Podziękowania



Postanowiłam napisać jeszcze kilka linijek tekstu (bądźmy szczerzy, to będzie raczej kilka akapitów a nie linijek), bo czuję, że chciałabym dużo powiedzieć na temat tego opowiadania, a nie miałam okazji tego zrobić pod rozdziałami. Oczywiście nie musicie tego czytać! To tylko takie moje gadanie :D
Chciałabym zacząć od podziękowania wszystkim osobom, które czytały i komentowały. Wiem, że czasami mogę brzmieć, jakbym nie było wdzięczna, za to, że tutaj jesteście i poświęcacie swój czas na komentarze, ale w rzeczywistości nie mogłam się doczekać, by poznać waszą opinię, za każdym razem, gdy widziałam nowy komentarz. Problem w tym, że jestem również bardzo niekulturalną osobą i komentarze typu „Extra rozdział… NEXT!” sprawiają, że zaczynam wątpić w sens ludzkiej egzystencji, więc od razu je usuwałam. A tak szczerze, skoro już skończyłam to opowiadanie i nie mam nic do stracenia – O co chodzi z tym całym ‘next’? Czy ktoś ucieszył się, że pojawił się nowy rozdział? Czy w bardzo niewyszukany sposób prosi o następny? Czy pyta się, kiedy będzie następny? Nie wiem, czy inne bloggerki (Boże, jak to głupio brzmi) mają z tym problem. Pewnie nie :P
W każdym razie – uwielbiałam czytać wszystkie komentarze, które rozumiałam i które utwierdzały mnie w przekonaniu, że ktoś to czyta i podoba mu się to! I naprawdę uwielbiam was za to! :*
Kolejne osoby, którym należą się podziękowania to: Agata, moja beta, która widziała każdy rozdział przed publikacją i śmiała się w duchu z moich głupich błędów, ale kulturalnie mi o tym nie mówiła; Kuba, czyli osoba, która pierwsza dowiedziała się, jak skończy się to opowiadania, bo dałam mu do przeczytania wszystkie moje notatki z historią każdej postaci rozpracowaną na atomy; Karola, która jako pierwsza dowiedziała się o tym opowiadaniu i próbowała wyciągnąć ze mnie, jak się zakończy, a potem wierzyła we wszystkie brednie, które jej wciskałam. Przepraszam! Za każdym razem, gdy ktoś pytał mnie, kto zabił Meg wymyślałam inną historię, aż w końcu nie mogłam już patrzeć, jak ludzie łatwo wierzą w moje słowa i robiło mi się ich szkoda. Naprawdę nie wiedziałam, że aż tak mi ufacie! : (
Chciałabym jeszcze podziękować Iwonie, ponieważ nie tylko przeczytała całe „Found In Garden” ale również pochwaliła „Blue Green Black”, co wiem, że nie jest łatwe, bo samej trudno mi jest się czasami przyznać, że ja to piszę. Szczerze, BGB to taka czarna owca w mojej rodzinie historii, które wymyśliłam i wiem, że nie powinnam się tak czuć, ale nie lubię tego opowiadania. Tak już bywa. Każdy rodzic ma ulubieńców, prawda?
I teraz czas na podziękowania dla zespołu, który miał chyba największy wkład w tworzenie tego opowiadania, a jego teksty były dla mnie największą inspiracją. Nie. Nie chodzi mi o One Direction :D Mówię o The Neighbourhood.
Moje serce krwawiło, kiedy ostatnio mieli dwa koncerty w Polsce a ja nie mogłam na żaden pójść, ale nie o tym chciałam tutaj powiedzieć :P
Więc słuchając piosenek The Neighbourhood naprawdę można wczuć się w klimat tego opowiadania i zachęcam was również do sprawdzenia tekstów ich piosenek, bo czasami dosłownie opisują charaktery postaci, albo wydarzenia. Nie wiem, jak to lepiej wytłumaczyć, ale po prostu nieważne jakiej piosenki słucham, potrafię w niej znaleźć jakieś nawiązanie do „Found In the Garden”. Nie zawsze robiłam to naumyślnie! Po prostu… samo tak wyszło :P
Oprócz The Neighbourhood podczas pisania tego opowiadania słuchałam: Arctic Monkeys, The 1975, Bring Me The Horizon, Little Mix, Beyonce, Lorde, Eda Sheerana i oczywiście One Direction.
Chciałabym powiedzieć, że to było tylko zwykłe opowiadanie, które skończyłam i po prostu zapomnę o nim za kilka lat, bo jest bezwartościowe i słabo napisane, ale chyba jest ono za bardzo osobiste. Gdy je zaczynałam miałam okropną depresję i dobijałam się jeszcze bardziej pisząc wszystko to, o czym myślała Fay: jej próby samobójcze, smutek, brak jakichkolwiek uczuć. Prawdopodobnie połowa przemyśleń Fay z początku opowiadania w jakimś sensie odnosiła się do mnie. Sama nie wiem :P Powiedzmy, że miesiąc temu depresja minęła, więc wszystko już ze mną okay! Jestem normalna, w razie, gdyby ktoś się martwił! :D
Mogę tylko wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy? Mogę? O, dziękuję :D Sprawa Harry’ego chodzi mi wciąż po głowie. Gdy to piszę, jeszcze nie opublikowałam epilogu, więc nie wiem, jak zareagowaliście na to, co z nim zrobiłam, ale mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe/źli. Chciałam, żeby każdy mógł stworzyć sobie swoją własną wersję tego, co się z nim stało. Każdy może myśleć co chce. Czy Harry pomagał cały ten czas Louisowi? Czy może był niewinny i Louis go porwał? Sam uciekł od Fay? Albo był wytworem jej wyobraźni jak Liam?! Jeeej, jest tyle możliwości :D Jeśli chcecie, możecie mi napisać swoją wersję wydarzeń w komentarzu, bo po prostu umieram z ciekawości, żeby się dowiedzieć, jak to przyjęłyście :3
Jeszcze raz – dziękuję wszystkim, którzy czytali to opowiadanie i zastanawiali się, kto jest mordercą i z kim Fay skończy w łóżku. Wygląda na to, że z nikim… Przepraszam ;__;


“Being me can only mean feeling scared to breathe
If you leave me, then I'll be afraid of everything”
The Neighbourhood, Afraid


PS: I powiedzcie mi teraz, że w tych piosenkach nie ma odniesienia do Fay! :D




Nie kończę z pisaniem :D KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz