niedziela, 2 marca 2014

Chapter nine



 "I’m not sure if I should show you what I’ve found
Has it gone for good or is it coming back around?
Isn’t it hard to make up your mind
When you’re losing and your fuse is fireside"


Śniło jej się, że stąpa bardzo wąską kładką, a po jej obu stronach szaleją czarne fale oceanu. Podświadomie wie, że niewiele zostało jej już do przejścia, chociaż nie widzi jeszcze bezpiecznego brzegu, gdy nagle fale się podnoszą i traci równowagę. Dokładnie w momencie, gdy ma już zanurzyć się w przerażającą otchłań, łapią ją czyjeś silne ręce i stawiają ją ponownie na kładce. Odwraca się, by ujrzeć twarz swojego wybawcy…
Trzaśnięcie drzwiami. Krzyk kobiety. Odgłos czegoś ciężkiego upadającego na ziemię, a potem przeszywający powietrze pisk i płacz. Szybki tupot stóp na schodach i kolejne głośne trzaśnięcie drzwiami. Potem ktoś zaczął wołać jej imię.
Fay usiadła wyprostowana na łóżku i rozejrzała się w panice wokół siebie.
- Fay! – Usłyszała głos Harry’ego dochodzący z korytarza. Po krokach mogła rozpoznać, że biegnie w stronę jej pokoju.
Szybko wyskoczyła z łóżka i otworzyła drzwi, stając w progu. Harry był już obok niej.
- Nic ci nie jest? To ty krzyczałaś?
Ale wtedy ponownie usłyszeli zawodzenie dochodzące z głębi korytarza. W ciemnościach zobaczyli sylwetkę dziewczyny, kulącą się na podłodze i trzymającą się za twarz. Pierwsze, o czym pomyślała Fay było to, że dziewczyna znajduję się pod drzwiami pokoju Meg, dopiero potem doszło do niej, że to przecież Blair i coś jej się stało.
Podbiegli do niej. W kilka sekund obok nich znalazła się ciotka Georgia, którą również zbudziły hałasy. Blair zawodziła i nie pozwalała odsunąć swoich rąk od twarzy. Fay próbowała zaświecić światło w korytarzu, ale musiała nastąpić jakaś awaria, bo wszędzie brakowało prądu.
W końcu ciotka Georgia pobiegła po świeczkę i zapałki do swojego pokoju.
- Harry, ktoś tutaj był. Słyszałam, jak uciekał po schodach – powiedziała Fay, obejmując ramieniem płaczącą i nadal skuloną Blair. W pewnym sensie cieszyła się, ze siedzieli w kompletnych ciemnościach, bo przynajmniej mogła ukryć to, jak bardzo się bała w tamtej chwili.
- Też to słyszałem – mruknął Harry. – Pójdę to sprawdzić…
Fay popatrzyła na ciemne kontury jego postaci, pochylającej się tuż obok niej. Chciała poprosić go, by na siebie uważał, ale ostatecznie nie powiedziała niczego i po prostu obserwowała, jak odchodzi w kierunku schodów, a potem znika na dole. Po chwili pojawiła się ciotka Georgia z zapaloną świecą i przysunęła ją bliżej twarzy Blair.
Nie musiały już więcej próbować odsunąć rąk Blair. Fay musiała zamknąć na chwilę oczy i wziąć głęboki oddech, by nie zareagować paniką na widok twarzy dziewczyny. Jej oczy i prawy policzek były stopione i pokryte bąblami, jak gdyby ktoś włożył jej twarz w ogień. Fay powstrzymała wymioty i spojrzała na ciotkę Georgię, która wpatrywała się w córkę, zakrywając usta dłońmi. W oczach miała łzy.
- Oh, Blarie… - jęknęła. – Kochanie, kto ci to zrobił?
Fay przyglądała się całej sytuacji odkrywając całkiem nową ciotkę. Ciotkę, która  r z e c z y w i ś c i e  się martwiła. Blair wciąż kuliła się nad podłogą, płacząc i jęcząc z bólu, a ciotka Georgia obejmowała ją ramionami i zawodziła razem z nią. Fay czuła się niezręcznie, siedząc bezczynnie, więc wstała powoli i podeszła do telefonu. Wybrała numer komendy policji i zgłosiła włamanie, a także powiedziała o wypadku Blair.
Policjant, z którym rozmawiała, poinformował ją, ze wyślą karetkę tak szybko, jak to tylko będzie możliwe, a z rana pojawi się kilku policjantów, by sprawdzić, czy nic nie zostało skradzione.
Rozłączyła się i zwróciła spojrzenie na dwie kobiety klęczące na podłodze. Było jej ich żal, ale nie potrafiła znaleźć w sobie wystarczająco dużo empatii, by usiąść koło nich i również oddać się opłakiwaniu Blair. Potrafiła tylko stać i myśleć nad tym, jak może czuć się ktoś, kto właśnie prawdopodobnie stracił wzrok i urodę na całe swoje życie.
Nagle zerknęła na drzwi sypialni Meg i zauważyła, że są uchylone. Wstrzymała oddech. Nikt nie wchodził do tego pokoju od czasu jej zaginięcia. Ominęła go nawet robiąc porządki przed przyjazdem rodziny na pogrzeb dziewczynki, bo zawsze traktowała to pomieszczenie jako coś świętego. Coś co należało tylko do jej siostry i tylko przez nią mogło być nawiedzane.
Ominęła płaczące kobiety i powoli uchyliła szerzej drzwi, zaglądając do środka. Było zbyt ciemno, by mogła cokolwiek zobaczyć. W świetle księżyca widziała tylko kontury starych mebli i łóżka tuż przy oknie. Udało jej się jednak dostrzec nowy kształt tuż nad biurkiem. Zmrużyła oczy, ale na niewiele się to zdało. Podeszła więc kilka kroków bliżej, starając się nie myśleć o tym, że właśnie włamuje się do zakazanej strefy.
Długi przedmiot wystawał ze ściany i przyciskał do niej małą, kwadratową karteczkę, która odrysowywała się na tle ciemnej tapety. Fay wyciągnęła rękę i przejechała ostrożnie palcami po przedmiocie. Syknęła z bólu i odskoczyła do tyłu, gdy poczuła jak skóra na jej palcu zostaje przecięta przez coś ostrego. Serce zamarło jej w piersi, gdy rozpoznała kontury starego noża rzeźnickiego. Wyrwała go ze ściany i złapała spadającą karteczkę, po czym szybko wyszła z pokoju, chowając nóż przed ciotką. Nie było to takie trudne, gdyż kobieta wciąż zajęta była pocieszaniem, a zarazem opłakiwaniem córki.
Ruszyła w kierunku swojego pokoju tak szybko, jak tylko mogła, nie wzbudzając podejrzeń ciotki Georgii, ale przy schodach spotkał ją Harry, przemoczony od stóp do głów od deszczu, który najwidoczniej szalał wokół domu. Zatrzymała się spanikowana i schowała przedmiot za sobą, patrząc się na chłopaka szeroko otwartymi oczami.
- Nikogo nie było – powiedział, zatrzymując się na szczycie schodów.
- Co? – Była rozkojarzona, co nie uszło jego uwadze.
- Szukałem wszędzie wokół domu, ale nikogo tam nie było – powtórzył Harry, a w ciemnościach Fay mogła się tylko domyślać jak chłopak z niepokojem justuje wzrokiem jej sylwetkę. – Co robisz?
- Em – zawahała się. Harry zrobił krok w jej stronę.
- Co masz w ręce?
- Nic – wyciągnęła jedną dłoń, pokazując mu, że nic w niej nie ma.
- W tej drugiej ręce… - Chłopak był coraz bardziej zniecierpliwiony, a Fay ogarniała coraz większa panika.
- Powiedziałam ci już, że nic w niej nie mam – broniła się, chociaż nie potrafiła zmusić swojego głosu, by przybrał naturalną barwę.
- Przecież widzę. – Harry zbliżył się jeszcze parę kroków i sięgnął za jej plecy. Fay cofnęła się szybko, ale niewystarczająco. Chłopak złapał jej rękę i przyciągnął do siebie. Poczuła jak chłodna woda z jego włosów spada na jej skórę, powodując gęsią skórkę.
Harry popatrzył na nóż w jej dłoni i spojrzał Fay prosto w oczy. Spuściła wzrok, czerwieniąc się ze wstydu. Kilka metrów od nich leżała pokrzywdzona Blair, a ona za wszelką cenę próbowała ukryć stary, bezużyteczny nóż i jakiś papier.
- Po co ci to? – warknął, wciąż trzymając jej nadgarstek i latając wzrokiem od noża do jej oczu.
- Znalazłam to przed chwilą w pokoju Meg… - przyznała się w końcu Fay, wciąż nie patrząc na Harry’ego. Miała opory, przed mówieniem mu prawdy.
- Co to robiło w pokoju Meg? – Ton jego głosu złagodniał odrobinę, chociaż Harry wciąż wydawał się być nieufny.
- Nie wiem… Nóż przytrzymywał ten papier. – Pokazała mu małą karteczkę i w końcu odważyła się spojrzeć na niego. W ciemnościach i tak nie potrafiła odczytać jego reakcji na jej nowe znalezisko, ale podejrzewała, że chłopak musi być w szoku.
- Myślisz, że włamywacz zostawił to w jej pokoju? – zapytał, biorąc od niej kartkę i próbując coś z niej odczytać, mrużąc oczy. W końcu złość ustąpiła wrodzonej ciekawości chłopaka.
- Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Może… - Wzruszyła ramionami.
- Co tu jest napisane?
- Jeszcze nie próbowałam przeczytać. Ale… - ponownie zawahała się, uświadamiając sobie, że zaraz wyjawi mu całą prawdę o tajemniczej notatce, którą ktoś zostawił w jej pokoju w dniu znalezienia Meg. Miała podstawy by myśleć, że ta sama osoba włamała się dzisiaj do jej domu, by zostawić kolejną wskazówkę. Nie wiedziała tylko, czego mogłaby ona dotyczyć tym razem.
- Ale co? – dopytywał się, wciąż badając kartkę.
- Ale to nie był pierwszy raz, kiedy dostałam od kogoś informacje na takiej karteczce…
Harry przestał studiować kartkę i spojrzał na nią z powagą. W końcu dziewczyna westchnęła i opowiedziała mu całą historię dotyczącą tego, jak znalazła Meg w ogrodzie. Było to znacznie łatwiejsze niż otwieranie się przed doktorem Louisem, ponieważ nauczyła się już rozmawiać z Harry’m i w pewnym sensie wiedziała, że jeśli chce zatrzymać go przy sobie na dłuższy czas, musi kiedyś powiedzieć mu o wszystkim.
Chłopak wysłuchał jej w milczeniu, lecz nie miał czasu by skomentować czegokolwiek, ponieważ zaraz po tym przyjechała karetka, która zabrała Blair i ciotkę Georgię do szpitala. Jeszcze zanim lekarze wyjechali, Fay widziała po ich twarzach, że nie będą mogli zrobić za wiele dla dziewczyny.
Przesiedzieli w jej sypialni do świtu bez zmrużenia oka. Cisza jeszcze nigdy nie była tak niezręczna dla Fay. Mimo, że Harry leżał tuż obok niej, nie czuła jego obecności, bo myślami był bardzo daleko od niej. Tym razem to on zamknął się w sobie, a ona nawet nie wiedziała jak go pocieszyć. Jego siostra właśnie została trwale okaleczona.
- Harry… - zaczęła Fay. Zignorował ją, patrząc tępo w sufit. – Harry.
- Tak? – odezwał się w końcu, chociaż nawet na nią nie zerknął. Sięgnęła po jego dłoń i ścisnęła ją lekko.
- Przepraszam.
Miała nadzieje, że chłopak spyta się jej za co go przeprasza, albo dlaczego, ale Harry tylko kiwnął krótko głową, nie patrząc na Fay. Serce dziewczyny ogarnął nagły skurcz przez poczucie winy. Oboje wiedzieli, że to przez nią ten włamywacz pojawił się w domu, żeby zostawić karteczkę z notatką, której nawet jeszcze nie odczytali. Chciało jej się płakać, ale powstrzymała łzy. Teraz to Harry był tym najbardziej poszkodowanym, więc nie mogła ponownie robić z siebie ofiary.
Położyła się obok niego i chociaż Harry nawet nie zareagował na gest, na który nie odważyłaby się poprzednio, przysunęła się bliżej i zamknęła oczy. Wiedziała, że nie będzie potrafiła już zasnąć. Woda skapywała z chłopaka na jej pościel, ale Fay nie zwróciła na to uwagi. Chciała by Harry znów uśmiechnął się i zaczął gadać brednie, tylko po to, by przerwać ciszę. Ale Harry milczał.
O świcie ciotka Georgia wróciła ze szpitala i zastała ich siedzących przy stole w kuchni nad talerzami pełnymi nieruszonych płatków z mlekiem. Rzuciła im tylko krótkie „Blair wróci jutro wieczorem” i zamknęła się w swoim pokoju.
Zapowiadał się bardzo długi, cichy dzień.

______________________________________


Czytam - Komentuję
 Doceniam każdą opinię, jeśli ma więcej niż dwa zdania pojedynczo złożone ;)

7 komentarzy:

  1. piękny początek, wstrząsające rozwinięcie i tajemnicze zakończenie. trochę się tego zebrało jak na jeden raz, ale dobrze. biedna Blair, nie wiem kto chciał ją skrzywdzić, a może nie chciał tylko po prostu dziewczyna weszła mu w drogę? nie wiem czy widziała coś konkretnego, ale mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku i nie będzie musiała bardzo cierpieć.
    a tak przy okazji, karetka zabrała Blair, a nie Megan... prawda? :)
    nie spodziewałam się takiej reakcji po Harrym, zaskoczył mnie, ale było to ponowne, pozytywne zaskoczenie. no i pozostaje jeszcze sprawa z karteczką, naprawdę nie wie co mam o tym wszystkim myśleć. po prostu czekam cierpliwie na jakieś małe wyjaśnienia. :)
    Pozdrawiam ciepło!
    P.S Jak miło, że umieściłaś tutaj piosenkę Arktycznych.. (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Rozdział świetny! Czekam na następny! Pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam nadrabianie od tego opowiadania, bo po prostu uwielbiam je za tę tajemniczość. Za każdym razem mam nadzieję, że może coś się wyjaśni, a tutaj wciąż pojawiają się nowe rzeczy. W dodatku straszne.
    Byłam kompletnie przerażona tymi krzykami i już myślałam, że faktycznie coś stało się Fay. I dzięki Bogu, to nie ona była ofiarą. To, co stało się z Blair to.. nawet nie potrafię ubrać tego w słowa. To więcej niż straszne. Kto mógł zrobić coś tak potwornego? A może dziewczyna przyłapała nieznajomego, kiedy zostawiał karteczkę, a ten nie mógł pozwolić sobie na świadków, więc właśnie postąpił w taki sposób, by Blair już nigdy więcej nie ujrzała światła dziennego. Zaczyna robić się zarówno przerażająco jak i coraz ciekawiej.
    Cieszę się, że Faith postanowiła powiedzieć o wszystkim Harry'emu. Nie mogła być zdana na siebie, a teraz kiedy Liam wyjechał, musiała mieć kogoś, z kim będzie mogła o tym porozmawiać. I cieszę się, że tą osobą jest właśnie Harry.
    Rozumiem poczucie winy Fay, ale nie powinno to długo trwać. Przecież nie była w stanie przewidzieć tego, co się stanie. Nikt nie był. Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, w którym niestety ucierpiała Blair a razem z nią Harry. To przykre.
    Jestem ogromnie ciekawa, co dalej. Co jest napisane na tej karteczce? Aha, muszę powiedzieć jeszcze jedną rzecz - ciotka nie denerwowała mnie chyba po raz pierwszy od początku tej historii, także brawa dla niej. Chyba ma w sobie jeszcze jakieś uczucia.
    Czekam na rozdział kolejny! Duuużo weny. Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto mógł zrobić coś tak strasznego? Komu zależy na tym żeby Fay cierpiała? Czemu tak uczepił się tej dziewczyny? Nurtują mnie te pytania.
    Rozdział świetny, szkoda mi Blair, biedna dziewczyna została okaleczona w tak okropny sposób. Mam nadzieje, że nic jej nie będzie. Oby!
    Fay ma ogromne wyrzuty sumienia, ale przecież to nie jest jej wina, nie zaplanowała tego. Harry z ciotką Georgią i Blair mogą obwiniać ją o to, ale mam nadzieję, że tak się nie stanie. No i co było napisane na tej kartce?
    Czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Mój Boże! Nie dość, że biedna mała Megan została zamordowana, to jeszcze teraz Blair okaleczona. Czy ten koszmar nigdy się nie skończy? I jeszcze te kartki, które tajemniczy osobnik zostawia. Dlaczego akurat Blair? Kompletnie tego nie rozumiem.
    Co jest na tej kartce, co? Te potworności powinny już dobiegać do końca! Ile człowiek może znieść? Nie mogą się czuć bezpiecznie we własnym domu.
    Faith została sama, a Harry się zamknął w sobie. Ciężko mu będzie się z tego otrząsnąć. Muszą się wspierać wzajemnie. LIAM WRACAJ! Jesteś tu potrzebny!
    Czekam na odpowiedź na wszystkie nurtujące mnie pytania!
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  6. O boze. To co sie dzieje jest... Bardzo tajemnicze... Chce wiedziec co sie stanie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, dziś przeczytałam połowę swoich zaległości, nie był to dobry pomysł ze względu na to, że jestem przeziębiona i totalnie nie ogarniam, ale musiałam. A teraz specjalnie wpadłam na komputer by skomentować. Więc tak, wcale nie zawiodłaś mnie tym rozdziałem, a wręcz przeciwnie.
    Dlaczego to Blair została zaatakowana? Musiała wiedzieć tego człowieka, lub chociażby jego zarys. Wyjaśniła się sprawa z nożem, ale to raczej sprawiło, że ten dom, dla mnie stał się przerażający.
    Tak mi przykro z powodu Blair i tego co Harry musi czuć. Liam wyjechał w najmniej odpowiednim momencie, jeśli wyjechał. Oby wyjechał. UMH więc cóż, to chyba tyle. Przerpaszam, jeśli komentarz nie ma ładu i składu Mea Culpa śle buziaki :)
    Pozdrawiam R !

    OdpowiedzUsuń