wejścia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Obejrzał się
słysząc dźwięk zamykanych drzwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay – jego
westchnienie zamieniło się w jej imię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam. Gdzie
zniknąłeś po pogrzebie? – zapytała, przyglądając się mu uważnie. Chłopak znów
zerknął w kierunku książek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Musiałem coś
przemyśleć… - mruknął cicho. – A potem nie chciałem przeszkadzać wam podczas
kolacji, więc przemknąłem się do twojego pokoju. Przepraszam, że ostatnio nie
ma mnie, kiedy tego potrzebujesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku,
ważne, że teraz jesteś – powiedziała i podeszła do niego, łapiąc jego
wyciągniętą dłoń. – Po prostu już więcej nie odchodź, dobrze?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Oplótł ją
ramionami, przyciskając do swojej klatki piersiowej, ale nie odpowiedział.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam?
Zostaniesz, prawda? – Fay zerknęła na niego niepewnie. Liam schował twarz w jej
włosach, zaciskając mocno powieki i wdychając jej zapach. Pokręcił głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co to
znaczy? – W jej oczach zbierały się łzy. Jego wciąż pozostawały zamknięte. –
Liam…?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay, nie
mogę zostać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay nigdy nie
widziała, by Liam płakał, ale kiedy w tamtej chwili usłyszała jego głos, od
razu wyczytała, jak ciężko jest mu wypowiadać słowa zwyczajnym tonem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam,
oczywiście, ze możesz! – wykrzyczała załamującym się głosem. Zacisnęła dłonie
na jego koszuli i potrząsnęła nimi, próbując zmusić go, by w końcu otworzył
oczy i na nią popatrzył. Pokręcił ponownie głową. – Nie zostawiaj mnie, proszę,
Liam. Nie zostawiaj mnie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zza jego
powiek wypłynęła pojedyncza łza. Przycisnął dziewczynę mocniej do swojego
ciała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Kocham cię,
Fay – szepnął tak blisko jej ucha, że przyszły ją dreszcze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ja ciebie
też – powiedziała, przyciskając twarz do jego pogniecionej koszuli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie. Nie
rozumiesz. – Podniósł jej podbródek dwoma palcami i poczekał, aż Fay popatrzy
mu prosto w oczy. – Faith Collins, kocham cię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pochylił się
nad jej twarzą, wahając się tylko przez jedną, krótką sekundę. Nie zareagowała,
stała prosto, błądząc wzrokiem po jego różowych ustach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pocałował ją. Był
to ich pierwszy i ostatni, prawdziwie idealny pocałunek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Skoro mnie
kochasz, dlaczego chcesz mnie zostawić? – zapytała cicho po chwili milczenia,
patrząc się w jego smutne, brązowe oczy. Westchnął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Muszę
wyjechać – zaczął, chociaż trudno mu było skupić się na wymawianych słowach. –
Dostałem propozycję pracy na statku. Szukali marynarzy, a ja już od dawna byłem
na liście rezerwowych. Wypływamy jutro…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jej oczy
otworzyły się szeroko, serce przestało na chwilę pracować. Przerażenie boleśnie
szybko przelało się przez jej żyły.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dlaczego mi
o tym wcześniej nie powiedziałeś?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Miałaś już
dość na głowie – mruknął, opuszczając spojrzenie na jej wargi i powstrzymując
się przed dotknięciem ich. – Ale wrócę. Obiecuję! Rejs nie trwa w
nieskończoność, więc zanim się obejrzysz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jak długo? –
Jej głos i spojrzenie były wyprane z wszelkich emocji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie
odpowiadał, więc powtórzyła pytanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam, jak
długo trwa rejs?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Sześć
miesięcy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Sześć! To
całe pół roku!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Chciała się od
niego odsunąć, ale trzymał ją blisko siebie. Nie miała siły by wyrwać się z
jego uścisku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- To nie
będzie tak, że ja zniknę kompletnie! Będę pisał do ciebie listy i wysyłał je z
każdego portu do którego dobijemy – zapewnił ją. – Albo będę je przekazywał
przez inne statki, które będą płynąć do Brighton. Obiecuję ci, że nie zapomnę o
tobie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie obiecuj
rzeczy, których nie możesz być pewien – mruknęła pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay, jak
ktokolwiek mógłby o tobie zapomnieć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Milczała,
starając się poukładać sobie wszystko w głowie. Chciała krzyczeć i niszczyć
wszystko co znajdowało się w zasięgu jej wzroku, ale z drugiej strony, nie
mogła pozwolić sobie na okazanie złości wobec Liama. Nie, jeśli to miało być
ich pożegnanie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jesteś
jedyną osobą, na której mi zależy. Nie możesz mnie tak po prostu zostawić –
wyszeptała cienkim głosem, ścierając łzy z policzków. – Odchodząc, zabierasz mi
jedyną rzecz, która trzyma mnie razem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam,
Fay. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przestań za
wszystko przepraszać – warknęła, w końcu odsuwając się od niego i odwracając
głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam…
- szepnął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
zignorowała jego wyciągniętą dłoń i minęła go, podchodząc do biblioteczki za
jego plecami. Chciała po prostu przez chwilę pomyśleć w spokoju. Zastanowić
się, jak jej życie ma teraz wyglądać. Nie patrzyła się na niego, lecz czuła
jego ciepło za sobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Masz tu
kilka bardzo dobrych książek… - Zmarszczyła brwi, kiedy Liam próbował zmienić
temat. – Ta, na przykład.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Sięgnął po
jedną z książek w twardej, granatowej okładce na najwyższej półce, ale Fay
szybko zatrzymała go, przytrzymując książkę. Zacisnęła wargi, próbując
zatrzymać wspomnienia, które chciały przebić się na powierzchnię jej
świadomości, chociaż od dawna sprawnie je blokowała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie. Nie ta
– mruknęła przez zaciśnięte zęby, odwracając się w stronę Liama. Chłopak
spojrzał na nią zaskoczony, ale nie zadał żadnego pytania. Wiedział, że nie
otrzyma odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zapadła cisza,
podczas której oboje wpatrywali się w siebie nawzajem. Fay słyszała jak na dole
ktoś zabiera talerze ze stołu, robiąc przy tym odrobinę hałasu i zastanawiała
się, czy ciotka Georgia zaprosiła również doktora Louisa, by spędził z nimi
wieczór. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Muszę już
iść – odezwał się Liam, przerywając ciszę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay odetchnęła
głęboko, czując bolesny skurcz w klatce piersiowej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Obiecaj mi
coś, dobrze? – powiedział powoli Liam, pochylając się nad nią. Przekręciła
głowę, by jego usta znajdowały się tuż przy jej uchu. – Wyjdź do ogrodu za
domem, dobrze? Już czas, żebyś zaakceptowała to, co się stało. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zamknęła oczy,
w których ponownie zbierały się łzy i drgnęła nieznacznie. Wypuściła głośno
powietrze, gdy Liam musnął ustami jej policzek i odsunął się od niej. Zimne
powietrze wdarło się między ich ciała, zostawiając gęsią skórkę na ramionach
dziewczyny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Żegnaj. –
Usłyszała jego głos dochodzący z daleka, więc otworzyła szybko oczy, by po raz
ostatni na niego spojrzeć, ale Liama nie było już w pokoju. Jęknęła żałośnie i
osunęła się na podłogę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Żegnaj.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
__________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">(Wiem, że to chamskie i prawdopodobnie bardzo nietaktowne, ale po prostu chcę poczytać szczere opinię, a nie zbiór przymiotników) </span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-76217801951432937782014-01-17T13:26:00.001-08:002014-01-24T03:00:59.542-08:00Chapter five<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>"I drink to remember, I smoke to forget<br />
Some things to be proud of, some stuff to regret"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=J9XwFecNXyU" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">Jake Bugg, <i>Two Fingers </i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Na dwa dni
przed pogrzebem Fay leżała na wilgotnej od rosy trawie niedaleko klifu. To samo
miejsce co zawsze. Ta sama pogoda. Ta sama ona. Tylko atmosfera kompletnie
inna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Liam nie
pokazywał się od kilku dni. Fay wywnioskowała, że jeśli będzie na niego czekać
wystarczająco cierpliwie, na pewno niedługo się pojawi, jednak chłopak zniknął.
Nie przyszedł porozmawiać z nią, tak jak to miał w zwyczaju od kilku dobrych
lat. Zastanawiała się, czy to może nie nagłe pojawienie się jej rodziny go
odstraszyło. A może stwierdził, że w towarzystwie Harry’ego i wszystkich
krewnych nie będzie potrzebować go aż tak bardzo? Cokolwiek myślał, był w
błędzie. Tęskniła za nim i potrzebowała go cały czas równie mocno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Myślami
wróciła do poprzedniego wieczora. Przypomniała sobie jak Harry mało co nie
nakrył ja na próbie zabójstwa jego własnej matki. Zadrżała z zimna i
przejechała dłonią po wilgotnej trawie, próbując się uspokoić. Nóż wciąż leżał
pod łóżkiem. Każdy mógł go tam zobaczyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Podniosła się
gwałtownie i pobiegła w kierunku domu. W głównym holu minęła ciotkę Georgię,
która właśnie wychodziła gdzieś na spacer razem z Blair i wujem Evanem. Nawet
było jej to na rękę. Mogła spokojnie wejść do jej sypialni i zabrać nóż spod
łóżka, tak, by nikt nawet się nie zorientował, ze przedmiot kiedykolwiek tam
przebywał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zanim jednak
weszła do sypialni, upewniła się, że Harry leży spokojnie w salonie i zajęty
jest czytaniem jakiejś książki z jej małej biblioteczki, a dziadkowie wyszli na
podwórko, by zjeść śniadanie na świeżym powietrzu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Weszła do
sypialni ciotki Georgii i zamknęła za sobą ostrożnie drzwi, przekręcając nawet
kluczyk w zamku, by mieć więcej czasu na zareagowanie, w razie, gdyby ktoś
próbował dostać się do środka. Nie myślała nawet jakiej wymówi użyje tym razem,
jeśli ktoś nakryje ją na myszkowaniu w pokoju. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pochyliła się
nad podłogą i zajrzała pod łóżko przeczesując uważnie wzrokiem całą, zakurzoną przestrzeń.
Odchrząknęła ze zdenerwowaniem, kiedy nie dostrzegła nigdzie srebrnego ostrza.
Skuliła się przy ziemi, czując jak panika powoli wypełnia jej żyły. Wczołgała
się pod mebel, badając dłońmi wszystkie szpary pomiędzy deskami, zupełnie,
jakby nóż jakimś sposobem mógł się tam zmieścić. Starała się oddychać
spokojnie, ale było to zadanie wręcz niemożliwe do wykonania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wysunęła się
spod łóżka i wstała powoli, otrzepując się z kurzu. Zaczęła krążyć po pokoju,
wypatrując drewnianego trzonka ze srebrnym ostrzem, ale rzeźnicki nóż zapadł się
pod ziemię. Przełknęła głośno ślinę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ktoś znalazł
go przed nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wyszła szybko
z sypialni, upewniając się, że zostawiła ją w takim samym stanie, jak ją
zastała i ruszyła w stronę kuchni. Jeśli wszystko to, co wydawało jej się
wspomnieniem z ostatniej nocy było tylko snem, na co teraz liczyła, nóż leżał
spokojnie w jednej z szuflad w kuchni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przeszukała
wszystkie. Zero śladu noża.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Gdzie go
schowałeś? – Harry wydawał się zaskoczony, widząc ją w takim stanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Kogo?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie kogo,
tylko co – warknęła Fay, opierając dłonie na biodrach. Stała w progu do dużego
salonu i całą siłą woli starała się nie patrzeć w stronę okna wychodzącego na
ogród. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- No dobrze…
Co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Już ty
dobrze wiesz co! – krzyknęła. Harry prychnął śmiechem, co tylko jeszcze
bardziej ją rozwścieczyło. – To nie jest śmieszne!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie mam
pojęcia o czym mówisz! – krzyknął Harry, odkładając książkę na stolik do kawy i
wstając. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie chcę się
z tobą kłócić, Harry. Po prostu powiedź mi, gdzie go schowałeś i zapomnimy o
sprawie. – Dziewczyna wzięła kilka głębszych oddechów, starając się uspokoić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nadal nie
wiem, o czym mówisz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay wydała z
siebie coś na kształt warknięcia, próbując zdusić w sobie krzyk. Harry
przyglądał się jej z zaciśniętymi z gniewu ustami, marszcząc brwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie ważne.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Babcia Helen
weszła późnym wieczorem do pokoju Fay i obwieściła jej, że umówiła ją na
spotkanie z bardzo znanym specjalistą do spraw psychologii. Cudem znalazła dla
wnuczki wolne miejsce, ponieważ zazwyczaj doktor Cornelius miał grafik zajęty
na kilka miesięcy w przód. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Rodzina
ustaliła, że Blair zawiezie Fay na wizytę z lekarzem, a potem przyjedzie po nią
o umówionej godzinie. Mimo, że decyzja podjęta była bez wiedzy dziewczyny, Fay
nie oponowała. Po prostu siedziała i wsłuchiwała się w zwycięski ton babci
Helen, gdy ta obwieszczała ciotce Georgii czego dokonała za pomocą jednego
telefonu. Kątem oka widziała jak Harry przygląda się jej z drugiego końca
pokoju, jakby sam nie mógł uwierzyć, że Fay godzi się na to wszystko bez
mrugnięcia okiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Cóż, złotym
środkiem Fay było samo przekonanie, że gorzej już być nie może. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Rodzice
chrzestni Meg, wuj Henry i ciotka Josephine, a także ich mała córeczka, Fleur,
przyjechali na dzień przed pogrzebem, dokładnie, gdy Fay i Blair wychodziły z
domu, by zdążyć na spotkanie z lekarzem.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W pośpiechu
Fay zdążyła tylko zauważyć, że wuj Henry stracił dużo wagi od pogrzebu swojego
brata, a także zapuścił brodę i ignorował wszelkie uwagi, skierowane w jego
stronę, skupiając się na przenoszeniu toreb, z którymi przyjechali, do wnętrza
domu. W głębi ducha Fay cieszyła się, że przynajmniej z wujem będzie jej się
żyło bezproblemowo przez krótki czas ich obecności u niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wyjechały
starym Fordem Anglią, który kiedyś należał do rodziców Fay i w kilkanaście
minut znalazły się na obrzeżach Brighton, gdzie Blair zatrzymała się przed
wąską, szarą kamienicą. Spośród pozostałych budynków nie wyróżniało jej tutaj
praktycznie nic poza złotą tabliczką na drzwiach, głoszącą: </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Dr Cornelius Cappus</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> Doktor psychologii”</i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay zatrzymała
się przed drzwiami i odwróciła, nie słysząc kroków Blair za sobą. Była
przekonana, że dziewczyna wejdzie za nią do środka, chociażby by dotrzymać jej
towarzystwa w poczekalni, ale brunetka siedziała za kierownicą auta i
wpatrywała się w nią przepraszająco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przyjadę po
ciebie za godzinę, okay? – zapytała, wystawiając głowę przez otwarte okno. Fay
pokiwała głową i przycisnęła klamkę w drzwiach starej kamienicy. W środku
uderzyła ją woń środków do czyszczenia mebli i starych dywanów, nadgryzionych
zębem czasu. Była to mieszanka tak nietypowa, że przez chwilę Fay potrafiła
skupić się tylko i wyłącznie na rozpoznawaniu tych dwóch zapachów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dopiero po
kilku sekundach zauważyła, że jest obserwowana przez starszą kobietę, siedzącą
za podłużnym biurkiem naprzeciwko wejścia. Fay odchrząknęła nerwowo i podeszła
do niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ja… -
zaczęła i rozejrzała się niepewnie po pokoju. Oczekiwała kogoś, kto po prostu
wskaże jej, gdzie ma usiąść i co ma robić, ale zamiast tego kobieta po prostu
wpatrywała się w nią cierpliwie. – Ja byłam umówiona do doktora Corneliusa…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Doktor
Cappus nie przyjmuję w tym miesiącu. Jest na zwolnieniu zdrowotnym od wtorku –
powiedziała szybko kobieta, zanim Fay zdążyła poukładać myśli. Nagle
spanikowała i zaczęła biegać wzrokiem od dłoni starszej sekretarki, leżących
spokojnie na długiej liście z nazwiskami, do drzwi po jej lewej stronie, zza
których słyszała wyraźnie czyjeś głosy. Nie wiedziała, co powinna w takiej
sytuacji zrobić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Moja babcia
dzwoniła tutaj wczoraj wieczorem. Powiedziała mi, że doktor mnie przyjmie –
wydukała Fay. Atak paniki napłyną niespodziewanie. Zacisnęła dłonie w pięści,
by jakoś przekazać bodziec do swojego własnego umysłu, że wszystko jest w
porządku, że sytuacja zaraz się wyjaśni. Znów nawiedziła ją ta niszcząca myśl,
że nie potrafi niczego zrobić, jeśli nie ma obok niej Liama. A Liama nie było
już od kilku dni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Musiało
zajść jakieś nieporozumienie – wyjaśniła kobieta, wciąż spokojnie modulując
głos, chociaż nic nie potrafiło teraz zapanować nad chaosem, który utworzył się
w głowie Fay. Jej serce biło szybko i nierównomiernie, a do płuc docierało
stanowczo za mało tlenu. – Ale jeśli zależy ci na wizycie, może przyjąć cię
doktor Louis. To praktykant, ale doktor Cappus sam wybrał go spośród wielu
kandydatów…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy jego
zdanie wystarczy, by przekonać kogoś o moim zdrowiu psychicznym? – wypaliła Fay
zanim zdążyła zastanowić się nad własnymi słowami. To pytanie musiało zabrzmieć
niedorzecznie, a jednak kobieta za biurkiem nie dała niczego po sobie poznać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ma
kwalifikacje, jeśli o to pytasz. – Kobieta uśmiechnęła się i nagle na jej
twarzy pojawiły się tysiące zmarszczek. Fay wyobraziła ją sobie z papierosem i
kubkiem parującej kawy i stwierdziła, że właśnie do takiej scenerii nadawałaby
się ta sekretarka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay przełknęła
ślinę i kiwnęła głową, a w następnej chwili drzwi po jej lewej stronie
otworzyły się i do recepcji wszedł zgarbiony biznesmen o ponurym wyrazie
twarzy, a za nim wyjrzał młody, uśmiechnięty mężczyzna w szarym swetrze.
Zerknął na Fay z zainteresowaniem, po czym zwrócił się do starszej kobiety z
wyraźnym, północnym akcentem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Julio,
mogłabyś zaparzyć mi kawy? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
przyglądała się przez chwilę jego trzydniowemu zarostowi i włosom w nieładzie,
po czym odwróciła wzrok, jakby samo patrzenie było czymś nieprzyzwoitym. Nagle
również zorientowała się, że atak paniki zniknął bez śladu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kobieta
pokiwała głową, a wstając od biurka popatrzyła jeszcze raz na Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Możesz
poczekać tutaj, doktor zaraz cię przyjmie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oh, przecież
już skończyłem spotkanie z ostatnim pacjentem. Wchodź, Fay. – Doktor Louis odsunął
się, przepuszczając ją w drzwiach. Fay podobał się jego miły ton i północny
akcent i mimo, że próbował zwracać się do niej, jakby już byli przyjaciółmi, to
przynajmniej nie wwiercał się w nią spojrzeniem jak większość ludzi ostatnimi
czasy. Nie badał jej, tylko obserwował.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
przekroczyła próg i weszła do dużego pomieszczenia umeblowanego w starym stylu.
W międzyczasie doktor Louis wziął od sekretarki filiżankę z czarną kawą.
Dziewczyna zaczęła przyglądać się meblom. Drewniane, oszklone szafki pełne były
drogiej porcelany, jakby doktor wciąż przygotowany był na zaproponowanie komuś
podwieczorka w jego gabinecie. Pod ścianą stało biurko obłożone papierami, a
przed nim znajdował się wysoki, miękki fotel. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Idąc na
spotkanie, Fay spodziewała się ujrzeć starszego mężczyznę w zadbanym
garniturze, który posadzi ja na niewygodnej kozetce i każe opowiedzieć o swoim
problemie, ale zamiast tego otrzymała młodego studenta i gabinet wystylizowany
dokładnie, jak cały jej dom. Poczuła się znacznie pewniej, siadając w fotelu i
zerkając na doktora.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Louis –
przedstawił się mężczyzna, wyciągając dłoń w stronę Fay. Dziewczyna podniosła
się na chwilę z fotela, by odwzajemnić uścisk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Więc… Faith.
– Louis zajął miejsce po drugiej stronie biurka i popatrzył na nią z lekkim
uśmiechem błądzącym po jego ustach. – Co się ostatnio wydarzyło w twoim życiu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay zawahała
się. Wiedziała, że jeśli chce dobrze wypaść musi powiedzieć mu całą prawdę, ale
cała prawda automatycznie znaczyła coś wręcz przeciwnego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Moja siostra
zaginęła. – Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi. Z początku starała się
patrzeć mężczyźnie prosto w oczy, ale potem spanikowała i skupiła spojrzenie na
biurku i kilku teczkach tuż przy dłoni Louisa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak? –
zachęcił ją doktor.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Znalazłam
ją… martwą. W ogrodzie. – Mówienie o wcześniejszych wydarzeniach było znacznie
trudniejsze niż jej się wydawało. Uświadomiła sobie nagle, że jeszcze nikomu
nie opowiadała, jak w ogóle doszło do tego, że zaczęła szukać Meg w ogrodzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku,
możesz ominąć tę część jeśli nie czujesz się na siłach. – Louis posłał jej
pocieszający uśmiech. Przez chwilę miała wrażenie, że doktor jest wręcz
niestosownie pogodny, biorąc pod uwagę całą sytuację, w jakiej się znajdowali,
ale po chwili zorientowała się, że takie zachowanie nawet pomaga jej się
odprężyć i skupić na rozmowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przyjechała
moja rodzina i wszyscy w domu przygotowują się do pogrzebu – kontynuowała
opowieść. – Moja ciotka uważa, że nie dam sobie rady z utrzymaniem domu w
pojedynkę, bo, według niej, załamałam się po stracie siostry. Dlatego babcia
wysłała mnie do pana. Żeby udowodnić jej, że wszystko ze mną w porządku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay odważyła
się zerknąć na Louisa, by sprawdzić, czy wierzy w to, co przed chwilą
powiedziała. Od początku tej rozmowy przestała się łudzić, że mężczyzna tak po
prostu wypisze jej zaświadczenie o jej stanie zdrowia, ale wciąż miała
nadzieję, że przynajmniej potraktuje ją łagodnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Rozumiem –
powiedział Louis i podniósł jedną z teczek z biurka. Zapisał coś na stronie
tytułowej i zerknął na dziewczynę bez słowa. Fay znów zaczynała się stresować.
– Jest coś jeszcze, co chciałabyś mi powiedzieć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Chyba nie… -
Fay wzruszyła ramionami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Mówisz, ze
ciotka w ciebie nie wierzy, tak? – Dziewczyna kiwnęła delikatnie głową. – A
jakie jest twoje zdanie? Dasz sobie radę sama?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oh, nie będę
sama – zapewniła go Fay. – Mam Liama. To mój przyjaciel, często przychodzi,
więc nawet kiedy potrzebuję pomocy, mogę go po prostu poprosić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liama?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy twoja
ciotka wie o Liamie? – Mężczyzna ponownie zapisał coś w teczce i zerknął na
Fay. Dziewczyna zastanawiała się co dokładnie kryją notatki doktora.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Był raz na
kolacji. Poza tym, na pewno widziała go kręcącego się po domu kilka razy. – Fay
pokiwała głową i wyprostowała się w fotelu. Chyba pierwszy raz od bardzo długiego
czasu czuła się tak swobodnie podczas rozmowy. Louis nie próbował jej
pocieszać, ani prawić kazań, tylko najzwyczajniej w świecie zadawał pytania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W takim
razie, jaki jest jej problem? – Louis zmarszczył brwi, patrząc się pytająco na
dziewczynę. Fay uśmiechnęła się szeroko i wzruszyła ramionami. Dopiero po
chwili zorientowała się, że uśmiechnęła się po raz pierwszy od bardzo długiego
czasu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie wiem.
Nie siedzę w jej głowie – powiedziała, po czym zawahała się i dodała: - Czasami
wydaję mi się, ze chodzi jej o mój dom. Dostałam go po rodzicach, a od czasu
ich śmierci ciotka Georgia wciąż wynajduję powody, by się tam przeprowadzić.
Nawet ostatnio powiedziała… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay przygryzła
dolną wargę, jakby zapędziła się w swoich wyznaniach i zaczynała żałować swoich
słów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak? –
Doktor Louis po raz kolejny próbował przyjaźnie zachęcić ją do rozmowy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Powiedziała,
że dobrze się stało, że Meg umarła. - Głos jej się załamał. Wzięła głęboki
wdech i zamknęła oczy na kilka sekund. O dziwo, podziałało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kiedy zerknęła
na doktora Louisa, ten przyglądał się jej uważnie. Po raz pierwszy od kiedy go
poznała, poczuła, że on również ją ocenia. Nie spodobało jej się to odczucie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith –
zaczął mężczyzna i zamilkł na chwilę, wpatrując się we własne notatki. – Czy
obwiniasz ciotkę o śmierć swojej siostry?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay wbiła w
niego zaskoczone spojrzenie. Poczuła jak rumieńce wychodzą na jej policzki,
kiedy z całych sił próbowała nie myśleć o żałosnej próbie zemsty na ciotce. Czy
obwiniała ją? Tak, w stu procentach. Ale czy była gotowa się do tego przyznać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie obwiniam
jej – wydukała dziewczyna, patrząc na swoje splecione palce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W takim
razie kogo obwiniasz? – Kolejne pytanie, którego nie spodziewała się usłyszeć.
Doktor Louis przyglądał się jej cierpliwie, uśmiechając przy tym pogodnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Słucham? –
wykrztusiła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith,
jestem pewien, że musisz mieć jakieś domysły. Kto według ciebie jest mordercą?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przełknęła
głośno ślinę, patrząc się na doktora szeroko otwartymi oczami. Przez chwilę
wydawało jej się, że mężczyzna tylko z nią pogrywa. Jak gdyby cała ta rozmowa
była dla niego świetną rozrywką.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pokręciła
głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam,
jeśli jestem zbyt natarczywy, jednak nie widzę sposobu, by pomóc ci się jakoś
otworzyć bez zadawania trudnych pytań. Wszyscy jesteśmy ludźmi i możesz mi
wierzyć, wszyscy postawieni w twojej sytuacji, zaczęliby spekulować co do
identyfikacji mordercy. Nie musisz się bać, że wystawię ci złą ocenę, Faith, to
nie szkoła. – Uśmiechnął się szeroko, uwydatniając kurze łapki przy jego
oczach, mimo, że był stanowczo za młody na takie oznaki dojrzewania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przez chwilę
siedzieli w milczeniu, każde zajęte swoimi myślami. Ona myślała nad tym, jak
ten człowiek może wzbudzać taką sympatię, jednocześnie wywołując gęsią skórkę
na jej rękach. On za to zastanawiał się, jak przekazać dziewczynie, że jej
ciotka mogła jednak mieć rację. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith, chciałbym
tak po prostu puścić cię teraz do domu, poudawać dobrego glinę i zapewnić twoją
ciotkę, ze wszystko z tobą w porządku, ale… Chyba będziemy musieli spotkać się
ponownie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zacisnął wargi
i wygiął kąciki ust w przepraszającym uśmiechu. W jeden z najprostszych
sposobów przekazał jej właśnie, że tak naprawdę nic nie jest z nią w porządku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie zrozum
mnie źle, Fay. Głęboko wierzę, że jesteś wspaniała kobietą, która po prostu wiele
w życiu przeszła. Może odrobinę więcej niż by to było wskazane dla kogoś tak
drobnego, jak ty. – Znów ten sam uśmiech, pełen współczucia. Fay odwróciła
wzrok. – Zawrzyjmy umowę, okay?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dziewczyna nie
mogła się powstrzymać i zerknęła na niego z zainteresowaniem. Odetchnął, gdy
zauważył, że zdobył jej uwagę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dokładnie
przez miesiąc będziesz regularnie przychodziła tutaj na rozmowy ze mną, a potem
ja postaram się pozytywnie rozpatrzyć twoją sprawę. Jestem pewnie, że nie
będzie to takie trudne, wystarczy tylko, żebyś się trochę otworzyła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay zamknęła
na chwilę oczy, opuszczając głowę, by nie widział jej miny. W jej głowie powoli
tworzył się plan działania. Przez równy miesiąc będzie spowiadała się doktorowi
Louisowi ze wszystkich swoich przeżyć, pomijając próby samobójcze i myśli o zemście
na mordercy. Przez równy miesiąc będzie męczyć się z ciotką Georgią pod jednym
dachem, a potem spędzi resztę swojego życia z daleka od niej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak? – Tym
razem to nie była zachęta, tym razem Louis był szczerze zaskoczony, że tak
łatwo mu poszło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak. – Fay
wymieniła się z nim pośpiesznymi uśmiechami. Na zegarze za biurkiem zauważyła,
że siedziała już w gabinecie doktora dobre półtorej godziny, a Blair
prawdopodobnie umierała z nudów w samochodzie przed kamienicą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W takim razie
zobaczymy się w – zerknął do kalendarza – poniedziałek? Pasuje ci?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak, do
zobaczenia. – Wstała z fotela i dała się zaprowadzić do drzwi, które Louis
kulturalnie otworzył przed nią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W środku
recepcji, na drewnianych krzesłach ustawionych w równym rzędzie pod ścianą
siedziała Blair i ze znudzeniem przeglądała ulotki o badaniach przeprowadzonych
na terenie całej Anglii na temat skuteczności wizyt u specjalistów psychologii.
Gdy usłyszała otwierane drzwi, szybo podniosła głowę i odetchnęła z ulgą, widząc
wychodzącą Fay. Podeszła do niej i zerkając na mężczyznę stojącego w drzwiach
gabinetu, zwróciła się do dziewczyny:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- I jak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku.
Będę musiała tu przyjechać w poniedziałek – poinformowała ją Fay i odwróciła
się jeszcze w stronę doktora Louisa, by pożegnać się z nim. Mężczyzna posłał
jej szczery uśmiech i obserwował, jak obie dziewczyny wychodziły na zatłoczoną
ulicę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
_________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-25894147702387932972014-01-11T11:23:00.001-08:002014-01-27T14:59:41.144-08:00Chapter four<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>"Now think about what you do </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>Think about what they say </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>Think about how to think"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=FfBKqaVk2Co" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">The 1975, <i>Chocolate </i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ostatnia
klepsydra została wywieszona na bramie prowadzącej do rezydencji panny Collins.
Cała rodzina, a także wszyscy zainteresowani zostali już powiadomieni o
pogrzebie, który miał się odbyć dwudziestego lipca, dokładnie za trzy dni. Trzy
okropnie męczące dni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay i Blair
spędziły cały ranek polerując podłogi w całym domu. Jedyna córka ciotki Georgii
okazała się być zaskakująco mało rozmowa, w przeciwieństwie do swojego brata,
co Fay zaakceptowała z przyjemnością. Pracowały w milczeniu, przez co szybciej
uporały się z posadzkami i mogły wrócić do swoich pokoi, by odpocząć. Po
południu Harry wyjechał samochodem do Brighton, by odebrać z dworca wujka,
Evana, a także dziadków Fay, Ronalda i Helen Collinsów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pozostało
jeszcze tylko czekać na rodziców chrzestnych Meg, Henry’ego i Josephine z ich
małą córeczką, Fleur, którzy mieli przybyć pociągiem z Glasgow następnego dnia.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay siedziała
w swoim pokoju i rozmyślała nad wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Nie o Meg.
Bądź co bądź, nie była masochistką. Myślała raczej o Liamie, który powstrzymał
ją od skoku z klifu i o Harry’m, który spędził z nią cały wieczór, trzymając ją
w swoich ramionach. Dużo wtedy mówił, ale Fay miała już wypracowany tryb
ignorowania go, więc po prostu leżała, oparta o jego klatkę piersiową i
słuchała, jak głośno bije jego serce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Chyba ciotka
Georgia jednak miała rację. Fay nie potrafiła poradzić sobie sama. Co się
stanie, gdy wszyscy wyjadą po pogrzebie Meg? A co, jeśli Liam zniknie i będzie
musiała nauczyć się funkcjonować bez niego? Ostatnio nawet zakupów nie
potrafiła zrobić samotnie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Po południu
wyszło słońce. Fay zabrała duże nożyce do przycinania krzewów i wyszła przed dom,
kierując się kamienistą ścieżką w stronę altanki. Niewiele myśląc, zaczęła ciąć
poplątane rośliny, skupiając całą swoją uwagę na tej jednej czynności. Nie
chciała kompletnie niszczyć bluszczu, który zaplątał się w deski altanki,
jedynie ogarnąć chaos, który rozsiewał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Uprzytomniły
ją kropelki deszczu, które spadły niespodziewanie na jej czoło. Popatrzyła w
górę i zobaczyła, jak nad morzem zbierają się groźne, szare chmury, zwiastujące
burzę. Nawet woda głośno alarmowała ją od strony klifu o zbliżającym się
sztormie. Zabrała nożyce i odsunęła się na kilka kroków od altanki, podziwiając
efekt swojej pracy. Było jeszcze kilka rzeczy, które miała ochotę poprawić, ale
równie dobrze mogła to zrobić kiedy indziej. Może przy lepszej pogodzie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wróciła tą
samą ścieżką przed dom i z delikatnym uśmiechem dostrzegła samochód stojący na
żwirowym podjeździe. Harry wrócił. A to oznaczało, że spora część jej rodziny
również dojechała spokojnie. Pobiegła do domu, w akompaniamencie kropli deszczu
uderzających w kamienisty chodnik i zamknęła za sobą drzwi frontowe. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Gdy wbiegała
na pierwsze piętro zagrzmiał pierwszy piorun i w całym domu przez chwilę
zamigotało światło. Nie przejęła się tym zbytnio, nigdy nie bała się burzy. Nawet
lubiła siedzieć przy zgaszonym świetle w pochmurne wieczory i przyglądać się,
jak srebrne błyskawice odrysowują się na czarnym niebie. Przypominało jej to o
tym, że nawet niebo czasami krzyczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Babcia<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Helen i dziadek Ronald zajęli tę samą
sypialnie co zwykle, rozpakowując powoli swoje rzeczy do drewnianej komody w
rogu pokoju. Fay weszła powoli do pomieszczenia, pukając uprzednio do drzwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith! –
wykrzyknęła Helen i podeszła do wnuczki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Staruszka
uściskała Fay i wzięła jej twarz w obie dłonie, przyglądając się jej uważnie.
Dziewczyna już myślała, że usłyszy jakiś komentarz na temat swojej wychudzonej
sylwetki, ale Helen tylko stała i patrzyła, aż w końcu uśmiechnęła się
dobrodusznie i pokiwała głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dobrze cię
znowu widzieć – powiedziała, a zmarszczki wokół jej oczu pogłębiły się o dobre
kilka centymetrów. Fay uśmiechnęła się mimowolnie na te słowa. Miło było
słyszeć, że jednak sprawia się komuś przyjemność swoim widokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W tym całym
zamieszaniu ze zniknięciem Meg, a potem z jej śmiercią i pogrzebem, kompletnie
zapomniała, że jednak ma jeszcze kogoś po swojej stronie. To przecież właśnie
babcia Helen broniła zażarcie Fay, gdy ciotka Georgia próbowała zabrać jej
spadek po rodzicach. To babcia Helen uśmiechała się do niej pogodnie, gdy wydawało
się, że dzień nie może być gorszy. Gdyby Bóg zsyłał Anioły na ziemie w postaci
żywych osób, na pewno zesłałby Fay babcię Helen. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Spędziła
krótką chwilę na rozmowie z dziadkami, po czym poszła do pokoju obok, by
przywitać się z wujem Evanem. Był przyjacielem jej ojca i często pokazywał się
w okolicach Brighton za czasów życia rodziców Fay, jednak po ich śmierci powrót
do tego domu wydawał się dla niego zbyt niezręczny, by mógł zawitać tu na
dłużej. Nie był to jednak człowiek, z którym dziewczyna potrafiła rozmawiać.
Zajmowały go tematy dotyczące wyżej postawionych ludzi. Potrafił, na przykład,
godzinami dyskutować o kawiorze, krewetkach i ostrygach, chociaż całe życie
wyglądał na znudzonego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kolację podano
o szóstej. Harry przygotował piersi z kurczaka, a Blair zajęła się
podwieczorkiem i upiekła ciasto cynamonowe z jabłkami. Fay patrzyła na puste
krzesło przy stole, które ostatnio tak często zajmował Liam. Jego nieobecność
wydawała się wręcz nierealna. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Usiadła pomiędzy
Harry’m i Blair, chociaż najchętniej zjadłaby w swoim pokoju, byleby tylko
uniknąć rozmowy z cała tą gromadą ludzi. Jadła powoli kurczaka, popijając
czerwonym winem, które było dla niej stanowczo za cierpkie i przysłuchiwała się
tematom przy stole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry
rozmawiał z wujem Evanem i ciotką Georgią o tutejszej plaży i możliwości
wynajęcia jachtu na kilka dni, jeśli w końcu poprawi się pogoda. Fay nie mogła
sobie nawet wyobrazić, jak ta trójka mogła rozmawiać o odpoczynku na jachcie w
takich okolicznościach. Z jej drugiej strony Blair i babcia Helen omawiały
właśnie sposób podania serwetek. Jedynie dziadek Ronald pozostawał milczący na
końcu stołu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nagle Fay
podłapała kilka słów ciotki Georgii.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- …muszę
sprowadzić tutaj więcej swoich rzeczy, skoro mam zostać na kilka tygodni…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Słucham? –
przerwała jej dziewczyna, upuszczając swój widelec na talerz z głośnym
brzękiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oh,
kochanie. Nie mogę cię tak tutaj zostawić. No, spójrz na siebie, jesteś jednym,
wielkim nieszczęściem – westchnęła ciotka, sztucznie przybierając zatroskany
ton i wskazując suchą dłonią na Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie
potrzebuję opiekunki. Mogę mieszkać tu sama – powiedziała Fay stanowczo, czując
jak palą ją policzki. Czy naprawdę wyglądała aż tak źle?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Może tak ci
się teraz wydaje, ale wszyscy wiemy, że potrzebujesz pomocy. Prawda? – Ciotka
Georgia popatrzyła się z wyczekiwaniem na swojego brata i dzieci. Harry
przyglądał się jej uważnie z nieprzeniknioną miną, jakby głęboko się nad czymś
zastanawiał, za to Blair i Evan spuścili spojrzenia na swoje talerze, po czym
wzruszyli ramionami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Skoro
uważasz, że Faith potrzebuje pomocy, wyślij ją do psychiatry – odezwała się
niespodziewanie babcia Helen. Fay popatrzyła się na nią pełnym urazy wzrokiem.
Czy jej największa popleczniczka właśnie sugerowała jej chorobę psychiczną? –
Mówię poważnie, niech lekarz zadecyduje, czy dziewczyna naprawdę nie może zostać
sama.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay nagle
zrozumiała co babcia Helen miała na myśli. Mentalnie próbowała podstawić nogę
ciotce Georgii w drodze do spełnienia jej planów dotyczących mieszania w
rezydencji Collinsów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- To przecież
nie jest potrzebne… - mruknęła ciotka, zerkając w panice na Evana, w
poszukiwaniu chociaż odrobiny wsparcia. Fay z satysfakcją zauważyła, że
mężczyzna unika wzroku siostry. Harry spuścił głowę jeszcze niżej, chowając
wygięte w rozbawieniu wargi pod brązowymi lokami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dlaczego
nie? – Fay podniosła lekko brwi i kiwnęła do babci, popierając jej stanowisko.
– Skoro ciocia się o mnie martwi, chyba lepiej oddać opiekę nade mną w ręce
kogoś kompetentnego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ja jestem
kompetentna! – Ciotka Georgia wyglądała, jakby powoli traciła kontrolę nad
sobą. Zarówno Harry, jak i babcia Helen sprawiali wrażenie, jakby nie mogli
wyobrazić sobie lepszej rozrywki od patrzenia na rozdrażnioną kobietę. Fay z
całych sił powstrzymywała mściwy uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dziewczyna
nie może zostać w takim miejscu kompletnie sama po śmierci swojej siostry! Może
to był znak? Może Meg miała umrzeć, żeby ktoś się w końcu zajął Fay?! –
wybuchła ciotka Georgia i od razu zamilkła widząc miny osób zebranych przy
stole. Dziadek Ronald po raz pierwszy od początku rozmowy podniósł wzrok znad
talerza i popatrzył się na kobietę z odrazą, potrząsając głową. Babcia Helen,
Blair i Harry odchylili się na swoich krzesłach, szukając słów, które mogłyby
wyrazić oburzenie porównywalne do tego, które czuli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Cisza
dźwięczała w uszach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay patrzyła
na ciotkę z nienawiścią, zabijając wzrokiem każdą cząsteczkę, każdy pojedynczy
atom jej ciała. Nie potrafiła sobie wyobrazić jak kobieta mogła coś takiego
powiedzieć. Jak przez gardło przeszły jej tak paskudne słowa. Jednocześnie
uświadomiła sobie, że był to pierwszy raz, od kiedy Fay znalazła Meg w
ogrodzie, gdy ktoś wypowiedział na głos jej imię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przez myśl
przeszła jej jedna, okropna myśl: Co jeśli to ciotka Georgia zabiła Meg, żeby
znaleźć kolejny pretekst, by tu przyjechać? Fay wzdrygnęła się, zamykając oczy
z obrzydzeniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Faith… -
odezwała się spokojnie babcia Helen po kilku przerażająco długich minutach
milczenia. Fay odwróciła powoli głowę w jej stronę, ale jej spojrzenie było
nieobecne. – Znam w Brighton świetnego specjalistę, spróbuję umówić cię do
niego na wizytę jeszcze w tym tygodniu. Zobaczymy co powie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay kiwnęła
głową, chociaż całe jej ciało sprzeciwiało się jakiemukolwiek ruchowi. Blair
wstała od stołu zabierając ze sobą talerz pełny jedzenia. Odstawiła go w kuchni
i wyszła do swojego pokoju. Wuj Evan, dziadek Ronald i babcia Helen wzięli z
niej przykład i powoli odchodzili od stołu. W końcu wstała również ciotka
Georgia, kierując się do swojej sypialni bez słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przy stole
zostali tylko Harry i Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wszystko w
porządku? – zapytał chłopak pochylając się nad dziewczyną. Fay nie
odpowiedziała. Po pierwsze, nie miała ochoty zaczynać z nim rozmowy, a po
drugie, nie znała nawet odpowiedzi na pytanie. W porządku? Czy cokolwiek było
teraz w porządku? Jej życie właśnie kompletnie się rozpadło. Jej świat, jej
domek z kart, który skrupulatnie układała latami, rozleciał się na kawałeczki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wstała,
pozostawiając go przy stole i wyszła frontowymi drzwiami. Minęła bramę bez
słowa i skierowała się prosto nad morze. Chciała pobyt teraz sama. Dotknąć
bosymi stopami zimnego klifu i przez chwilę poczuć się na krawędzi życia i
śmierci. Mogłaby mieć władzę. Siedząc nad wzburzonymi falami, przyglądając się
morskiej wodzie walczącej z twardą skałą, wystarczał jeden jej ruch i stałaby
się jednością z oceanem. Ta świadomość tańczyła w jej klatce piersiowej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Usiadła w
swoim ulubionym miejscu, ignorując mżawkę, która sprawiała, że jej włosy
łączyły się w dwa, nieeleganckie strąki i popatrzyła przed siebie. Słońce
przykrywały szare chmury, a jednak czuła, że musi być jeszcze wcześnie. Ptaki
jeszcze nie wróciły do swoich gniazd przed zmrokiem, tylko krążyły nad
spienioną wodą, oddając się chaotycznej rozmowie tuż przed końcem dnia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ktoś stał za
nią. Fay poczuła niepokój na myśl, że nieznajomy jest tak blisko, że mógłby
jedynie lekko ją popchnąć by strącić ją z klifu. Przez to traciła kontrolę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Odwróciła się
gwałtownie i zobaczyła wysoką sylwetkę stojącą nad nią. Poznała go po
rozwianych lokach i siłą woli powstrzymała się przed przewróceniem oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Co tutaj
robisz? – zapytała, najmniej kulturalnym tonem na jaki było ją stać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie
odpowiedziałaś na moje pytanie, więc przyszedłem za tobą – odpowiedział,
przysiadając się obok niej. Fay już chciała powiedzieć mu, by zostawił ją w
spokoju, gdy spojrzała na niego i zobaczyła jak chłopak również spuszcza bose
stopy ponad falami oceanu. Coś w tym widoku powstrzymało ją od zgryźliwych
uwag. Liam przychodził z nią tutaj czasami, ale nigdy nie robił tego co ona.
Nigdy nie patrzył w dół. – Więc jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie pytaj,
jeśli nie obchodzi cię moja odpowiedz – mruknęła Fay i zamachała stopami. Zimny
deszcz i wiatr sprawiały, że palce jej kostniały, a jednak nie miała ochoty
przestać. Mogłaby tutaj siedzieć godzinami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie
pytałbym, gdyby nie obchodziła mnie twoja odpowiedź. – Harry pochylił się nad
nią i Fay przez chwilę słyszała w jego głosie kompletnie nową nutę. Coś
pomiędzy irytacją i gniewem, co kazało jej myśleć, że chłopak jednak martwi się
o jej stan zdrowia. Przynajmniej tego psychicznego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- A jak
miałabym się czuć? – Fay wzruszyła ramionami, odwracając głowę w jego stronę.
Twarz Harry’ego była znacznie bliżej niż się tego spodziewała i gdy to zrobiła,
o mało nie zetknęli się nosami. Dziewczyna gwałtownie odsunęła się od niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Chciała
spędzić jeszcze kilka chwil na klifie, ale nie mogła oczekiwać od Harry’ego, że
uszanuje jej prośbę i zostawi ją samą, więc po prostu poddała się i wstała,
otrzepując spodnie. Wróciła i zamknęła się w swojej sypialni, ignorując ciche
szepty Harry’ego dochodzące do niej zza drzwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kilka godzin później słowa ciotki
Georgii wciąż nie chciały opuścić jej myśli. Nigdy wcześniej nikt nie odważył się
nawet wspomnieć o śmierci Meg, a co dopiero zrobić tego z taką nienawiścią. Jak
gdyby ciotka naprawdę uważała wszystko, co przytrafiło się małej dziewczynce za
coś dobrego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay pamiętała
jak dokładnie dziesięć lat temu ciotka przyjechała w odwiedziny. Wcześniej ta
wizyta kojarzyła się jej tylko z irytującym, małym Harry’m, który nie chciał
zostawić jej samej nawet na minutę, ale teraz kolejne wspomnienia powoli
wracały do niej, wypływając na powierzchnie niczym stare wraki okrętów,
zatopionych przed setkami lat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Meg była
jeszcze taka malutka. Każdy kto na nią popatrzył, zakochiwał się w niej bez
pamięci. Była całkowitym przeciwieństwem Fay, z tymi jej białymi loczkami i
różanymi policzkami. Różnica była tak widoczna, że oczywiście nikt nawet nie
pomyślał o tym, by je porównywać do siebie. Nikt, oprócz ciotki Georgii.
Przyjrzała się małej Meg i odwróciła do pani Collins, mówiąc głośno:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jakim cudem
to dziecko nie jest podobne ani do ciebie, ani do twojego męża?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Oczywiście
nikt nie odpowiedział. Dzieci dziedziczą różne geny, nie zawsze są one idealną
kopią rodziców. Czasami po prostu zabierają trochę piękna od aniołów i
sprowadzają odrobinę nieba na tę szarą ziemię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay wyszła ze
swojej sypialni i ostrożnie zeszła na dół po schodach do kuchni, uważając by
nikogo nie obudzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Kolejne
wspomnienie. Pogrzeb jej rodziców. Ściskała dziesięcioletnią Meg, szepcząc jej
słowa pocieszenia, gdy Mała nie mogła przestać płakać. Nie chciała zabierać jej
do kościoła, by dziecko nie musiało patrzeć na trumny, ale ciotka uparła się,
by obie były obecne przy czuwaniu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Znów powróciła
myślami do rzeczywistości. Szła korytarzem, szukając drzwi <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jej</i> sypialni. W dłoni wyczuwała drewnianą rączkę od noża
rzeźnickiego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Po pogrzebie
jej rodziców wracała do domu przez duży park niedaleko plaży. Chciała pobyć
sama, ale Meg kurczowo trzymała się jej dłoni, próbując zmusić ją do dalszej
drogi. Nie rozumiała, że Fay była tymczasowo nieobecna dla świata. Nagle
dziewczyna zauważyła ciotkę Georgię idącą tą samą drogą co one, więc spróbowała
poprosić ją o pomoc:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
„Możesz odprowadzić
ją do domu? Muszę tu chwilę zostać.”</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
„Oh,
oczywiście. Rozumiem, że w takiej sytuacji Meg to tylko problem, którego każdy
chciałby się pozbyć”</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Odwróciła się
wtedy od ciotki i zabrała Meg ze sobą. Nie rozumiała, jakie intencje kierowały
kobietą, gdy wymawiała tamte słowa. Nie były to też rzeczy nad którymi chciała
rozmyślać. Więc po prostu zapomniała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Otworzyła
powoli drzwi, uważając, by nie zaskrzypiały. Od lat dbała o to, by nic w tym
domu nie skrzypiało, a jednak teraz chciała być jeszcze bardziej ostrożna. Słyszała
jak ciotka Georgia oddycha spokojnie na łóżku. Musiała być już w głębokiej
fazie snu. Podeszła do niej w trzech krokach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nóż w dłoni
zrobił się zbyt ciężki. Podniosła go, ale nie mogła powstrzymać się od
patrzenia na twarz ciotki. Nagle dopadły ja wątpliwości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Co jeśli
osądziła zbyt łatwo? Ciotka Georgia owszem była trudną osobą do zniesienia, ale
czy potrafiłaby zabić z zimną krwią? Ten detektyw mówił, że Meg musiała być zamordowana
przez mężczyznę, lub bardzo silną kobietę, tymczasem ciotka Georgia nie potrafiła
nawet otworzyć słoika bez pomocy drugiej osoby. Fay potrząsnęła głową, by
jaśniej myśleć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Meg to tylko problem, którego każdy chciałby
się pozbyć…</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jeszcze raz
uniosła nóż. Nikt inny nie mógłby zabić Meg. Nikt inny nie miał powodów, by to
zrobić!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay? Gdzie
jesteś?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Odwróciła się
spanikowana w stronę uchylonych drzwi na korytarz, gdy usłyszała głos Harry’ego
dochodzący gdzieś z wnętrza domu. Popatrzyła na nóż w swojej dłoni. Harry nie
może teraz jej zobaczyć!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Rzuciła się
pod łóżko i wsunęła nóż najdalej jak się tylko dało. Gdy wstawała z klęczek
chłopak stał w drzwiach i patrzył się na nią, marszcząc brwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie było cię
w twojej sypialni – powiedział cicho, przyglądając się uważnie Fay.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Szukałam…
książki. – Nawet dla Fay nie zabrzmiało to wystarczająco przekonująco, tak więc
nie zdziwiła się, gdy chłopak przekręcił delikatnie głowę w milczeniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Znalazłaś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jak widać
nie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Stali przez
chwilę, mierząc się wzrokiem. Ona walczyła z pokusą popatrzenia na łóżko,
dokładnie w miejsce, gdzie schowała nóż, by sprawdzić, czy nie był widoczny. On
z pokusą zapytania jej, co tak naprawdę robiła w sypialni jego matki o drugiej
nad ranem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wszystko w
porządku? – zapytał sztywno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Na te same
pytania, te same kłamstwa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
_________________________________<span style="font-size: xx-small;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;">Czytam - Komentuję</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-10251418531848036602013-12-27T14:40:00.002-08:002014-01-24T03:02:43.613-08:00Chapter three <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: small;"><i> "Blind faith, heartache<br />
Mind games, mistakes"</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=SDTxuAEPfdY" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">Arctic Monkeys,<i> I Want It All </i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay obudziła
się o świcie i ze zdziwieniem odkryła, że deszcz przestał padać w nocy. Po raz
pierwszy od czasu zniknięcia Meg do jej pokoju wpadały delikatne, poranne
promienie słoneczne. Wstała i poszła do łazienki wziąć szybko prysznic.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Gdy wróciła do
swojego pokoju zauważyła, że Liam zostawił jej notatkę na stoliku nocnym:</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Zajmę się sprawami w krematorium. Przyjadę
wieczorem”</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Odetchnęła z
ulgą. Nie chciała teraz myśleć o pogrzebie, ani o kremacji, ani o Meg. Chciała
po prostu udawać, że nic się nigdy nie wydarzyło. Że nadal żyją sobie
spokojnie, na pięknej, angielskiej wsi, pięć minut od Brighton. To było jej
życie, do którego tęskniła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zeszła na dół,
stawiając ostrożnie stopy na zimnej posadce, której nikt nie polerował
stanowczo za długo i weszła do kuchni, gdzie zatrzymała się gwałtownie,
wpatrując się w wysokiego chłopaka, odwróconego do niej tyłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Minęło
dziesięć lat. Dziesięć spokojnych lat, podczas których ani razu nie pomyślała o
tej czuprynie kręconych włosów na Jego głowie, a jednak gdy zobaczyła go w
tamtej chwili, od razu go rozpoznała. Harry przyjechał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Stał przy
jednej z szafek i szukał czegoś w środku. Wyciągnął z niej karton z sokiem
pomarańczowym i odwrócił się, żując kawałek kanapki, którą miał w drugiej dłoni.
O mało co nie wypadła mu z ręki, kiedy zobaczył Fay, stojącą w progu i
przyglądającą mu się z uwagą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmZIPd7DydbkVAW5wim0SZ6Kt9EB9byMZ1TxJ2yH1OHY5skNoEMZP9LhidfSFbM_qUrCd0dG0XhiuvKW6BNWBFAqX5M2KyyazikfFK3khInzL7Hg91ll3Nehyphenhyphenbog4TyiWMZHqRWAzOqg/s1600/harry+w+kuchni.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmZIPd7DydbkVAW5wim0SZ6Kt9EB9byMZ1TxJ2yH1OHY5skNoEMZP9LhidfSFbM_qUrCd0dG0XhiuvKW6BNWBFAqX5M2KyyazikfFK3khInzL7Hg91ll3Nehyphenhyphenbog4TyiWMZHqRWAzOqg/s200/harry+w+kuchni.gif" height="77" width="200" /></a>- Cześć! –
uśmiechnął się do niej i odstawił karton na blat kuchenny. Nagle speszył się i przejechał
palcami po lokach na swojej głowie. – Eh, nie wiem, czy mnie pamiętasz… Jestem
Harry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Podszedł do
niej i wyciągnął rękę, patrząc się jej prosto w oczy. Mimo, że spojrzenie miał
przyjazne, krępowało Fay. Tego też w nim nie lubiła. Zawsze utrzymywał ten
niezręczny kontakt wzrokowy podczas rozmowy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Pamiętam –
powiedziała, ignorując jego wyciągniętą dłoń. Przeszła obok niego i wyciągnęła
z dolnej szafki miskę na płatki, po czym nalała do jednej z nich zimnego mleka,
które już stało na blacie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wiem, że
musi ci być teraz bardzo ciężko… - zaczął Harry, odwracając się za nią.
Próbował zrzucić winę za jej niekulturalne zachowanie na wszystko to, przez co
ostatnio przeszła. Fay nie próbowała wyprowadzić go z błędu. Może, jeśli
poudaje jeszcze trochę załamaną psychicznie, bezbronną dziewczynkę, ludzie w
końcu zostawią ją w spokoju. Przecież nie prosiła nikogo o słowa współczucia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wrzuciła garść
płatków do mleka i podniosła miskę, zatapiając w niej dużą łyżkę. Chciała wyjść
z kuchni, ale Harry wciąż stał w progu. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym
ona znajdowała się jeszcze minutę temu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Blair też przyjechała?
– zapytała się Fay, mieszając łyżką w płatkach. Harry kiwnął głową, uśmiechając
się pod nosem. Był zadowolony, że dziewczyna podjęła jednak z nim rozmowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Oboje
przyjechaliśmy wczoraj wieczorem. Mamy sypialnie obok twojej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wspaniale.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay udawała,
że jest jej to obojętne, ale z drugiej strony nie mogła zmusić się do
uprzejmego uśmiechu, słysząc jego słowa. Jedyne, czego pragnęła, to odrobina
prywatności i, o ile ciotka Georgia nie wpychała się z butami do jej sypialni,
Fay była przekonana, że Harry przynajmniej spróbuje to zrobić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Podoba ci
się tutaj? – zapytała, szukając tematu, który mógłby go znudzić i sprawić, że
odpuściłby sobie dalszą rozmowę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dom jest
piękny. Chociaż nie mam pojęcia, jak mogłaś tu wytrzymać sama z siostrą, jak
dla mnie jest za duży nawet dla czteroosobowej rodziny. Ma chyba z pięćset
sypialni!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Niestety
tylko siedem, ale to i tak niezła liczba, prawda? – Fay spuściła wzrok na blat,
kiedy uświadomiła sobie, że mimowolnie uśmiechnęła się do Harry’ego, co
wyraźnie poprawiło mu humor.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Siedem… To
tak na szczęście?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Sama nie
wiem. Może. – Wzruszyła ramionami. – Nie wiem, kto projektował ten dom, ale
może był przesądny…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jak to? Nie
wiesz, kto go zaprojektował? – Harry popatrzył się na nią szeroko otwartymi
oczami ze zdziwienia. Fay zmarszczyła brwi i popatrzyła się na niego w
konsternacji, oczekując wyjaśnień. – Mój tata był architektem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay zamarła z
łyżką miękkich płatków w połowie drogi do jej ust. Mąż ciotki Georgii zaprojektował
ten dom? Czy to dlatego kobiecie tak bardzo zależało na nim? Czy dlatego
uważała, ze ma do niego większe prawa niż Fay czy Meg? To niedorzeczne!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry odsunął
się od drzwi, podchodząc do blatu, gdzie czekała na niego miska, płatki i
mleko. Fay skorzystała z okazji i wyszła z kuchni, kiedy brunet zaczął
przygotowywać sobie śniadanie. Poszła do małego salonu z książkami i dokończyła
jedzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zastanawiała
się, ile Liamowi może zająć załatwienie wszystkich spraw na mieście i czy wróci
przed kolacją. Dzisiaj i tak będzie musiała ugotować większy obiad niż zwykle,
ponieważ miała trzech dodatkowych współlokatorów, więc równie dobrze może
poprosić przyjaciela, żeby zjadł z nimi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jednak Liam
pojawił się już około dwunastej w podłym nastoju. Wyminął na korytarzu
Harry’ego, jak gdyby chłopak w ogóle nie istniał i od razu skierował się do
sypialni Fay. Brunetka siedziała w dużym fotelu pod oknem, przeglądając jakąś
książkę ze starymi baśniami. Rzuciła mu pytające spojrzenie, kiedy pojawił się
w progu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam
Fay, ale nie mogłem nic zrobić. Ci wszyscy urzędnicy są tak uparci! – mówił, co
chwila zaciskając szczękę ze złości. – Powiedzieli mi, że skoro nie jestem
opiekunem Meg, ani członkiem jej rodziny, nie mam do niej dostępu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- W porządku,
nic się nie stało – zapewniła go Fay, zamykając książkę. – Pojedziemy tam
razem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Paraliżujący
ból przeszył jej klatkę piersiową w okolicach serca, gdy tylko wypowiedziała te
słowa. Jedynym, co ją pocieszało w tej chwili, był fakt, że będzie z nią Liam.
Może to pomoże jej jakoś się uspokoić. Wyjechali starym Fordem Anglią
dwadzieścia minut później.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wizyta w
prosektorium wyssała z Fay wszelkie emocje. Do końca dnia chodziła po domu jak
warzywo i nawet, kiedy Liam powiedział jej, że musi już iść do domu, nie zareagowała
na jego słowa. Po prostu siedziała w małym saloniku i patrzyła na starą,
obrośniętą bluszczem altankę. Zastanawiała się, dlaczego nikt jej nigdy nie
doprowadził do porządku, przecież mogłaby być uroczym miejscem do spędzania
słonecznych popołudni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Gdy jej
przyjaciel wychodził, ściskając jej ramię na pożegnanie, usłyszała jeszcze, jak
szepcze coś za drzwiami do Harry’ego. Chociaż była świadoma obecności
przyszywanego kuzyna, ignorowała go przez cały czas. Nie przeszkadzał jej,
kiedy tak stał. Wystarczyło tylko, by się nie odzywał, a już łatwiej jej było
go znieść. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Jednak Harry
wszedł do saloniku za Liamem i zamknął drzwi. Fay przeczuwała, że chłopak długo
nie będzie się powstrzymywać przed rozpoczęciem rozmowy, więc postanowiła
patrzeć się w kompletnie innym kierunku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jak się
czujesz? – zapytał po dosłownie trzech sekundach stania obok niej. Nie
zaproponowała mu, żeby usiadł. Nie popatrzyła się na niego. Nawet nie drgnęła,
kiedy się odezwał. Chciała zostać teraz sama. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Rozumiem, że
jest ci teraz trudno, ale zamykanie się w sobie nie pomoże ci rozwiązać
wszystkich twoich problemów, wiesz? – Harry usiadł na kanapie obok niej,
zasłaniając jej okno, przez które wyglądała. Spuściła wzrok na wełniane
skarpetki, które miała na stopach. Chłopak wyciągnął szyję i praktycznie
położył głowę na jej nogach, by w końcu na niego spojrzała, ale Fay przekręciła
oczami i westchnęła z irytacją, patrząc się w sufit.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Rozmowa z
tobą też jakoś niespecjalnie mi pomaga – mruknęła, w końcu zdobywając się, by
na niego spojrzeć. Jego duże, zielone oczy badały jej twarz w skupieniu. Nie
było to spojrzenie, które posłał jej detektyw Millan, kiedy z nią rozmawiał.
Nie patrzył na nią również w ten sam sposób, w jaki robił to Liam, gdy chciał
wybadać, jak się czuję. Harry ją czytał. Zaglądał znacznie głębiej niż sięgała
zieleń jej tęczówek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Skąd wiesz,
skoro jeszcze nie spróbowałaś ze mną porozmawiać? – uśmiechnął się przyjaźnie,
ukazując rząd białych zębów. Mimo jego szczerych chęci, Fay nie potrafiła nawet
zmusić się, by odwzajemnić uśmiech. – Może, jeśli wszystko mi opowiesz, jakoś
ci to pomoże.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- A może –
zaczęła Fay, naśladując jego ton głosu – ja wcale nie potrzebuję pomocy…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Podniosła
brwi, oczekując na jego odpowiedź, ale ten, ku jej zaskoczeniu, tylko zaśmiał
się i wyciągnął do niej ręce. Zamarła na chwilę, nie wiedząc, co chłopak
próbuje zrobić, po czym zesztywniała, kiedy Harry objął ją w silnym, męskim
uścisku, przyciskając ją do siebie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Harry! –
Próbowała się wyrwać, ale chłopak nawet nie drgnął. Chciała przecisnąć się
pomiędzy jego ramionami, ale na niewiele jej się to zdało. Harry przytulał ją
do siebie, kładąc swój podbródek na jej głowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay poddała
się po długiej chwili i po prostu siedziała bez ruchu, opleciona ramionami
Harry’ego. W końcu zaczęła odczuwać więcej. Ciepło jego klatki piersiowej, jego
spokojny oddech w jej włosach, duże dłonie przygarniające ją do niego. Nawet
nie wiedziała kiedy tak naprawdę oparła się o chłopaka i z głową schowaną
pomiędzy jego ramionami zamknęła załzawione oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Harry… - zaczęła
mówić i nagle przerwała, słysząc, jak płaczliwie brzmiał jej głos. – Ja tylko
chciałam być silna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Jesteś
silna, Fay. Nikt przecież nie mówi, że jest inaczej – zapewnił ją Harry. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ciotka
Georgia nie wydaje się być przekonana…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie wmówisz
mi, że naprawdę liczysz się z tym, co ona mówi – zaśmiał się Harry ochryple. –
Od lat nikt jej nie słucha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay
uśmiechnęła się pod nosem, gdy uświadomiła sobie, że nawet syn ciotki Georgii
ma o niej złe zdanie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ale gdybym
była tak silna, jak bym chciała być, nie przytulałbyś mnie teraz – mruknęła Fay
i potarła dłonią swoje ramię, czując gęsią skórkę pod palcami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Harry zamilkł
na chwilę, myśląc nad czymś gorączkowo. Wyglądał, jakby wahał się przed
powiedzeniem czegoś, jednak w końcu zaryzykował i odezwał się cicho i powoli,
sprawdzając każde swoje słowo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie powiem,
że jest mi przykro z tego powodu…</div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-2122471476283362232013-12-19T11:24:00.002-08:002014-01-24T03:03:45.538-08:00Chapter two<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<i>"Do you feel the chill, clawing at the back of your neck?<br />
And start to spill, <br />Did you really think that you could fix me?"</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 24pt;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=wGybtBhVZXk" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">Bring Me The Horizon, <i>And The Snakes Start To Sing </i></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dwóch wysokich
mężczyzn usiadło na kanapie w dużym salonie. Tym, z którego okna wychodziły na
zadbany ogródek z rozkopaną rabatą z tulipanami. Ogródek, w którym ktoś
postanowił zakopać ciało dwunastoletniej dziewczynki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Witam, ja
jestem detektyw Millan, a to mój partner, Jack West – mężczyzna wskazał na
siebie, a potem na swojego towarzysza. - Jesteśmy tutaj z powodu morderstwa… -
zaczął detektyw, ale widząc przerażoną minę Fay, która usiadła w fotelu po ich
lewej stronie, odchrząknął i zaczął od nowa. Liam stał w progu, przysłuchując
się ich rozmowie. – Lekarz skończył już badanie ciała Meg Collins i przekazał
nam szczegółowy raport ze swojej kontroli. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przerwał
nagle, gdy Jack <span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">West</span>
trącił go w bok i wskazał podbródkiem na Liama. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przepraszam,
ale to prywatna rozmowa – powiedział, patrząc znacząco na chłopaka. Fay
odchrząknęła nerwowo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- To mój
przyjaciel, wolałabym, żeby jednak został. – Uśmiechnęła się nieśmiało, wciąż
blada i słaba. Czuła, że w każdej chwili mogłaby zemdleć, a w takiej sytuacji
lepiej jest mieć Liama w pobliżu do pomocy. - Liam, zajmij miejsce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Wskazała mu
fotel obok siebie i popatrzyła się wyczekująco na mężczyzn, gdy Liam siadał w
spokoju. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Cóż –
kontynuował detektyw Millan, bardziej opalony i chudszy od swojego partnera. –
Raport wyraźnie mówi o śladach na szyi wskazujących na uduszenie. Ktoś udusił
Meg, a następnie zakopał ją pod ziemią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Mężczyzna
przerwał na chwilę i przyjrzał się uważnie Fay, jakby badał jej reakcje. W tym
samym czasie jego towarzysz obserwował Liama. Dziewczyna poczuła się jak na
przesłuchaniu. Powróciło do niej wspomnienie dnia, w którym policja przyjechała
zabrać ciało jej siostry i musiała odpowiadać na wszystkie męczące pytania,
które tylko bardziej mąciły jej w głowie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przynajmniej poznała odpowiedź na jedno z
pytań: Meg nie żyła przed zakopaniem. Nie musiała cierpieć pod ziemią,
wystarczyło jej męczarni na powierzchni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czym? – Zapytał
Liam, wyrywając ją z zamyślenia. Cała trójka posłała mu pytające spojrzenia. –
Czym Meg była uduszona?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liną –
odparł Jack. – To byłoby zbyt proste, gdyby morderca tak po prostu dał nam
swoje odciski dłoni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wiecie, kto
to zrobił? – Fay zadała pytanie, którego unikała od początku, a jednocześnie
chciała już znać na nie odpowiedź. Może bała się, że gdy pozna prawdę, zechce
dotrzymać swojej obietnicy? Znajdzie mordercę jej siostry i zemści się na nim?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Detektyw
pokręcił powoli głową. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Gorzkie
uczucie zawodu przepłynęło wraz z krwią żyłami Fay. Minęła chwila, nim mogła
ponownie popatrzeć w oczy mężczyźnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Po śladach
możemy tylko domyślać się, że był to mężczyzna, lub bardzo silna kobieta. A
także ktoś, kto miał dostęp do waszego ogrodu…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Furtkę do
ogrodu łatwo przeskoczyć od strony lasu. Jest dość niska i nic jej nie strzeże
– poinformowała mężczyzn Fay. – Ma bardziej chronić przed dzikimi zwierzętami,
niż przed ludźmi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Rozumiem. –
Detektyw Millan kiwnął głową i złączył palce u dłoni, wpatrując się w dywan pod
swoimi stopami. – Mam jeszcze do pani kilka pytań…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy taka
mała dziewczynka jak Meg, mogła mieć jakichś wrogów?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Chyba
odpowiedział pan sobie na własne pytanie. To była tylko mała dziewczynka. – Fay
wzruszyła ramionami, powstrzymując drganie warg na myśl o swojej małej
siostrzyczce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Czy ktoś
panią odwiedzał przed zaginięciem Meg? Ktoś z rodziny, stary znajomy… może
listonosz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Poczta
przychodzi zawsze w sobotę – mruknęła Fay, starając się przypomnieć sobie, czy
spotykała się z kimś przed szaleństwem, w które została wplątana. – Obawiam
się, że poza Liamem nikt tutaj nie przychodził…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Moglibyśmy
zamienić kilka słów na osobności? – Detektyw zwrócił się do Liama, patrząc się
na niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Fay obserwowała w zaskoczeniu jak
obaj mężczyźni mierzą się wzrokiem, jak gdyby właśnie odbywali swoistą walkę na
dziwnej, niepojętej dla niej płaszczyźnie, która znana była tylko potomkom rodu
Adama.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Liam kiwnął
głową, posyłając Fay znaczące spojrzenie. Prosił ją, aby wyszła. Dziewczyna
zmarszczyła brwi, ale kiedy obaj mężczyźni siedzący na kanapie powtórzyli gest,
wstała powoli i ruszyła w stronę sąsiedniego pokoju, kuchni. Tam usiadła przy
podłużnym blacie i wyjrzała przez okno. Nieustająca mżawka wciąż przysłaniała
widoki za oknem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Usłyszała
podniesione głosy dochodzące z salonu, a potem ktoś wstał gwałtownie,
przesuwając mebel o kilka centymetrów z głośnym zgrzytem. Liam krzyknął coś w
swojej obronie. Po tonie jego głosu rozpoznała, że musiał być naprawdę zły,
ponieważ przy niej jeszcze nigdy nie mówił w taki sposób.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Próbowała
ułożyć sobie wszystko w głowie. Zapamiętać każdy szczegół, który usłyszała od
detektywa. Wiedziała, że jedyna słuszna rzecz, jaką mogłaby zrobić w tej
sytuacji, to pogodzenie się ze śmiercią Meg, ale coś… to ponure, ciążące jej na
duszy uczucie osamotnienia nie pozwalało jej tak po prostu zapomnieć. Musiała…
chciała pamiętać Meg! Dziewczynka była jedyną osobą, którą obdarzała
bezgraniczną, odwzajemnioną miłością. Co by było, gdyby tak po prostu ją
porzuciła i ruszyła przed siebie? Czy tak postępują siostry?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay! – Liam
zawołał ją z pokoju obok, więc dziewczyna szybko przeszła do niego i zobaczyła,
jak detektyw Millan oraz Jack West wychodzą frontowymi drzwiami. Jej przyjaciel
stał ze zmarszczonym ze złości czołem i przyglądał się mężczyznom. Musieli
naprawdę poważnie go obrazić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ciało jest
już gotowe do kremacji – powiedział detektyw, odwracając się w progu i patrząc
prosto na Fay. Wyglądał jakby starał się kompletnie ignorować Liama. – Proszę
zgłosić się po nie jak najszybciej, panno Faith. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zamknięcie
drzwi frontowych za mężczyznami było jak odblokowanie blokady. Wszystkie
emocje, które się w niej tłoczyły od momentu, w którym zobaczyła ich przed
swoim domem aż do teraz nagle pokazały się wyraźnie na jej twarzy. Stała się
żywym obrazem nędzy i rozpaczy. Rozdzierającego bólu, trawiącego jej dusze i sumienie.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Otworzyła
frontowe drzwi i zaczęła biec. Nie wiedziała dokąd dokładnie chciała się
dostać, ale ból w mięśniach, gdy pracowała intensywnie nad każdym, długim
krokiem, tymczasowo zagłuszał ból w jej głowie. Wiedziała, że wszystko powróci,
gdy tylko przestanie biec, więc skupiała cała swoją energię na poruszaniu się.
Ścigała się z własnymi myślami i przez chwilę nawet wydawało jej się, że
wygrywa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W oddali
zobaczyła wyraźnie odrysowany klif na tle niespokojnego, ciemnego morza. Brzeg
był daleko, ale czuła, że uda jej się dobiec. Co więcej, nie miała ochoty się
zatrzymywać. Nawet kiedy stanie nad klifem. Nawet kiedy pod stopami zabraknie
jej już gruntu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Skoczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Podjęła
decyzję. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zawsze była
zbyt tchórzliwa, żeby spróbować, ale teraz nie miała już nic do stracenia. Nie
miała o co walczyć, od kiedy Meg przestała być jej latarnią, prowadzącą do
portu. Port zniknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Fay!</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Usłyszała w
głowie głos Liama, ale wiedziała, że to tylko jej myśli igrają z nią sobie
teraz. Fay. Faith… Tak nazwał ją ten detektyw – panna Faith. Ostatnio ktoś do
niej się tak zwrócił, kiedy jeszcze żyli jej rodzice. Kolejna kaskada wspomnieć
zbombardowała jej wyobraźnie i przyspieszyła bieg. Zostało zaledwie dwieście
metrów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Fay!</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pokręciła
głową. Głos Liama brzmiał niemal błagalnie. Nie chciała go słuchać. Po raz
pierwszy w życiu czuła, że podjęła właściwą decyzję, i ta świadomość dodawała
jej skrzydeł. Od zniknięcia Meg jej pierś jeszcze nigdy nie była tak lekka.
Wyobraziła sobie jak odbija się od ostatniej skały przed stromym urwiskiem i
leci w dół. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay! Stój!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimGwUg-Pl5FHcGgV9L2qr44RSntigtFNNa3VVDTqcaVsFk1nAW9gthNBexUUgEKIW7JbvpacUKmPGR9XvAw3UB4p1yzGOsbSaf2InoMp3TYG6j7Ts7JeUgOKkm04Zv-JPnKM2JIjBqRg/s1600/morze.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimGwUg-Pl5FHcGgV9L2qr44RSntigtFNNa3VVDTqcaVsFk1nAW9gthNBexUUgEKIW7JbvpacUKmPGR9XvAw3UB4p1yzGOsbSaf2InoMp3TYG6j7Ts7JeUgOKkm04Zv-JPnKM2JIjBqRg/s200/morze.gif" height="143" width="200" /></a>Przypływ
adrenaliny rozgrzał jej żyły. Nie czuła zmęczenia. Nawet słabe mięśnie
przestały być problemem, kiedy myślała o skoku. Od zawsze cierpiała na lęk
wysokości, ale to tylko sprawiało, że czuła teraz jeszcze większą ekscytację.
Zaśmiała się pod nosem. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów szczerze się
zaśmiała!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay! Proszę
cię!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Niecałe
pięćdziesiąt metrów. Już widziała szarą skałę, od której będzie musiała się
odbić. Słyszała swój przyśpieszony oddech. Obok siebie zobaczyła czyjś cień na trawie
i odwróciła się spanikowana. Nie spostrzegła się, że Liam biegł tuż za nią.
Praktycznie ją doganiał, wołając, by się zatrzymała. Odmierzyła jeszcze raz
odległość od klifu w panice i zmusiła mięśnie do szybszego biegu. Musi być
pierwsza. Musi skoczyć!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Dwadzieścia
metrów. Piętnaście. Dziesięć!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Umięśnione
ramię objęło ją w pasie i dziewczyna zgięła się w pół pod wpływem siły, z jaką
Liam pociągnął ją do tyłu. Niecałe pięć metrów od linii dzielącej ją od
wolności upadła na ziemię, pociągając za sobą chłopaka. Łzy momentalnie
wypełniły jej oczy i wydała z siebie ciche jęknięcie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dlaczego,
Liam?! – krzyknęła, a płacz zniekształcił jej słowa. – Byłam już tak blisko!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nie chcesz
tego robić – wyszeptał jej spokojnie prosto w ucho. Leżeli na mokrej od deszczu
trawie, ubrudzeni błotem od pasa w dół. Fay uderzyła Liama drobną pięścią w
tors, ale była zbyt słaba, by zadać mu jakikolwiek ból. Objął ją ciaśniej i
przytulił do własnej piersi. – Jest jeszcze tak wiele rozwiązań, Fay. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Ale to było najprostsze
z nich wszystkich! – Ponownie wykrzyczała co myśli, po czym opadła z sił,
zanosząc się płaczem i z trudem wciągając powietrze. – Nie chcę już się tutaj
męczyć. Nie mam dla kogo…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Zrób to dla
mnie, dobrze? – powiedział cicho, pochylając się nad jej głową, jak gdyby
zamierzał ją pocałować. Fay wstrzymała oddech, przestraszona tą myślą. – Jesteś
zbyt cenna, żebym mógł cię stracić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pochylił się
jeszcze niżej i pocałował jej czoło. Jak starszy brat, uspokajający spanikowane
rodzeństwo. Fay odetchnęła i przytuliła się mocniej do jego torsu. Ciężki
deszcz obmywał ich twarze, a nadmorski wiatr targał przemoczonymi ubraniami,
ale bez względu na wszystko, było jej teraz wygodnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Liam
zaprowadził ją do domu i dał chwilę, by przebrała się w suchsze ubrania, po
czym kazał jej położyć się do łóżka i spokojnie zasnąć, chociaż nie minęła
jeszcze siódma. Siedział przy niej, kiedy zamykała ciężkie powieki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
W nocy
wydawało jej się, że słyszy głośne pukanie do drzwi na parterze, ale wtedy
dźwięk zamienił się w część snu, w którym dwóch mężczyzn przychodziło, by
obwieścić jej, że Meg została odnaleziona cała i zdrowa i właśnie leży w swoim
pokoju na pierwszym piętrze. Liam opuścił jej sypialnię koło dziesiątej,
patrząc z satysfakcją, jak dziewczyna uśmiecha się delikatnie przez sen.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
______________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: xx-small;"> Dziękuję za każdy komentarz :)</span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-29083171974272612182013-12-07T05:24:00.000-08:002014-01-24T03:04:28.755-08:00Chapter one<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<div style="text-align: right;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="font-size: small;"><i>"Couldn't tell what would happen next</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i>But as weeks went by look what turned to best.</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i>Let it struggle just a little more"</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=l91u752OCPo" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">The Neighbourhood, <i>Let it go</i></span></a> </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay nigdy nie
dzieliła ludzi na tych, których lubi i tych, których nie lubi, ale gdyby ktoś
kiedyś poprosił ją o zrobienie takiej listy, na pewno ustawiłaby ciotkę Georgię
po tej najciemniejszej i najbardziej splamionej stronie barykady. Nigdy nie
przepadała za starszą kobietą. Nawet, gdy jeszcze żyli jej rodzice i ciotka nie
wykazywała żadnego zainteresowania ich ogromnym domem, który Fay dostała w
spadku. Po prostu w postawie staruszki zawsze było coś, co odrzucało
dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Ciotka Georgia
pierwszy raz ujawniła swoje prawdziwe oblicze dzień po pogrzebie państwa
Collinsów, rodziców Meg i Fay, gdy stanowczo zażądała oddania jej władzy nad
gospodarstwem, ponieważ – jak to wtedy ujęła – młode dziewczynki nie były
jeszcze gotowe, by podjąć się takiej odpowiedzialności. Reszta rodziny nie
zgodziła się jednak z jej pomysłem i Fay szczęśliwie zatrzymała swój spadek
wraz ze wszystkimi pokojami, chowającymi pamiątki i wspomnienia po jej
rodzicach. Teraz jednak, po śmierci Meg, dziewczyna spodziewała się kolejnego
ataku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Pierwsze
oznaki nadciągającej burzy ujawniły się już podczas niedzielnego obiadu, gdy
ciotka Georgia przyjechała do byłej rezydencji państwa Collinsów tak szybko,
jak pozwalały jej na to rozkłady jazdy pociągów pomiędzy Brighton a Londynem.
Kobieta przywiozła ze sobą pięć wypchanych po brzegi walizek i zapowiedziała od
progu, że zajmie największą sypialnię w domu na kilka tygodni, by doglądać
zdrowia psychicznego bratanicy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay z początku
była zbyt słaba by się sprzeciwiać. Zbyt rozkojarzona ubiegłymi wydarzeniami i
zbyt oślepiona wizją zemsty na mordercy własnej siostry, by zobaczyć, na co się
kroiło. Pierwszy przebłysk świadomości dotarł do niej, gdy ciotka zaczęła
zgłaszać obiekcję, co do zaproszenia Liama na podwieczorek, kilka dni po
zabraniu ciała Meg do prosektorium na badania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Oczywiście Fay
nic sobie nie robiła ze zgryźliwych uwag ciotki, na temat jej przyjaciela. Liam
był częścią jej rodziny od pierwszego dnia w liceum, kiedy usiedli ze sobą w
autobusie szkolnym. Był jej bratem i jedyną, bliską osobą, która jej pozostała.
Potrzebowała go, chociażby dla zachowania psychicznej równowagi, pomiędzy tym,
co prawdziwe, a tym, co zaczęło się tworzyć w jej głowie, kiedy zostawała sam
na sam z własnymi myślami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Liam dostał
zaproszenie. Ciotka obraziła się i przypaliła pudding, którego Fay i tak by nie
tknęła, chociażby przez sam wzgląd na fakt, że przygotowała go znienawidzona
przez nią kobieta. Chciała, jak jeszcze nigdy wcześniej, wyrzucić staruszkę za
próg, ale nie mogła tego zrobić. Nie przed pogrzebem. Ciotka Georgia, chociażby
niewiadomo jak zgryźliwa i irytująca, wciąż była częścią rodziny Collinsów, a
więc także miała prawo do pożegnania się z najmłodszą bratanicą. A świętym
obowiązkiem Fay było ugościć rodzinę, co oznaczało, że z dniem, w którym będzie
mogła ogłosić datę pogrzebu siostry, do jej domu zacznie przybywać mnóstwo
wujków, ciotek, kuzynów i dziadków, by wziąć udział w uroczystości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Na szczęście
wciąż miała ze sobą Liama. Pojawiał się, przynosząc ze sobą promienie słońca,
gdy zaczynała się burza i odchodził zostawiając czyste niebo z jasną linią
horyzontu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Są ludzie,
którzy potrafią powiedzieć słowa, które podbudują nas na duchu, i są także
tacy, którzy robią to tylko i wyłącznie za pomocą swojej obecności. Liam
definitywnie należał do tej drugiej kategorii. Fay przy nikim nie czuła się tak
spokojna, jak przy nim. Nawet, gdy podczas podwieczorka ciotka Georgia
wymieniała członków rodziny, których zaprosiła, by przenocowali w domu Fay
kilka nocy, w oczekiwaniu na pogrzeb Meg, Fay nie wykazała żadnych objawów
zdenerwowania. Po prostu siedziała spokojnie i przyglądała się dłoniom Liama,
kiedy obracał w rękach srebrny widelec, słuchając kobiety.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Wuj Henry
zapowiedział, że przyjedzie z rodziną. Do tego twoi dziadkowie i mój brat,
Evan. W ciągu najbliższych kilku dni powinni także dotrzeć Harry i Blair…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Fay wzdrygnęła
się lekko, kiedy usłyszała znajome imię. Ostatni raz widziała Harry’ego podczas
świąt Bożego Narodzenia dokładnie dziesięć lat temu, a jednak wciąż miała w
myślach jego obraz, jako kogoś obcego, naruszającego jej przestrzeń. Był
wścibski, chociaż niektórzy nazywali to uprzejmością. Przysiadywał się do niej
za każdym razem, gdy miał do tego sposobność i próbował zacząć rozmowę, na
którą Fay wcale nie miała ochoty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Do tego Harry
i Blair posiadali jeden wielki minus, który skreślał ich na samym początku
znajomości. Byli dziećmi ciotki Georgii. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zjedli
spokojnie ciasto, które Fay upiekła własnoręcznie w przerwach pomiędzy
sprzątaniem sypialni gościnnych na pierwszym piętrze, a tuż przed piątą ciotka
Georgia wstała od stołu i poinformowała ich, że zamierza udać się do swojego
pokoju, by poczytać trochę książek. Gdyby czegoś potrzebowali, mogą ją tam
znaleźć. Oczywiście, ani Fay, ani Liamowi nawet przez myśl nie przeszło, by
zwracać się z czymkolwiek do kobiety. Zabrali naczynia do kuchni i usiedli w
małym saloniku, którego okna wychodziły na starą, zaniedbaną altanę owiniętą
dzikim bluszczem z każdej strony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Mogli także
wybrać znacznie większy salon, ale z niego widok rozciągał się na szeroki ogród
za domem, a ostatnio nie był to zbyt przyjemny widok dla żadnego z nich.
Wspomnienia wciąż były zbyt świeże, by nie wywoływać bolesnego ukłucia żalu,
smutku i złości, które mieszały się w ich piersiach za każdym razem, gdy
patrzyli na rozkopaną rabatę z tulipanami. Nikt jeszcze nie wziął się za
przywrócenie jej do poprzedniego stanu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Nie było to
jednak spowodowane lenistwem! Fay zapracowywała się na śmierć przy wszystkich
robotach domowych i każdego wieczoru padała na łóżko w pełni zadowolona z
efektów jej ciężkiej pracy. Ale kiedy patrzyła na ogród… Rozkopana ziemia na
ścieżce pomiędzy rabatami z kwiatami, które tak uwielbiała jej mama, stawała
się swego rodzaju pomnikiem ku pamięci jej młodszej siostry. Czuła, że jeśli posprząta
ten bałagan, będzie to równoznaczne z pogodzeniem się ze śmiercią Meg. A na to
nie była gotowa. Tak samo, jak nie była gotowa, by wejść i obejrzeć sypialnię
dwunastolatki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Salonik był
ciepły i przytulny. Niewiele się w nim mieściło, zaledwie jedna kanapa, stolik
do kawy i kilka doniczek z kwiatami. Praktycznie całą ścianę naprzeciwko drzwi
zajmowały półki przepełnione książkami i za to właśnie Fay uwielbiała to
miejsce. Gdy była mała siadała tutaj na ziemi na miękkim dywanie, który potem
podpaliła przypadkiem, bawiąc się sztucznymi ogniami, i marzyła o tym, że
kiedyś przeczyta wszystkie te książki. Jej ojciec często kładł się na kanapie
za jej plecami i opowiadał jej historie zapisane w grubych tomach. Zabierał ją
wtedy do wspaniałych, odległych światów i pozwalał przeżywać niesamowite
historię oczami nieustraszonych bohaterów. O ile piękniejszy był świat, opisany
słowami wielkich poetów?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Książki były
dla niej swego rodzaju błogosławieństwem. Odskocznią, gdy nie wiedziała, do
kogo się zwrócić. Były jej papierowym Liamem, kiedy nie było go w pobliżu lub
nie chciała z nikim rozmawiać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Fay… -
zaczął Liam i nagle urwał wpatrując się w podłogę, jakby chciał jeszcze raz
przemyśleć to, co planował jej powiedzieć. – Uważam, że jesteś bardzo silna.
Silniejsza niż mogłoby się wydawać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przez chwilę
Fay wpatrywała się w niego w milczeniu, badając jego intensywnie brązowe oczy.
Na jej ustach zagościł delikatny uśmiech, chociaż oczy pozostawały bezbrzeżnie
smutne. W jej głowie toczyła się walka na śmierć i życie pomiędzy tym, co
chciała mu powiedzieć, a tym, co potrafiła ubrać w słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dziękuję –
powiedziała w końcu i sięgnęła w stronę Liama, ściskając jego dłoń w dodającym
otuchę geście. – Naprawdę staram się nie pokazywać jak bardzo przerażona jestem
tym wszystkim, co mnie teraz czeka. Patrz! Mam gęsią skórkę nawet na myśl o
zorganizowaniu pogrzebu… Wciąż nie mogę zrozumieć…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Głos jej się
załamał, kiedy przesuwała wolną dłonią po skórze na swoim przedramieniu.
Spuściła głowę i przysunęła drżącą brodę do obojczyka, by ukryć emocje, ale
Liam już widział, że coś jest nie tak. Splótł ich palce ze sobą, bo wiedział,
że Fay nie pozwoliłaby mu na więcej. Nie czuła się komfortowo przytulając
kogokolwiek, ale doceniała takie drobne, przyjacielskie gesty. Nie potrzebowała
wiele.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Pomogę ci ze
wszystkim. Spokojnie – zapewniał ją, kiwając głową. – Niedługo przyjedzie twoja
rodzina, będziesz mieć dużo osób do pomocy, nie musisz się o nic martwić.
Ciotka Georgia pewnie też będzie chciała się zaangażować…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Nawet mi o
niej nie wspominaj – przerwała mu Fay i zerknęła na niego zirytowana. – Nigdy
nie zależało i nadal nie zależy jej ani na Meg ani na mnie, po prostu wciąż
uparcie wierzy, że zgarnie ten dom. – Fay obrzuciła wzrokiem mały salonik. Nie
miała pojęcia, dlaczego ciotka tak bardzo chce odebrać jej posiadłość jej
rodziców, ale też nie zamierzała zagłębiać się w tym temacie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Już raz twoja
rodzina cię poparła, jeśli będzie trzeba zrobią to znowu – powiedział Liam
pewnym tonem. Fay święcie wierzyła, ze chłopak miał rację, chociaż gdzieś w
głębi serca obawiała się, że nawet jej bliscy mogli w końcu znudzić się
kłótniami ze starą kobietą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
A przecież
ciotka Georgia nie była tak naprawdę powiązana więzami krwi z Fay. Była matką
chrzestną mamy dziewczyny i tylko to utrzymywało ją w dobrych kontaktach z rodziną
Collinsów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Rozmyślania
Fay przerwał niespodziewany dzwonek do drzwi. Domyślała się, że nawet ten
dźwięk nie mógł wybudzić jej ciotki z poobiedniej drzemki, więc pospiesznie
wstała z kanapy i ruszyła w kierunku drzwi frontowych. Dla bezpieczeństwa
wyjrzała przez wizjer zanim dotknęła klamki i zamarła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przed progiem
stało dwóch mężczyzn w szarych garniturach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
___________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: x-small;">Czytam - komentuję</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 24pt;">
<span style="font-size: x-small;">:) </span></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5890968487313996585.post-64077782298880106452013-12-01T04:37:00.000-08:002014-01-24T03:04:59.755-08:00Prologue<div style="text-align: right;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><i>"My days end best when the sunset gets itself behind" </i></div>
<div style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=JoKd98AslF4" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">Arctic Monkeys, <i>Arabella </i></span></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zobaczył ją nad klifem, tam gdzie
zawsze znikała, gdy nie chciała, by świat o niej pamiętał. Znów opuściła bose
stopy nad gniewnymi falami i igrała z Wszechmocnym, zerkając w dół z
fascynacją. Dobrze wiedział, że Fay ma lęk wysokości i nic nie przeraża jej tak
bardzo jak to spojrzenie w czarną, gniewną otchłań oceanu. Dlaczego więc zawsze
wyglądała tak spokojnie siedząc na skraju klifu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Usłyszała jego
kroki już z daleka, chociaż nie drgnęła aż do momentu, w którym dotknął jej
ramienia, siadając tuż obok. Zaczerwienione oczy zdradzały, że musiała płakać przez ostatnie kilku godzin, kiedy wszyscy szukali jej po okolicy. Szczerze, Liam
od początku wiedział, gdzie ukrywa się Fay. Chciał jednak dać jej trochę czasu
do myślenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Dlaczego
życie jest takie popierdolone, Liam? – zapytała Fay patrząc przed siebie.
Mimo zachodzącego słońca na horyzoncie, krajobraz wokół nich wydawał się szary
przez deszczowe chmury zbierające się powoli nad ich głowami. Dziewczyna otarła
pojedynczą łzę, spływającą po jej policzku i zerknęła na chłopaka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Przyjrzała się
jego zarostowi. Od razu widać było, że Liam nie golił się od kilku dni. By
być dokładnym – nie golił się od dnia zniknięcia Meg, młodszej siostry Fay.
Posłał jej pocieszający uśmiech i opuścił wzrok na jej dłonie opierające się o
szorstkie kamienie na ziemi. Były brudne od kopania w ziemi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Tak już jest
– powiedział cicho, próbując dotknąć delikatnie palców Fay, ale dziewczyna
cofnęła dłoń gwałtownie i odwróciła spojrzenie. – Ale po złych czasach zawsze
przychodzą dobre…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Coś w tym
roku zło było cholernie stabilne – mruknęła Fay z goryczą w głosie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Zamilkł i
powędrował za jej spojrzeniem w dół klifu. Nigdy by się do tego nie przyznał
przed nią, ale okropnie przerażały go wzburzone fale oceanu przed deszczem.
Zawsze czuł się wtedy, jak gdyby natura sama przewidywała tragedię. Gdy Meg
zniknęła też padał deszcz. W sumie od tamtej pory padało codziennie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Chciałabym
jej nigdy nie znaleźć – szepnęła Fay, drżącym głosem. Zgarbiła plecy i
popatrzyła się na swoje palce. Czarna ziemia wciąż tkwiła pod jej paznokciami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Przykro mi,
że akurat ty musiałaś przez to przejść. – Liam po raz kolejny spróbował dotknąć
dziewczyny, by ją pocieszyć. Tym razem pozwoliła mu objąć się ramieniem i
powoli przechyliła głowę w jego stronę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Mam ochotę
zabić tego, kto jej to zrobił, wiesz? – wyszeptała, jeszcze ciszej niż
poprzednio, prosto w jego ucho, aż po kręgosłupie przeszły mu ciarki. – Mam tak
cholerną ochotę to zrobić, że aż mnie to przeraża. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Proszę cię,
nie myśl o tym teraz. – Pocałował ją w czoło i pozwolił, by oparła się o niego,
przysuwając ją bliżej swojego ciała. Przed oczami wciąż miał obraz z
dzisiejszego przedpołudnia. Drobne ciało Meg zamknięte w żelaznym uścisku Fay,
brudne i przemoczone od wilgotnej ziemi. Tak właśnie znalazł je w ogrodzie,
kiedy przyszedł odwiedzić starą przyjaciółkę, jak to miał w zwyczaju robić co
kilka dni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Meg leżała
zakopana pod ziemią przez kilka dni. Nie wiedzieli jeszcze czy żyła kiedy ją
zakopywano, czy może zginęła przed pogrzebaniem. Jedno było pewne –
dwunastolatki ot tak nie pojawiają się martwe pod rabatkami z tulipanami w
zwyczajne, sobotnie popołudnia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
Potrząsnął
głową by odpędzić z głowy myśli o Fay krzyczącej przekleństwa nad martwym
ciałem młodszej siostry. Istoty, którą opiekowała się od kiedy Meg skończyła
dziesięć lat i ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. To wielka
odpowiedzialność dla dziewiętnastolatki, by przejąć wszystkie obowiązki domowe,
a do tego skończyć szkołę z dobrymi wynikami i ułożyć sobie własne życie. Liam
podziwiał Fay za siłę i odwagę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
- Liam, ja go
znajdę. – Fay popatrzyła się na chłopaka, jak gdyby rzucała mu wyzwanie i przez
jedną, przerażającą chwilę Liam wyczuwał wyraźnie czysty obłęd w jej oczach.
Mocno przycisnął ją do swojej piersi i zacisnął powieki, jak gdyby to mogło mu
pomóc zapomnieć. Ale nie. Wciąż widział, co mówiło jej spojrzenie:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 24.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Spróbuj mnie powstrzymać.</i></div>
Florensshttp://www.blogger.com/profile/17825880642493802532noreply@blogger.com5